czwartek, 6 sierpnia 2009

#104 Grodzki Urząd Pracy w Krakowie = porażka

Z racji tego że jestem oficjalnie bezrobotny postanowiłem zarejestrować się w GUPie, aby otrzymać ubezpieczenie zdrowotne m. in. Na sam początek zrobiłem rozplanowanie logistyczne, bo jak mawiał mój dobry znajomy "rozplanowanie logistyczne to połowa sukcesu". Zasiadłem więc przed komputerem i zajrzałem na stronę urzędu, aby się dowiedzieć gdzie jest, jak dojechać i jakie dokumenty potrzebuję. Po zebraniu wszelkich potrzebnych informacji, skompletowaniu dokumentacji postanowiłem wyruszyć następnego dnia z samego rana.

Wstałem o ósmej rano, ogarnąłem się, zjadłem śniadanie i ok 10 byłem na przystanku. Jak się potem okazało to był mój błąd, bo do urzędu nie można jechać tak późno! No nic, nie świadom tego co mnie czeka jadę sobie autobusem. W centrum przesiadka w tramwaj i po jakiejś godzinie jestem na miejscu. Pierwsza moja myśl to: kto do jasnej cholery wymyślił aby taki urząd był na końcu miasta, na jakimś totalnym odludziu? Przecież powinien znajdować się w centrum aby każdy miał blisko! Po drugie jadę tramwajem tak jak kazali na stronie, wysiadam na odpowiednim przystanku i okazuje się że jestem w szczerym polu! Żadnej tabliczki gdzie mam iść, ani kiosku tudzież jakiegoś sklepu, normalnie nic! Na szczęście jakaś miła pani była na przystanku i wskazała mi drogę. Pięć minut spaceru i jestem na miejscu. Oczywiście jakieś 150 m przed urzędem tabliczka już jest, ale nie wiem po jaką cholerę jak zaraz za nią widać już budynek z wielkim napisem informującym że jesteśmy na miejscu! Szczyt kretynizmu, ale powinienem być już przyzwyczajony żyjąc w tym kraju tyle lat. Wchodzę do budynku, a w nim ciemno na korytarzach. Myślę sobie pewnie oszczędzają, w końcu kryzys. Moment później okazało się że jednak nie, bo w kolejce słyszę jak ktoś się pyta: "dziś też nie ma prądu?". Stanąłem w kolejce po formularz do rejestracji, odczekałem cierpliwie z dziesięć minut aby następnie wejść do pomieszczenia w którym siedzą dwie kobiety. Mówię jednej że chciałbym formularz, a ona z miną jakby jej ktoś włożył parasol między pośladki, otworzył i kazał tak siedzieć przez 6h dziennie (tak przez 6 bo urząd jest czynny od 8-14, przecież pracownicy nie mogą się za bardzo przemęczyć!!!) że niestety nie mieli prądu od rana i już dziś nic nie załatwię! Myślałem że mnie szlag trafi, ale w sumie to sam jestem sobie winien.

Tak sobie myślę że personel w takich urzędach to powinien być świadom tego że o pracę jest ciężko i być troszkę bardziej milszy dla petentów. Po drugie jestem ciekaw czy nie dałoby się jakoś lepiej oznakować drogi do urzędu? Przecież to chyba byłyby niewielkie koszty wstawienia kilku słupków z tabliczkami. Po trzecie lokalizacja. Czy ona jest tak specjalnie dobrana, aby ludzie bez pracy i pieniędzy musieli jeszcze wydawać dodatkowe pieniądze na dojazdy? Czy to naprawdę musiało być ulokowane tak na całkowitym odludziu?