wtorek, 27 maja 2008
#49 Daredevil nr 82-93 scen: Ed Brubaker rys: Michael Lark i Frank D'Armata
Cała opowieść zaczyna się od tego, że spotykamy Matta Murdocka w więzieniu i to razem z Kingpinem i innymi starymi "dobrymi przyjaciółmi" naszego bohatera. Jakby tego było mało została ujawniona również jego sekretna tożsamość i wszyscy pragną jego śmierci. Śmiałek siedząc w więzieniu traci wszystko. Dotychczasowe życie adwokata, wszyscy poznają jego największy sekret i w dodatku ginie jego przyjaciel. Pod wpływem tego wszystkiego, a najbardziej właśnie śmierci przyjaciela Daredevil poddaje się zemście, która zaprowadzi go aż do Europy.
Przedstawione przeze mnie numery stanowią zamkniętą całość i muszę przyznać, że Ed Brubaker wie jak pisać komiksy, chociaż to moja pierwsza styczność z tym twórcą. Jednak patrząc na jego dorobek to nabieram większej ochoty, ponieważ jest autorem również "Batman:The Man Who Laugs" oraz serii "Criminal" do której przymierzam się od jakiegoś czasu, a została min. wyróżniona nagrodą Eisnera w kategorii za najlepszą nową serię w 2007 roku. W omawianej przeze mnie urywku serii o Śmiałku z Hell's Kitchen dzieje się naprawdę dużo i cały czas bardzo ciekawie, z czego muszę przyznać że najciekawsze jest kilka pierwszych numerów gdy akcja dzieje się w więzieniu. Jest wtedy bardzo ciekawie prowadzony wątek, dużo zwrotów akcji i z każdą stroną coraz więcej komplikacji. Matt zostaje zmuszony do zawarcia sojuszu z jednym ze swoich największych wrogów, a czyta się to naprawdę świetnie. Za to wycieczka do Europy to jeden wielki pościg i dochodzenie do bardzo dobrze ukrytej prawdy.
Od strony graficznej komiks jest rysowany bardzo realistyczną kreską. Raczej w ciemnych i szarych kolorach co w połączeniu z czerwonym strojem Daredevila robi świetne wrażenie. Równocześnie jest to wszystko bardzo czytelne i świetnie rozplanowane na planszach. Tak jak lubię najbardziej.
Podsumowując, seria jest bardzo przyjemna. To po prostu dobry komiks środka bez doszukiwania się w nim czegoś więcej. Ot po prostu dobra rozrywka, którą czyta się z wielką przyjemnością i ma się ochotę na więcej.
czwartek, 22 maja 2008
#48 Indiana Jones and the Kingdom of the Crystal Skull reż: Steven Spielberg, scen: George Lucas i David Koepp
Co nie podobało mi się już na samym początku to straszliwa sztuczność tego filmu i nie mówię tu o sztucznych dialogach i nieprawdopodobnych przygodach, bo do tego zostaliśmy przyzwyczajeni już w poprzednich częściach. Mówię tutaj o wstrętnym wrażeniu podczas oglądania, że cały film został nakręcony w studiu, a potem chamsko wklejono tło i to widać przez cały film. Dramat żeby w dobie dzisiejszych efektów specjalnych pozwolić sobie na coś takiego. Kolejna sprawa to bezsensowność fabuły. W tej części Indi przeżywa wybuch bomby atomowej, znajdując się w samym środku jej wybuchu, ponieważ uchronił się w lodówce. Fakt była wyłożona ołowiem, ale nasz bohater przeleciał w niej jakieś 5 km, uderzył o ziemię, otworzył lodówkę, wstał, otrzepał się i obejrzał grzyb atomowy jakby nigdy nic. O chorobie popromiennej już nie wspominam bo kto by się zajmował takimi pierdołami. Dalej czepiając się fabuły to tytułowa kryształowa czaszka okazuje się czaszką kosmity i na końcu filmu mamy oczywiście statek kosmiczny i takie tam. Po prostu zabili cały urok poprzednich części. Nie wspominam już o durnych gagach które nikogo nie śmieszą, wstawkach familijnych i jednym z bohaterów udającego Tarzana. Ten film to jest absolutne dno, w którym nie ma ani grama klimatu dawnych filmów.
KONIEC SPOILERÓW.
Podsumowując nie polecam gorąco wszystkim, którzy lubią poprzednie części. Ja bawiłem się świetnie z Moniką, a to tylko dzięki naszej ironii i szyderze. Osobiście mam wielki żal do Lucas i Spielberga o to że zrobili taki "dramat" z tego filmu. Ci dwaj panowie to wielcy specjaliści od świetnego kina rozrywkowego i dali nam mnóswto bohaterów którzy weszli do kanona popkultury, a tym filmem wspólnie zabili jednego z nich. Żal się człowiekowi robi jak się patrzy jak dobre kino schodzi na psy.
wtorek, 20 maja 2008
#47 The Bank Job reż:Roger Donaldson scen:Dick Clement, Ian La Frenais
Wczoraj jakoś tak pobuszowałem po internecie i odwiedziłem jedną stronę, gdzie w pełni legalnie i za darmo można obejrzeć kilka filmów, co też postanowiłem uczynić. Wybór padł na The Bank Job, Chociaż nic nie wiedziałem o tym filmie , poza tym że opowiada o skoku na bank. Cała opowieść dzieje się w Londynie w roku 1971 gdzie grupa drobnych kanciarzy dostaje robotę życia - obrabować bank. Wszystko jest przygotowane perfekcyjnie. Wiedzą, że nie ma alarmu w banku, mają sprzęt i zgraną ekipę, więc przystępują do dzieła. Cała akcja przebiega bez problemów, aż do czasu gdy okazuje się co tak w ogóle ukradli. Oczywiście poza pieniędzmi zwędzili jeszcze kilka przedmiotów należących do kilku wpływowych ludzi, którzy oczywiście pragną je odzyskać. Wtedy rozpoczyna się druga połowa filmu według mnie jeszcze bardziej interesująca i wciągająca.
