niedziela, 26 sierpnia 2012

#164 cotygodniowa zeszytówka #17

Animal Man #8, DC Comics

scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: Travel Foreman i Steve Pugh

Rodzina głównego bohatera zostaje otoczona przez rządną krwi watahę oszalałych zwierząt. Podczas, naprędce wymyślanego planu działania mała Maxine wymyka się z pojazdu i wbiega między zgromadzone zwierzęta. Doprowadza to do dość makabrycznej sytuacji oraz zaprezentowania jej  kolejnej, bardzo ciekawej zdolności. Po wszystkim teściowa Animal Mana wydziera się na niego i wylewa z siebie wszelkie żale z powodu pakowania przez niego swej rodziny w ustawiczne niebezpieczeństwo. Po tym wszystkim nasz bohater postanawia oddalić się od rodziny do czasu aż nie zapewni swej rodzinie bezpieczeństwa. Udaje się więc do  pobliskiego miasteczka, w którym oddziały wojska walczą z opętanymi przez The Red zwierzętami i decyduje się na samotną walkę, z której będzie mu bardzo ciężko wyjść zwycięsko. W tym samym czasie reszta rodziny udaje się w pozornie bezpieczne miejsce, lecz gdzie takie może się znajdować skoro Sickness tak szybko się rozprzestrzenia? Interesujący numer posuwający akcję do przodu i pokazujący w ciekawy sposób przemyślenia i obawy głównego bohatera.


Animal Man #9, DC Comics


scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: Steve Pugh

W wyniku przegranej walki, jaką odbył w poprzednim numerze, Buddy traci swoje ciało. On sam zostaje uwięziony w Bone Orchard gdzie wraz z dość dziwnym przewodnikiem udaje się na spotkanie z Totemami. Dodatkowo musi się śpieszyć, gdyż zdaje sobie sprawę z wielkiego niebezpieczeństwa jakie grozi jego rodzinie. Tymczasem reszta rodzinki ukrywa się w jakimś podrzędnym motelu umiejscowionym w zapomnianym przez wszystko małym miasteczku. Ellen biedna nadal wysłuchuje narzekania swojej matki i dodatkowo jest pouczana przez kota Socksa, który namawia rodzinę do coraz to dziwniejszych rzeczy. Dodatkowo, cała rodzina, nie zdaje sobie sprawy z tego, że w ich kierunku zmierza opanowane przez Sickness ciało ich ojca. Na szczęście, na gościnnym występie zjawia się dość ciekawa postać z deklaracją pomocy dla naszych bohaterów.


Saga #6, Image Comics


scenariusz: Brian K. Vaughan, rysunki: Fiona Staples

Po dość ciekawym zakończeniu poprzedniego zeszytu zastajemy Prince Robot IV w sytuacji, kiedy powiadamia The Willa o śmierci jego znajomej łowczyni głów. W ramach odpowiedzi królewicz otrzymuje obietnice śmierci z rąk łowcy, ale dopiero wtedy gdy najpierw zabije mu wszystkie bliskie osoby. Zapowiada się ciekawie. Tym czasem  nasza rodzina dociera do Rocketship Forest, gdzie znajdują jeden ze statków. Jednak, aby dostać się do niego muszą najpierw pokazać, że są godni tego i ofiarować coś w zamian. Marko decyduje się poświęcić swój miecz, który znajduje się w jego rodzinie od niepamiętnych czasów przy okazji pięknie to motywując. Po szczęśliwym starcie i wybraniu celu podróży na statku naszych bohaterów zaczyna manifestować się obecność magii, czego następstwem jest pojawienie się nowych osób na pokładzie. Dodatkowo są to osobnicy, którzy wywołali w Marko paniczny lęk i obawę o całą rodzinę. Nie wiem jak scenarzysta tego dokonał, ale po pierwszym kiepskim numerze aktualnie do każdego nowego zeszytu zasiadam z wielką przyjemnością. Mam tylko nadzieję, że nic się nie popsuje bo to aktualnie jedna z lepszych i ciekawszych serii na rynku.


