piątek, 31 lipca 2009

#103 melancholia

W piątkowy wieczór siedzę w pracy, w wakacje. Zauważyłem że robi się już ciemno jakoś po 20 i nastroiło mnie to do ponarzekania trochę. Wcześnie zapadający zmrok uświadomił mi że najlepsze wieczory w roku, czyli czerwiec i lipiec, mam już za sobą! Cholera jasna nawet nie wiem kiedy to minęło. Jakoś tak wszystko szybko ucieka i za bardzo nie ma z tym co zrobić. Nie jestem zadowolony z siebie, ze swojej postawy do życia. Z tydzień temu dostałem chyba jakiegoś postrzału i tak mnie krzyż bolał że nie mogłem się ruszać. Poszedłem do lekarza, po dotykał, po oglądał i wydał wyrok że to chyba jakieś zwyrodnienie kręgosłupa. Czyli nie mam już skrzywienia, a coś naprawdę powalonego dokładnie. Jest to tym bardziej ciekawe,że jeszcze raczej jestem w przedziale wiekowym zaliczanym jako osoba młoda. Ale co się dziwić skoro prowadzę mocno siedzący tryb życia. Pojawiły się nawet ostatnio pierwsze siwe włosy na mej czuprynie i też nie zabawnie. Czas biegnie nieubłaganie, a ja nawet nie wiem co mógłbym robić w życiu i co chciałbym, a już chyba najwyższa pora! Jakiś ogólny kanał chyba. Marnuję czas okropnie, stoję w miejscu zamiast się rozwijać co równa się regresowi. To jest jakiś dramat. Miałem kilka ciekawych propozycji współpracy i wszystkie zawaliłem jak skończony idiota. Najgłupsze jest to że kuźwa wiem co ze mną jest nie tak i jestem tak pierdolonym leniem że nie chce mi się tego zmieniać. Toż to jakiś dramat, wstyd i żenada. Po raz kolejny postanowiłem coś z tym zrobić, zapisać się na siłkę, na ściankę wspinaczkową, spróbować odkręcić kilka rzeczy i trochę się zająć sobą. Z jednej strony jestem ciekaw co z tego wyjdzie, z drugiej strony czuję że kuźwa znowu nic się nie zmieni i to mnie dołuje.

sobota, 18 lipca 2009

#102 te re fe re

Taki telegraficzny skrót najnowszych wydarzeń:

Przeprowadziłem się do Moniki i zaczynamy dorosłe życie. Tak, macie rację, jesteśmy już tak starzy że nadeszła pora nawet i na to! Przeprowadzka była szybka, kilka dni żyliśmy na kartonach, potem pojawiła się szafa i komoda i kilka kartonów ubyło. Oczywiście szafki na książki i komiksy były od razu. W końcu trzeba znać swoje priorytety. Uczymy się żyć koło siebie i jak na razie wychodzi nam to dobrze. Już ponad dwa tygodnie i jeszcze się nie pokłóciliśmy i to jest chyba mały sukces.

Byliśmy w Hali Wisły w Krakowie na koncercie The Dillinger Escape Plan oraz Meshuggah i niestety organizatorzy się nie popisali. Nagłośnienie było tak tragiczne że podczas występu TDEP było trudno się domyślić co grają. Kapela jak zawsze świetna, chłopaki szaleli, wchodzili na głośniki i skakali z nich, wspaniały pokaz demolki. Druga kapela statycznie, ciężko i powoli, ale kopali zady mocno, no i nagłośnienie nawet było lepsze więc ok. Jednak sam gig nie był za dobry i organizatorzy powinni dostać bęcki.

Widziałem ostatnio "Oszukana" i bardzo miło się zaskoczyłem, chodź spodziewałem się tego bo Eastwood za kamerą. Dobre kino z ciekawą historią, które wciąga od pierwszych minut i tak trzyma do końca. Troszkę przerażające, bo to w końcu film na faktach, jak policja radziła sobie z niewygodnymi osobami oraz ciekawe ukazanie jednostki przeciw wszystkim. Ogólnie gorąco polecam jeśli jeszcze ktoś nie widział.

"Knowing" z Nicolasem Cagem i powiem szczerze że już przestaję sobie przypominać kiedy widziałem go ostatni raz w jakimś dobrym filmie. Siadając do filmu wiedziałem tyle że jest o jakiś kataklizmach i spodziewałem się kina katastroficznego. Od początku ogląda się dobrze, jest ciekawa w miarę fabuła, nawet powiedziałbym że dostajemy w klimacie coś podobnego do "6 zmysł" i to mnie mile zaskoczyło. Jednak niestety końcówka zabiła cały film. Takiego dna nie spodziewałem się, jednak tak od połowy filmu zacząłem się bać że się spierniczy i niestety miałem rację. Smutne jest że pracę wielu osób na planie ktoś spartolił dokumentnie w ostatnie 20 min filmu. Żenada, tragedia i szkoda czasu.

"Terminator: ocalenie" - nawet nie chce mi się tego komentować. O wszystkich kretynizmach, nieścisłościach wielu już napisało i nie mam się zamiaru powtarzać. Jedyny plus to występ Arniego, no i można się dobrze uśmiać.

Wczoraj miałem znikomą przyjemność zobaczyć "Wrogowie Publiczni". Czekałem na ten film długo bo Mann jako reżyser a jego "Heat" jest genialny. Na dokładkę Depp, Bale no i historia Dillingera, czyli zapowiedź świetnego kina gangsterskiego no i dostałem jakiegoś gniota. Jak dla mnie ten film to porażka. Zamiast dobrego kina gangsterskiego dostaliśmy nudny film o romantycznym przestępcy. Sposób sfilmowania całego filmu na zbliżeniach jest jakimś chorym pomysłem i po prostu męczy podczas oglądania, dodatkowo jeszcze wygląda to jak teatr telewizji. Żenada i nic więcej. Spodziewałem się pojedynku dwóch wybitnych jednostek, coś na kształt “Heat” a dostałem naprawdę miałki film.

Wylali mnie ostatnio ze studiów, za nie obronienie pracy w terminie i nawet wysłali list do mnie do domu. Rodzice odebrali, zmartwili się bardzo, ja się zdziwiłem decyzją uczelni. Na szczęście wszystko dało się odkręcić, złożyłem już pracę do dziekanatu i jakoś do końca miesiąca mam mieć obronę więc możecie trzymać kciuki.

No tym o to niusem kończymy to wydanie wiadomości i zapraszamy na kolejne.