Całym filmem bardzo mile się zaskoczyłem. Nie zapowiadał się jakoś specjalnie, ot kolejny film o skoku na bank i w sumie nie jest niczym ponad to, ale ogląda się to świetnie. Interesująca historia i to oparta na faktach (w co jest mi troszkę trudno uwierzyć), świetni bohaterowie, wszystko dobrze i sprawnie zrealizowane. Jak dla mnie podręcznikowy przykład dobrego kina rozrywkowego z rozsądną fabułą, a nie tylko z efektami specjalnymi. Osobiście polecam film na leniwe popołudnie, bo świetnie się tak sprawdza, a przy okazji jest potem o czym pogadać.
wtorek, 13 maja 2008
#46 Lars and the Real Girl reż:Craig Gillespie scen:Nancy Oliver
W pewnym małym amerykańskim miasteczku gdzie wiecznie jest zima mieszka sobie Lars wraz z bratem i jego żoną. Jest to bardzo samotny, nikogo nie dopuszczający do siebie odludek, co bardzo smuci jego rodzinę. Wszystko jednak do czasu, gdy pojawia się jego dziewczyna, a dokładniej zakupiona w sexshopie naturalnych rozmiarów lalka dla panów. Lars przedstawia ją wszystkim i nie dopuszcza do siebie nic poza tym. Chodzi z nią do kościoła, na przyjęcia i gdziekolwiek tylko może. Po krótkim czasie wszyscy w miasteczku znają Biankę (bo tak ma na imię ukochana Larsa) i zaczyna ona prowadzić czynny udział w życiu miasteczka. Nawet do tego stopnia, że nasza para zakochanych musi sobie robić grafik wszelkich spotkań. Tak oto przedstawia się fabuła tego pięknego filmu, w którym czeka nas jeszcze kilka ciekawych wydarzeń.
Film zaczyna się jak prawdziwy dramat, wolne, spokojne ujęcia, idealnie wpasowująca się muzyka do podkreślenia klimatu. Z czasem jednak pojawiają się akcenty humorystyczne i robi się troszkę lżej. Wielkie brawa należą się Ryanowi Gosling, którego pamiętamy chociażby z Fanatyka i Fracture. Tutaj wcielił się w tytułową rolę i wywiązał się z tego zadania znakomicie, za co w 2008 roku dostał nagrodę złotego globu. Jest niezwykle przekonywający w swojej małej obsesji oraz lęku przed dotykiem innych osób oraz jako zakochany człowiek, który kocha tak prawdziwie.
Jest to film o ludzkich słabościach, jak sobie z nimi radzimy (czasem zaskakująco jak w tym filmie) i bliskich nam osobach, które muszą się jakoś ustosunkować przecież do nas. Z drugiej strony, podczas oglądania, warto zwrócić uwagę na ludność miasteczka i ich reakcje na miłość Larsa. Nikt się nie wyśmiewał z nich, nie spotkała go żadna przykrość z niczyjej strony. Wręcz przeciwnie, wszyscy zaakceptowali nową osobę w mieście, przyjeżdżali po nią i zabierali na różne spotkania, czytała dzieciom bajki w szkole, chodziła na spotkania z przyjaciółkami i to wszystko aby pomóc choremu znajomemu. Pokazane jest to naprawdę pięknie i możemy brać z tej części filmu lekcję tolerancji i naukę jak powinniśmy traktować nam bliskie osoby.
Przyznam się, że oglądałem film na dwie raty (nie z mojej przyczyny) i o ile początek jakoś mnie nie pochłoną, to już druga połowa zawładnęła mną całkowicie. Dobry film, z bardzo miłym przesłaniem i w dodatku dający do myślenia, polecam, bo warto. Jeszcze jedno na koniec, co mnie bardzo dziwi. Film miał premierę 12.10.2007 w usa, z tego co wiem to u nas nawet na dvd nie jest zapowiedziany. Przykre to, ze tak wartościowy film został pominięty przez wydawców.
wtorek, 6 maja 2008
#45 koniec "wyszukane w sieci" i małe podsumowanko
Davida Firtha i jego dzieło "salad finger" polecam gorąco wszystkim fanom makabry, psychodelii i wszelkiego typu dziwactw. polecam również A CARTOON FOR VALENTINE'S DAY w wykonaniu tego pana.
następujące trzy strony polecam ludziom kreatywnym: bombay TV bombay TV2 oraz classik tv to trzy strony na których do fragmentów filmów można podkładać tekst. powstają czasem z tego świetne rzeczy. Natomiast na stronie Simpsonize Me możecie zobaczyć jak będziecie wyglądać jako członkowie społeczności Springfield. ja wyglądam tak:drummachine to jedna z moich ulubionych stron internetowych i zarazem animacji. do obejrzenia tutaj. uprzedzam czasem wolno się ładuje.
cudowne 10 minut mojego dzieciństwa - zapraszam.
tyle z ciekawych rzeczy się znalazła. jakoś mało ale co zrobić, widać nie był to dobry pomysł.