Batman The Dark Knight #3, DC Comics


scenariusz i rysunek: David Finch

Jak wskazuje sama okładka Batman jest w dość poważnych tarapatach. Siedzi przywiązany do wielkiej bomby w towarzystwie Killer Croca i dowiaduje się od Pingwina, że zaraz zginą oboje. Zdradzony Killer Croc umożliwia naszemu bohaterowi ucieczkę i przy okazji nieświadomie pomaga odnaleźć Down. Wszystko to jednak wygląda na jeden wielki spisek. Dodatkowo złodziejka Batmobila odstawia skradziony wóz dokładnie w miejsce ukrycia pani Golden. W między czasie Gordon wdaje się w kłótnię z młodym i bardzo ambitnym Forbesem. Zeszyt zostaje zakończony wprowadzeniem do historii chyba najbardziej znanego przeciwnika nietoperza i to chyba w dodatku w roli wielkiego architekta całej intrygi. Jednak moim zdaniem najlepszy moment zeszytu to występ Demona Etrigana, który staje w szranki z tajemniczym mordercą bezdomnych. Świetna scena, gdy już po wygranej walce Estrigan zajmuje się bezdomnym.


Super Dinosaur #8, Image Comics


scenariusz: Robert Kirkman, rysunki: Jason Howard

Squidious zostaje pojmany przez nowego superbohatera Battle Shocka, który okazuje się być synem generała Caseya. Pojmany informuje generała  o tym jak został oszukany przez The Exile, który przeją jego bazę, wojsko i planuje połączyć Ziemię z Inner-Earth. W tej sytuacji Casey udaje się do naszej ekipy bohaterów z prośbą o pomoc. Tymczasem w Dynamo Dome mieszkańcy odkrywają, że właśnie dziś jest trzeci wtorek lutego! Jest to dzień kiedy w bazie zjawia się pani Finkle, by egzaminować Dereka z postępów w nauce i wydaje zgodę na jego dalsze działanie w roli bohatera lub wysłać do szkoły. Podoba mi się sposób w jaki Kirkman pokazuje dzieciom, że edukacja i szkoła to ważna rzecz w życiu człowieka. Z powodu przyjazdu pani egzaminatorki cała baza popada w panikę, a dodatkowo pojawienie się generała nie pomaga w opanowaniu całego chaosu. Derek decyduje się pomóc generałowi w walce z The Exile i równocześnie przystąpić do testu za pomocą robota, którego obsługuje zdalnie nasz bohater. Wprowadza to humorystyczny wątek do numeru, kiedy Derek podcas walki z wrogiem odpowiada na pytania egzaminatorki i dezorientuje tym przeciwnika. Jak zawsze dobry numer, który bardzo dobrze się czyta. Dodatkowo podoba mi się jego coraz większa rola edukacyjna bardzo umiejętnie wprowadzana przez Kirkmana.

środa, 22 sierpnia 2012

#163 Lincoln t.1, scen. Olivier Jouvray, rys. Jérôme Jouvray

Lincoln to historia życia tytułowego bohatera, który już od dzieciństwa nie miał łatwo. Zrodzony z "łona nieznanej matki" alkoholiczki. Od strony ojca,  niestety wcale lepiej też nie było. Z takiej mieszanki powstało dziecko, wychowywane przez prostytutki z miejscowego saloonu. Pierwszymi jego słowami były przekleństwa, a cały początek swego życia spędził na marudzeniu, obrażaniu i podważaniu wszelkich autorytetów. Jak wszyscy się domyślają nie mogło to się dla niego dobrze skończyć. Nasz bohater w wieku dziewiętnastu lat został "grzecznie" poproszony o opuszczenie miasteczka, a na do widzenia dostał kilka razy w gębę i kopniaka w dupę. Tak też rozpoczyna się wielka przygoda naszego bohatera wiodąca go po ścieżce przestępstw, zemsty, boskich interwencji i nieśmiertelności.


