środa, 25 marca 2009

#96 The Reader reż. Stephen Daldry scen. David Hare


Jakoś ostatnio nie mam czasu na nic. To znaczy teoretycznie jestem zawalony robotą, bo tak naprawdę nie robię nic i tylko się denerwuję z tego powodu i przytłacza mnie nadmiar pracy. Jednak udało mi się ostatnio zobaczyć Lektora i muszę przyznać, że to kawał dobrego kina.


Film opowiada historię nastolatka, który ma romans ze starszą od siebie kobietą. Ona wprowadza go w świat seksu i erotyzmu, on ją za to w świat klasyki światowej literatury, ponieważ za każdym razem gdy się spotykają on jej coś czyta. Jednak pewnego dnia kobieta znika nie zostawiając żadnej wiadomości. Nasi bohaterowie spotykają się kilka lat później, gdy nasz bohater jest na studiach prawniczych. Wraz z grupą seminarzystów i wykładowcą jeżdżą na rozprawę sześciu kobiet oskarżonych o zbrodnie hitlerowskie. Ku wielkiemu zdziwieniu nasz bohater wśród oskarżonych rozpoznaje swoją miłość z lat młodzieńczych.


Film jest bardzo nastrojowy i melancholijny i chyba to mnie urzekło w nim najbardziej. Posiada takie fajne spokojne i leniwe tempo które nawet przez chwilkę nie nudzi. Historia jest bardzo wciągająca i na co zwróciła mi Monika uwagę, wątek zbrodni hitlerowskich jest bardzo dobrze poprowadzony i w taki sposób że jest tylko tłem. Jakoś prawie w ogóle się o tym nie słyszy w kontekście tego filmu i dobrze. Erotyzm, który pojawia się w filmie, bo w końcu to łączy głównych bohaterów został ukazany bardzo nastrojowe, z wyczuciem. Sceny te zostały po prostu świetnie zrealizowane. Nie krępują, przyjemnie się je ogląda i są naprawdę piękne. Na pochwałę zasługuje odgrywającą główną rolę Kate Winslet, która świetnie odegrała swą rolę i ku mojemu zdziwieniu świetnie prezentuje się na ekranie. Ma piękne ciało normalnie zbudowanej kobiety. Film gorąco polecam w szczególności starszym kinomaniakom, bo młodsi mogą się po prostu wynudzić. Ja sam nie mogłem się oderwać od ekranu i po skończeniu seansu jeszcze siedziałem chwilkę na napisach i kontemplowałem historię którą było mi dane zobaczyć.



czwartek, 19 marca 2009

#95 tak się zastanawiam

Jakoś tydzień temu 17-latek zastrzelił 16 osób, w tym 9 uczniów i 3 nauczycieli szkoły do której uczęszczał, a następnie uciekł i zabił jeszcze 3 przypadkowe osoby, aby na końcu targnąć się na własne życie. Wszystko odbyło się w Niemieckiej miejscowości w Winnenden koło Sztuttgartu. Jest to tragedia i należy współczuć wszelkim ofiarą tego strasznego wydarzenia. Ja jednak chciałem się skupić na dwóch innych kwestiach.

Po pierwsze znowu musiałem się zdenerwować bo jedną z przyczyn tej tragedii są oczywiście podawane brutalne gry komputerowe i filmy. Znaleźli sobie kozła ofiarnego i będą teraz wszystko zwalać na to. Ja sam przez całe życie oglądałem i grałem w rzeczy totalnie niedopasowane do mojego wieku i nic mi się nie stało. Jak ktoś ma normalnie poukładane w głowie, nie żyje w patologicznych warunkach i nie karmi się takimi treściami 24h na dobę to nie wierzę że może mu to zaszkodzić. Ja jestem łagodny jak baranek i zawsze użycie siły widzę jako totalną ostateczność, której staram się uniknąć jak tylko mogę. W sytuacji zagrożenia wolę uciekać niż się bić. Mi nawet brutalne gry pomagały aby się wyładować. Jak byłem wściekły z jakiegoś powody to zabijałem na ekranie komputera i po takiej powiedzmy 30 min kuracji byłem już łagodny jak baranek. Oczywiście mało kiedy zdarzało się żebym grał tak krótko, ale to inna bajka. Trudno jest mi się też wypowiadać za tego 17-latka, ale wiadomo też że miał łatwy dostęp do broni (była w domu i z niej korzystał) oraz był mocno wyizolowanym nastolatkiem co też pewnie mu nie pomogło. Mógł mieć jeszcze inne problemy o których się nigdy nie dowiemy, albo po prostu nasrane w głowie, ale wtedy to nawet w Smerfach znajdzie przesłanie aby zabijać.

