piątek, 9 września 2011

#123 Mglisty Billy i Dar Ciemnowidzenia scen. i rys: Guillaume Bianco

Wszystko zaczęło się od spotkania w 2010 roku podczas rozdania nagrody Nagroda Angoulême: polski wybór gdzie Mglisty Billly i Dar Ciemnowidzenia otrzymał główną nagrodę. Miałem wtedy okazję zobaczyć oryginał i bardzo mi się spodobał. Porozmawiałem przez moment chyba z właścicielem wydawnictwa Post i oznajmił wtedy, że będzie się starał wydać ten komiks, "bo w końcu po to są przyznawane takie nagrody, aby potem to wydać".


Rok później udałem się znowu na ogłoszenie wyników polskiego wyboru dla Angoulême w Krakowskiej galerii klubu Pauza, ponieważ dodatkowo miała się odbyć premiera Mglistego Billiego w naszym ojczystym języku. Niestety, do czego już Post zdążył nas przyzwyczaić, premiera się nie odbyła, ponieważ nie wyrobili się z wydaniem na czas. Jednak znowu pojawił się przedstawiciel wydawnictwa i pięknie opowiadał o komiksie, robiąc mi wielką tym ochotę. Po całym oczekiwaniu Mglisty Billy był chyba najbardziej oczekiwaną premierą przeze mnie roku 2011 i szkoda, bo tym większy był mój zawód zaraz po lekturze.


Mglisty Billly i Dar Ciemnowidzenia to opowieść o chłopcu, który woli bawić się w nocy, zamiast dnia. Uwielbia wszelkie okropności, potwory, a dzięki swemu darowi ciemnowidzenia może z nimi obcować prawie cały czas. Chodź poznając jego przygody trudno jest określić ze stu procentową pewnością, czy to jest dar czy po prostu wyobraźnia małego chłopca. Dodatkowo uwielbia dokuczać swej młodszej siostrze i bawić się ze swoim kotem. Futrzak niestety pewnego razu ginie i wtedy Billy postanawia zgłębić tajniki śmierci, aby odzyskać przyjaciela.


Sama książka składa się oczywiście z komiksu, którego w brew pozorom jest dość mało. Wycinków z gazet dotyczących wszelkich dziwów naszego i nie tylko świata. Bestiarium, opisujące ze szczegółami różne potwory jak np. Wermikole, Wampiry i Młodsze siostry oraz wiersze ozdobione pięknymi ilustracjami. Podczas zagłębiania się w to wszystko widać, jak autor miał przemyślaną konstrukcję w najdrobniejszych szczegółach tego co chciał stworzyć i należą mu się za to wielkie brawa. Niestety, chyba nie mógł się zdecydować jaką formę ma to przyjąć i powstało z tego takie nie wiadomo co. Dla mnie bardziej książka z pięknymi ilustracjami niż komiks. Na początku wszelkie wstawki nie będące komiksem są ciekawym przerywnik budujący cały świat. Niestety czym dalej posuwałem się w fabule tym bardziej denerwowały mnie wszelkie wtrącenia i czekałem kiedy znowu będzie ten komiks, który w końcu kupiłem.  Fakt, niektóre przerywniki są świetne jak opowieść skąd się biorą młodsze siostry, Mała dziewczynka z nożami albo Dziewczynka z nożyczkami, ale nie zmienia to faktu, że męczyłem się dość mocno aby dobrnąć do końca.


Jednak sama forma nie denerwowała mnie najbardziej. Największy problem miałem z głównym bohaterem. Dość szybko doszło do mnie, że to okropny bachor, który jest samolubem, uwielbia topić mrówki w czekoladowej ślinie i znęcać się nad młodszą siostrą. Co prawda dostał raz lanie od ojca za nią i pod koniec wychodzi na jaw pewien problem w związku z nią, ale brakowało mi jakiejś dobrej kary dla Billiego po dobrnięciu do końca. Choćby dla przykładu i aby można było powiedzieć, że książka wychowawcza jest. Już dawno nie czytałem nic co wzbudziłoby we mnie tak wielką niechęć do głównego bohatera.


Wielkim plusem całej książki jest jej oprawa graficzna oraz jakość wydania. Sam styl rysunku jest mocno groteskowy, mroczny i cały czas kojarzył mi się z grafikami Tima Burtona. Wszystko jest tutaj makabryczne i straszne, ale równocześnie piękne i takie urocze, że nie miałbym oporów pokazać tej książki dziecku. Dodatkowo może ona służyć za świetny materiał do oswajania dzieci z ich koszmarami, potworami oraz śmiercią. Autor pod postacią w sumie błahych historyjek opowiada o czymś naprawdę ważnym i  trudnym do wyjaśnienia maluchowi. Dzięki tej książce, myślę będzie to można zrobić w trochę łatwiejszy sposób. Polska wersja stoi na bardzo wysokim poziomie edytorski. Została wydana w twardej oprawie, na kredowym (chyba) papierze. Okładka jest lekko polakierowania co powoduje, że całość  prezentuje się po prosu wspaniale.


Z jednej strony Mglisty Billy i Dar Ciemnowidzenia to momentami dobre opowieści i świetne rysunki dzięki czemu książka ta może być odbierana jako wspaniały artbook. Z drugiej strony z powodu braku zdecydowania co do formy tego co chciał przedstawić autor powstał taki mały koszmarek, który strasznie mnie wymęczył i miałem problem z dotarciem do końca. Czy warto wydać prawie sto złotych, każdy musi odpowiedzieć sobie sam.