Na samym początku Lincoln postanowił odpłacić wszystkim ze swych rodzinnych stron. Więc podpalił jakiś budynek, skradł co się dało i udał się w siną dal. Po drodze zrobił jeszcze kilka moralnie nagannych uczynków po czym na swej drodze spotkał poczciwego staruszka. Ku wielkiemu zdziwieniu okazał się on bogiem, który. widząc jak ciężkie życie wiedzie nasz bohater, obdarzył go nieśmiertelnością. Uczynił tak, gdyż postanowił pokazać tytułowej postaci jak życie potrafi być piękne. Jednak realizacja planu nie poszła już tak gładko jak założył to Bóg.


Komiks wydany u nas przez Mroja Press zawiera dwa numery wydania oryginalnego dzięki czemu od razu otrzymujemy solidną porcję dobrej opowieści. Seria jest utrzymana w klimacie westernu i została przepełniona raczej szyderczym humorem oraz cynizmem dzięki czemu kilka razy miałem szczery uśmiech na twarzy. Najlepszy moim zdaniem jest fragment kiedy bóg szkoli Lincolna na coś na kształt superbohatera pomagającego wszystkim ludziom w potrzebie. Trening jest utrzymany w klimacie starych filmów kung fu lub jakiegoś słabego kina akcji, gdzie główny bohater ćwiczy, szkoli się i zbiera sprzęt, aby w finałowej scenie zwyciężyć wroga. Wątek ten kończy się wręcz rewelacyjną puentą przy, której śmiałem się już dość głośno.  Warto również zwrócić uwagę na relację boga z diabłem. Ich wspólne rozmowy, układy i sposób działania względem siebie i swoich interesów. Zostało to naprawdę świetnie wymyślone i zrealizowane przez autorów.


Dodatkowym plusem tego albumu są również niewątpliwie ilustracje. Zostały one zrealizowany za pomocą ładnej i czytelnej kreski, która świetnie się tutaj sprawdza. Strona wizualna na pierwszy rzut oka jest raczej prosta, nieszczegółowa i z ubogim drugim planem. Lecz po bardziej wnikliwej obserwacji zaczynamy dostrzegać jak w niektórych miejscach to się zmienia i przechodzi w mnogość detalu z bardzo rozbudowaną scenerią w tle. Dodatkowym plusem jest również to, że rysownik korzysta z tego tylko wtedy gdy pasuje to do aktualnej akcji, co w dodatku świetnie razem współgra. Widać wyraźnie, że Twórca bardzo dobrze czuje się w stylu w którym tworzy i posiada szeroki warsztat umiejętności.


Długo się zastanawiałem czy kupić ten album. Gdy ukazał się na rynku to jakoś były ważniejsze wydatki wtedy, więc komiks przeszedł na dalszy plan. Jednak przy okazji kupowania Habibi pojawiła się ciekawa promocja u wydawcy i zakupiłem od razu dwa tomy. Aktualnie po przeczytaniu pierwszej części jestem bardzo zadowolony i cieszy mnie widok tych komiksów w mojej kolekcji. Dla mnie ten komiks to świetna rozrywka. Co prawda, troszkę przewidywalna, ale ciekawa, dobrze przemyślana i z postaciami do których poczułem sympatię już po pierwszych kilkunastu stronach.

niedziela, 19 sierpnia 2012

#162 cotygodniowa zeszytówka #16

Batman The Dark Knight #2, DC Comics

scenariusz i rysunek: David Finch

Numer rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, gdzie skończył się poprzedni. Batman w bardzo szybkim czasie wyswobodził się z pułapki zastawionej przez Pingwina i przeszedł do jego przesłuchania w sprawie zaginięcia Dawn Golden. To, moim zdaniem najlepsza i najmocniejsza scena całego zeszytu, w której świetnie widać jakim szaleńcem jest nasz bohater. Pięknie się zatracił w szaleństwie. Całość przerywa niespodziewanie pojawiający się Killer Croc będący w spółce  z Oswaldem. W między czasie jakaś piękna pani podprowadza Waynowi Batmobil, co jest sporym zaskoczeniem. Równocześnie na mieście zaczyna polować tajemnicza postać na żebraków, co sprawia włączenie się do akcji Demona Etrigana. Zeszyt kończy się w momencie, gdy pojmany Batman zostaje poinformowany przez Pingwina, że życie pani Down zależy od naszego bohatera i to bardziej niż mogłoby się wydawać. Jak na dopiero drugi zeszyt, to zostało otwartych sporo wątków i jestem ciekaw jak to wszystko zostanie zakończone.