Druga kwestia, która zwróciła moją uwagę to sytuacja w jakiej znajduje się teraz rodzina tego nastolatka. Oczywiście abstrahując od tego czy są normalną rodziną czy patologią, bo tego nie wiemy? Jednak jak wiadomo ojciec był jakimś przedsiębiorcą więc raczej była to normalna rodzina. Wracając do kwestii, to wszędzie gdzie czytamy albo słyszymy o tym wydarzeniu to wszyscy współczują rodziną ofiar, a o rodzinie zamachowca nikt nie wspomni. Nawet kościół katolicki i ewangelicki wyraża współczucie tylko rodziną ofiar. Przecież ta rodzina też straciła ukochanego syna i do końca życia będą się zastanawiać gdzie popełnili błąd i co się stało? Przecież Ci ludzie mają przewalono w tej mieścinie teraz na całej linii. Na pogrzeby ofiar przyjdą tłumy, a na pogrzeb ich syna z biedą rodzina. Wszędzie gdzie pójdą wszyscy będą na nich patrzeć jak na sprawców, pewnie nie raz ktoś będzie ich obwiniał za to co się stało i takie tam. Pewnie miejscowe małolaty będą urządzać jakieś godziny czuwania za ofiary, marsze przeciw przemocy i takie tam i zawsze dumnie będą paradować przed domem rodziny zamachowca. Z jednej stron rozumiem tych wszystkich ludzi, którzy mówią tylko o ofiarach, ale trzeba pamiętać, aby zawsze patrzeć z co najmniej dwóch stron.

No to tyle mi siedziało w głowie ostatnio. Jakiś taki poważny i chyba troszkę górnolotny wyszedł mi ten tekst. No nic czasem i tak bywa.

piątek, 13 marca 2009

#94 Reanimator autor: H.P. Lovecraft

Dzięki uprzejmości allegro i mojego sponsora prezentów - Moniki, znowu czytam sobie starocie. Zawsze chciałem mieć wszystkie książki z tej serii, a obecnie brakuje mi tylko jednej! Na pierwszy ogień poszedł zaprezentowany tutaj na zdjęciu "Reanimator" i muszę powiedzieć że się nie zawiodłem.


Pierwsze opowiadanie pt. "Koszmar w Red Hook" przypomniał mi od razu dlaczego tak bardzo lubię Lovecrafta. Historyjka opowiada losy biednego policjanta (bo kompletnie zwariował i przebywa w psychiatryku) który prowadził dochodzenie w małej portowej mieścinie. Jak to bywa u tego pisarza pojawiają się zagadkowe morderstwa, pradawne kultu i obrządki oraz inne ciekawostki. Czytając to opowiadanie czułem się dokładnie tak samo jak podczas pierwszego mojego zetknięcia z tym pisarzem. Taka miła fascynacja i olbrzymia chęć poznania co będzie dalej.
Drugie opowiadanie to "Nienazwane". Historia dwóch przyjaciół, racjonalisty i wierzącego w nienazwane, który opowiada prastarą legendę o domostwie zamieszkanym przez strasznego potwora grasującego po okolicznych wzgórzach i dolinach. Ciekawe i przyjemnie się czytało, chodź zakończenie przewidywalne ale nie na tyle żeby zepsuć wszystko.
"Alchemik" oraz "Przerażający staruch" to dwa króciutkie opowiadanka, które muszę przyznać są taki sobie. Pierwsze opowiada los możnowładcy, którego ród został przeklęty i każdy mężczyzna w rodzinie umiera w okolicach trzydziestych drugich urodzin. Fajny klimat jak zawsze, ale wszystko strasznie przewidywalne i jakieś takie strasznie banalne. Za to "staruch" to historyjka o dziwnym starym człowieku co wygląda jakby przeżył stanowczo za dużo lat i płaci złotymi, chyba hiszpańskimi monetami z przed dwóch wieków w sklepie. Ktoś taki staje się celem rabunku trzech bandytów. Jak się to kończy każdy wie, ale i tak świetnie się czyta.
Jest taka mieścina portowa, gdzie na wysokim klifie stoi "Dziwny wysoki dom wśród mgieł". W tym miasteczku mieszka również spokojny nauczyciel ze swoją żoną i dziećmi, który pragnie czegoś więcej od życia i wierzy w niewyjaśnione. Mało go interesowały miejscowe legendy i postanowił odwiedzić tytułowy dom. Problem z nim taki że nikt nie wie jak do niego trafić, a jedyne wejście jest od strony klifu, jakby przeznaczone tylko dla bóstw. Opowiadanie takie sobie, jakoś mnie specjalnie nie urzekło, chodź czyta się szybko i przyjemnie.
Tytułowy "Reanimator" byłby świetnym opowiadaniem gdyby był krótszy. Jest to historia szalonego naukowca owładniętego myślą, że ludzkie zwłoki da się przywrócić do życia. Warto przeczytać dla samego zakończenia. Jednak strasznie mnie denerwowało, że na każdym początku rozdziałów tego opowiadania autor przypomina nam kim są główni bohaterowie, czym się zajmują i jakie to obrzydliwe. Strasznie nudne są takie powtórzenia co kilka stron.
Ostatnie i najdłuższe opowiadanie w zestawieniu, czyli "W Górach Szaleństwa" sobie odpuściłem bo czytałem już kilka razy, ale z tego co pamiętam jest najlepsze z całej książki. Jest nim w wszystko to za co lubię Lovecrafta. Samotny badacz, jakieś zapomniane przez czas stwory, które go atakują i tak samo stary kult. Jakieś tajemnice które poznajemy w czasie czytania i ten wszech ogarniający klimat izolacji i strachu! Po prostu coś pięknego.