Super Dinosaur #7, Image Comics

scenariusz: Robert Kirkman, rysunki: Jason Howard

Wszystko zaczyna się od dużej dawki akcji. Najpierw obserwujemy scenę wyrzucania Squidiousa przez The Exile oraz zostaje przedstawiony jego złowieszczy plan na sprowadzenie dinozaurów z powrotem na Ziemię. Równocześnie w Castle Maximus odbywa się niezwykle ciężka walka pomiędzy niedobitkami armii Maximusa, a systemem obronnym kryjówki. Pojedynek zostaje w dość zaskakujący sposób zakończony, co wprowadza kolejną ciekawą rozbudowę akcji.  Następnie obserwujemy wnętrze Dynamo Dome gdzie Derek wraz z SD odbywają trening w sali szkoleń, po czym udają się na zajęcia w podgrupach. Każdy z inną siostrą pary mechaników, co ładnie obrazuje jak wszyscy już się dobrze zadomowili. W między czasie doktor Dynamo popada w coraz większy szał poszukiwań swojej żony, co zaczyna zauważać już większość osób mieszkających w bazie. Wszystko to posuwa naszego doktora do ostatecznego działania i dość ciekawego zakończenia całego numeru.


Avengers vs X-men #10, Marvel


scenariusz: Ed Brubaker, rysunki: Adam Kubert

Kraina K'un Lun. Cyclop przybył do niej by odzyskać Hope co doprowadza do kilku walk między zwaśnionymi frakcjami oraz demolką części krainy. Cała sytuacja zmusza Hope do przejścia ostatniego etapu swojego szkolenia u Lei Kung co przyczynia się  do manifestacji możliwości i siły mocy młodej dziewczyny owładniętej mocą Phoenix. Mam nadzieję, że jeszcze dużo namiesza bo potrafi wiele, co świetnie widać już pod koniec tego numeru. W między czasie  na latającej wyspie Utopia Emma telepatycznie rządzi nad całą rasą mutantów. Narzucając im jedyny i słuszny punk widzenia. Sprzeciwia się temu Magneto, za co szybko zostaje zrugany przez panią Frost. Jednak Erik postanawia walczyć i prosi Xaviera w tym o pomoc. Dodatkowo do K'un Lun powraca reszta oddziału Avengers, która była więziona w Rosyjskich górach.


Animal Man #6, DC Comics


scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: Travel Foreman i John Poul Leon

Niestety moje przypuszczenia po przeczytaniu poprzedniego numery jak na razie potwierdzają się. Według mnie to ta seria jest tylko dodatkiem dla Potwora z Bagien, a ten numer świetnie potwierdza moją teorię. Jest on klasycznym zapychaczem akcji kompletnie nic nie wnoszący do całej opowieści. Mianowicie Buddy Baker wraz ze swą rodziną jedzie na spotkanie z Hollandem, a w między czasie syn Bakera CLiff ogląda na telefonie film ze swym ojcem w roli głównej. Opowiadający o losach byłego superbohatera Red Thundera starającego poukładać sobie życie. Tyle. Nic więcej nie dzieje się w tym zeszycie. Jak dla mnie równie dobrze mogło by go wcale nie być i nikt by się nie zorientował. Szkoda papieru na takie twory.


Animal Man #7, DC Comics


scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: Travel Foreman, Steve Pugh oraz Jeff Huet


Po dwóch poprzednich dość słabych numerach i moim narzekaniu, nareszcie coś zaczyna się dziać w tej serii. Nasza rodzinka nadal zmierza ku spotkaniu Swamp Thinga, a w całej okolicy grasują przedziwne zwierzęta atakujące wszystko co spotkają na swej drodze. W pewnym momencie nasza rodzina postanawia się rozdzielić. Buddy wraz z Cliffem udają się do pobliskiego miasteczka po zapasy żywności, a kobiety pozostają w wanie. Wycieczka do miasta, to swoją drogą dobry akcent humorystyczny. Najciekawszym momentem numeru jest jednak nocny sen naszego bohatera. Widzi on w nim przyszłość Ziemi opanowanej przez The Rot oraz dorosłą wersję swej córki Maxine walczącej z potworami. Całkiem ciekawie to wygląda i dodaje klimatu do całej historii. Podoba mi się to widmo porażki i zagłady jaka wisi w tej opowieści. Numer kończy się zapowiedzią wielkiej konfrontacji Aminal Mana i jego rodziny z opętanymi zwierzętami.


środa, 15 sierpnia 2012

#161 Y: The Last Man - Vol. 4 Safeword scen. Brian K. Vaughan rys. Pia Guerra i Goran Parlov

Czwarty tom przygód Yoricka zawiera dwie opowieści pierwotnie zawarte w zeszytach #18-23. Są to Safeword oraz Widow's Pass.


Pierwsza opowiada historię ostatniego faceta na Ziemi, który zostaje pozostawiony pod opieką agentki 711. Starej znajomej agentki 355 i również członkini Culper Ring. Podczas gdy 355 wraz z panią doktor udały się do pobliskiego szpitala po leki dla Ampersanda, nasz bohater zostaje w chatce pod opieką dawnej agentki 711. Jak tylko towarzyszki naszego głównego bohatera znikają, zaczyna się dla niego dość dziwna przygoda mająca związek z seksem, walką o przetrwanie i myślami samobójczymi.


Druga historia natomiast opowiada dalsze losy podróży naszych bohaterów, którzy natrafiają na blokadę drogi gdzieś po środku Arizony spowodowanej przez oddział Sons of Arizona. Jak się później okazało jest to ośmioosobowy oddział kobiet, które postanowiły walczyć z rządem. Winiąc go za śmierć wszystkich mężczyzn.


Muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się ten tom i w sumie każdy kolejny podoba mi się coraz bardziej. Pierwsza historia zdradza wiele informacji o samym Yoricku. Jego dzieciństwie, dorastaniu, pierwszych inicjacjach seksualnych oraz samotnej wędrówce po stanach już po tajemniczej śmierci połowy populacji planety. Dodatkowo w całkiem ciekawy i wiarygodny sposób zostaje wytłumaczony jego popęd pakowania się w tarapaty i lekko samobójcze zachowania.


Druga opowieść natomiast pokazuje jak pod wpływem sprzyjających okoliczności, ideologicznych haseł i charyzmatycznego dowódcy można wyprać umysły normalnych ludzi. Co dodatkowo na przykładzie Sons of Arizona pokazuje, że zazwyczaj prowadzi to do smutnego finału. W drugiej części tego tomu poznajemy również znacznie więcej faktów dotyczących przeszłości pani doktor Allison Mann i jej badaniach nad klonowaniem. Co niestety nie wpływa dość optymistycznie na dalsze losy tej serii.


Pierwszą cześć trajda i opowieść Safeword zilustrowała nam już dość dobrze znana z poprzednich części Pia Guerra. Jej dość realistyczna kreska mocno przypomina mi w sumie większość komiksów ze stajni Vertigo z początku lat 90 XX w. Nie są one ani brzydkie, a tym bardziej ładne. Moim zdaniem taka przeciętna kreska świetnie nadająca się dla takiej serii, w której to fabuła jest głównym czynnikiem przyciągającym czytelników. Natomiast druga opowieść Widow's Pass została zilustrowana przez Gorana Parlova, który prezentuje bardziej kreskówkowy i superhero styl rysowania. Z większą paletą kolorów i moim zdaniem troszkę ciekawszy od Guerry. Tylko niestety znacznie mniej pasujący do tej opowieści, przez co czasem jakoś dziwnie czytało mi się tą opowieść.