Podsumowując książka świetna, ale ja nie jestem obiektywny bo to jeden z moich ulubionych pisarzy. Strasznie mi się podoba, że w jego książkach prawie w ogóle nie ma dialogów i wszystko jest opowiadane za pomocą niesamowitych opisów, a opisać coś co ma konsystencję galaretki z piętnastoma mackami wyrastającymi z najdziwniejszych miejsc w taki sposób aby czytelnik był w stanie to sobie wyobrazić to nie lada wyczyn.

czwartek, 5 marca 2009

#93 Watchmen reż. Zack Snyder scen. Alex Tse i David Hayter

Jest późno, a ja muszę wstawać z rana do pracy więc będzie krótko. Właśnie wróciłem z przedpremierowego pokazu Strażników i musze powiedzieć jedno - walcie do kina w ciemno bo warto. To jest po prostu dobry film, a w kategorii adaptacja komiksowa jest w pytę! Znam komiks już od dawna i nie wiedzieć czemu spodziewałem się kina akcji. Tak wiem to szalony pomysł, ale jednak i to chyba przez trailery. W czasie projekcji dostałem spokojny i niezwykle stonowany film. Bardzo wierną adaptację, wysmakowaną wizualnie, ale z drugiej strony nie epatującą efekciarstwem i tanimi efektami. Wielkie brawo za odwagę dla realizatorów i kategorię wiekową R chyba, bo momentami film jest brutalny, a całość jest raczej dojrzała. Po reżyserze i jego adaptacji "300" nie miałem wielkich oczekiwań odnośnie tego filmu i bardzo milę się zaskoczyłem. Według mnie ten film mógłby spokojnie obejżeć Moore i nie byłby zły. Niepotrzebnie usuwał swoje nazwisko. Jedyne co mnie zastanawia to, to czy ten film będzie kasowym hitem? Wydajemi się że chyba nie, ale zobaczymy.
Dziękuje jeszcze mojej Monice za znalezienie tego seansu, bo inaczej musiałbym czekać aż do niedzieli i szlag by mnie trafił.



poniedziałek, 2 marca 2009

#92 last.fm

Wczoraj jakoś tak się zbiegło fajnie wszystko razem że stuknęło mi trzy latka na lascie i 100 000 odsłuchanych kawałków. Teraz pewnie niektórzy zapytają ale co to w ogóle jest (sami przyjezdni na tego bloga, bo większość stałych czytelników, tak mam takich o dziwo, są użytkownikami tego serwisu) ? Last.fm to połączenie radia, społeczności około muzycznej i programu zapisującego czego się słucha na kompie i przenośnych odtwarzaczach. Tak sama strona jest niezwykle przydatna. Dzięki niej jestem na bieżąco z koncertami na które warto pojechać, z nowościami płytowymi, oglądam wideoklipy i co najważniejsze odkryłem mnóstwo świetnej muzyki. Sam serwis ma wspaniałą opcję, a mianowicie na podstawie tego czego się słucha poleca podobną muzę i tak dzięki temu odkryłem sobie takie cuda jak: Sigur Rós Chimaira Sun O))) Rukkanor Holy Fuck Lamb of God Godspeed You! Black Emperor jesu The Angelic Process Crippled Black Phoenix Battles The National Between the Buried and Me i jeszcze wiele innych. Oczywiście o wielu tych zespołach przeczytałem gdzieś lub usłyszałem od jakiegoś znajomego, ale to właśnie na lascie odbyły się pierwsze próby, sprawdzenie dyskografii i następnie namiętne słuchanie. Oczywiście zaglądając na mój profil możecie powiedzieć że trutututu majtki z drutu ale ja i tak słucham może piętnastu kapel na okrągło, a tutaj się chwalę nie wiadomo czym. Muszę od razu przyznać że jest w tym dużo prawdy. Jednakże muszę powiedzieć że wszystko zależy od humoru i jak już się znajdzie odpowiedni to często wracam do tej bardziej wymagającej muzyki i za każdym razem poraża mnie piękno The Angelic Process!!! Strona jest naprawdę świetna i godna polecenia, a żeby tak nie było to akcent komiksowy też jest. Swoje profile ma ekipa z motywudrogi i schwinga i nawet Gonzo jest, więc nawet komiksowej braci się uzbierało, a na pewno nie wiem o wszystkich. Jakoś tak mocno linko mi wyszedł ten post ale co tam, chciałem się tylko podzielić małą rocznicą swoją i czymś dobrym.