Podsumowując to co napisałem powyżej, seria ta na razie ma to do siebie, że czym dalej tym lepiej. Znowu w ciekawy sposób zostały rozbudowane wątki głównych bohaterów. Pojawiło się kilka zapowiedzi jakiś interesujących wydarzeń w przyszłości co w bardzo dobry sposób zaostrzyło mój apetyt na dalszą część więc spodziewam się samych dobrych rzeczy po następnych tomach.

niedziela, 12 sierpnia 2012

#160 cotygodniowa zeszytówka #15

Swamp Thing #11, DC Comics

scenariusz: Scott Snyder, rysunki: Marco Rudy

Numer w głównej mierze składający się z walki Potwora z Bagien z wujkiem Antonem o biedną Abigail. Po tym jak wujek spuścił manto naszemu bohaterowi i zostawił na pewną śmierć okazało się, że popełnił wielki błąd. Ponieważ Parliament uratował naszego bohatera oraz bardzo szybko go wyleczyli. Dzięki temu Swamp Thing zdołał dogonić wujka i zlać go na kwaśne jabłko, w czym pomogła mu jego ukochana. Wszystko jak zwykle dość ciekawie się kończy i sprawia, że zanim sięgnę po nowy zeszyt muszę najpierw nadgonić kilka numerów Animal Mana. W sumie to słaby jest ten numer. Gdy w poprzednim odcinku nasz bohater bardzo mocno oberwał to miałem nadzieję, że jego oczywiste wyleczenie zajmie więcej czasu i będzie jakoś ciekawie wyjaśnione. Natomiast scenarzysta poszedł po najmniejszej linii oporu. Dodatkowo nie podoba mi się jak Antonowi pozwalają uciec na końcu zamiast go zabić. W końcu to wojna i pozwalając na ucieczkę, chcąc nie chcąc zgadzają się na kolejną potyczkę z tym przeciwnikiem. Natomiast ciekawie prezentuje się wizja Abigail, która spogląda wewnątrz portalu do The Rot. Piękna wizja koszmaru między innymi ze zniszczonym Metropolis.


 Invincible #91 , Image Comics


scenariusz: Robert Kirkman, rysunki : Ryan Ottley

Po tym jak Dinosaurus wraz z Markiem uciekli przed Viltumianami aktualnie starają się poskładać wspomnienia i ustalić co w ogóle się stało. Ponieważ Mark jest ciężko chory i był nieprzytomny, a Dinosaurus po zamianie w człowieka nie pamięta co robił w swej drugiej postaci. W między czasie Eve udaje się na ciemną stronę księżyca w celu uratowania swojego ukochanego. Tam odbywa rozmowę z dowódcą Viltumian podczas której zostaje poinformowana o rzekomym porwaniu go przez Dinosaurusa. Na wieść o tym Atomowa Ewa postanawia zebrać oddział ratunkowy, który udaje się do sekretnej bazy dinozaura. Oczywiście wywiązuje się z tego krótka walka, którą stara się powstrzymać Mark doprowadzając do bardzo ciekawego zakończenia numeru. W między czasie poznajemy również kilka nowych faktów z życia aktualnego Niezwyciężonego oraz zostaje przedstawiona jego ukochana. Chociaż ten zeszyt był dość spokojny to nie zmienia to faktu, że jest to moja ulubiona seria komiksowa już od bardzo długiego czasu.



Batman The Dark Knight #1, DC Comics


scenariusz i rysunek: David Finch


Postanowiłem zabrać się za jedną z serii o nietoperzu i padło na Batman The Dark Knight, z którym rozpoczynam przygodę od pięcioczęściowego vol. 1. Jak zwykle w takich sytuacjach zaczyna się od małego originu postaci. Został ciekawie przedstawiony z nawiązaniem do powstania samego Batmana oraz dzieciństwa Bruca i jego koleżanki wokół, której obraca się cała fabuła tego zeszytu. Mianowicie, opowieść skupia się na wątku zaginięcia Dawn Golden i poszukiwaniu jej przez naszego detektywa. Całość oczywiście zapowiada się na jakiś większy spisek i dzięki temu w numerze tym występuje już Pingwin oraz Killer Croc. Od strony graficznej komiks prezentuje taką wyższą półkę typowej kreski superhero. Jest ładnie, efektownie i raczej wszystko zostało utrzymane w ciemnej i szarej barwie kolorów. Z przyjemnością wezmę się za kolejne numery i przyznam, że jestem pod sporym wrażeniem dla Davida Fincha za ogarnięcie praktycznie w pojedynkę całego numeru. Tak poza tym to w pewnym momencie tego numeru jest ujęcie na bat jaskinię i znajduje się w niej olbrzymi T-rex. Widziałem go już wiele razy i zawsze mnie zastanawiało o co z nim chodzi? Może ktoś mi odpowie w komentarzu?


Animal Man #4, DC Comics


scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: Travel Foreman

W The Red nadal trwa walka pomiędzy głównym bohaterem, a stworami Sickness. Animal Man bardzo mocno obrywa i pada na deski. W tym momencie jego córka Maxin po krótkiej rozmowie motywacyjnej z jednym z poprzednich wcieleń AM postanawia pomóc ojcu przy okazji manifestując swe moce. Nie powiem, zrobiło się ciekawie i mała wiele potrafi. Po  tym wszystkim, gdy sytuacja się uspokaja Buddy dowiaduje się o swoim celu istnienia. Za wszelką cenę musi opiekować się i chronić życie własnej córki, gdyż ma odegrać ważną rolę w przyszłości. Dodatkowo dziewczynka musi nauczyć się kontrolować swoje moce, ponieważ poza The Red będą bardzo nieprzewidywalne. Dlatego też postanawia dołączyć do nich jeden z poprzednich AM Ignatius pod postacią kota. Nasz bohater dowiaduje się również o Allecu Hollandzie, z którym powinien nawiązać współpracę ponieważ walczą w tej samej sprawie. W między czasie druga połowa rodziny udaje się w towarzystwie zaprzyjaźnionego detektywa na farmę teściowej Budda. Małżeństwo Bakerów ustaliło kiedyś, że jeśli wszystko pójdzie nie tak to właśnie tam się spotkają. Niestety udając się tam nawet nie byli świadomi w jakie niebezpieczeństwo się pakują.


Animal Man #5, DC Comics


scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: Travel Foreman

Od razu kontynuacja losów naszej szalonej rodziny. Animal Man wraz z Maxin dołączyli do reszty rodziny w ostatnim momencie. Dziewczynka zostaje w bezpiecznym miejscu z babcią, a Buddy udaje się z pomocą swej żonie i synowi mającymi dość konkretne problemy z jednym osobnikiem z Sickness. W walce, którą przegrywał nasz bohater postanowiła mu pomóc na odległość jego córka wysyłając do ataku na stwora wszelkie żywe istoty z okolicy. Niestety spowodowało to całkowicie odwrotny skutek do zamierzonego zmuszając naszą rodzinę do ucieczki, aby odszukać Swamp Thinga. Cały numer to w sumie tylko i wyłącznie szybka akcja służąca moim zdaniem do połączenia z SW. Troszkę nie podoba mi się to na razie, bo stwarza pozory jakby ta seria była tylko dodatkiem potrzebnym do utworzenia małego crossovera z Potworem z Bagien. Pożyjemy, zobaczymy do czego to doprowadzi. Za to wielkim plusem jest nowy członek rodziny, kot Ignatius, a przez wszystkich nazywany Skarpetki. Jest złośliwy i udziela stale interesujących porad. Fajna i w taki mroczny sposób zabawna postać.

wtorek, 7 sierpnia 2012

#159 Off festiwal 2012 dzień pierwszy i jedyny

W końcu po długim i burzliwym planowaniu udało się nam z Moniką wyjechać na piątkowe koncerty tegorocznego festiwalu. Spakowani i zadowoleni wsiedliśmy do samochodu i jakoś po półtorej godziny jazdy byliśmy już na miejscu. Po drodze doszliśmy do wniosku, że ładnie byłoby ze strony organizatorów jakby dawali jakieś znaki przed Katowicami i już w samym mieście jak dojechać na miejsce festiwalu. Pewnie koszt takiego przedsięwzięcia niewielki, a jak bardzo ułatwiłby sprawę. Drugim minusem okazało się parkowanie w pobliżu imprezy. Byliśmy na miejscu ok godziny 17 i sporym wyczynem było znalezienie jakiegoś wolnego miejsca. Dodatkowo na parkingu gdzie było można parkować pod skosem, prawie wszyscy zaparkowali równolegle i jeszcze w takich odstępach od siebie, że dramat. Jakby zrobili to zgodnie ze znakiem to miejsc byłoby znacznie więcej. W końcu znaleźliśmy jakiś płaty parking i pozostawili na nim samochód. Trzecim i ostatnim niemiłym zaskoczeniem były ceny biletów. Zdajemy sobie sprawę, że to my zawaliliśmy, bo postanowiliśmy kupować bilety w dniu imprezy, ale nie przypominam sobie, aby gdzieś na stronie pisało, że zdrożeją prawie dwukrotnie! No przegięcie moim zdaniem bardzo duże, jednak mówi się trudno i żyje się dalej.


Samo miejsce festiwalu jest świetne. Bardzo dobrze rozplanowane są sceny, gdzie nie zagłusza jedna drugą. Również nie trzeba pokonywać kilometrów podczas wędrówki między nimi co jest olbrzymim plusem. Na miejscu oczywiście można również coś przekąsić oraz wypić. Mile zaskoczyły nas ceny wszelkiej gastronomi, ponieważ były na normalnym poziomie, co zawsze jest ok.


Co do samych koncertów. Rozpoczęliśmy od reklamowanej przez samego Rojka Savages. Panie grały dobrego brudnego rocka, ale jakoś tak po pół godzinie nas znudziły i postanowiliśmy zwiedzić strefę gastro. Następny w kolejce znajdował się Converge, który według słów mojej bardzo dobrej znajomej miał mnie zniszczyć. Nie powiem, chłopaki dobrze grają, łoją aż miło. Manierę na scenie mają typową jak kapela HC, ale niestety też jakoś bez większych emocji. Jednak następny koncert był dla mnie najmilszym zaskoczeniem całego dnia. Mianowicie udaliśmy się na koncert Chromatics reklamowanych tym, że znajdują się na ścieżce dźwiękowej do Drive, który dla mnie był mocno przereklamowany i raczej unikam wszystkiego co z nim związane. Jednak na koncert się udałem i zastałem bardzo przyjemną lekko taneczną muzykę, która w momencie mocnej ulewy wspaniale podnosiła na duchy. Po nich poszliśmy na występ Death in Vegas, którzy mile mnie zaskoczyli. Na początku grali pięknie rockowo, aby potem przejść bardziej w spokojne brzmienie w kierunku elektroniki. Niestety część elektroniczną mieli dość monotonną co niestety zaowocowało u nas kolejną wyprawą do strefy jedzenia i picia. Następnie zaliczyłem mega bieganie od sceny do sceny. Mianowicie udaliśmy się na scenę eksperymentalną na anbb: alva noto & blixa bargeld, gdzie spodziewałem się maksymalnie połamanej elektroniki w połączeniu z klimatem z wieców ideologicznych. Zamiast tego otrzymałem jakieś monotonne i spokojne pobrzękiwanie z melorecytacją po niemiecku. Usnąć można było na tym więc uciekliśmy. Mazzy Star również niestety mocno nudził i usypiał więc udaliśmy się przypadkiem na Charles Bradley and His Extraordinaires. Pan z orkiestrą w świecących butach i pasie w spodniach śpiewał coś w okolicach rock'n'rollowych kawałków w połączeniu może z blusem. Pan już wiekowy, jednak mógł się pochwalić pięknym głosem czarnego muzyka i zdolnością rozkręcania wspaniałej imprezy. Na sam koniec zostało nam już tylko Metronomy, dające świetny taneczny koncert w klimatach typowego rocka z wysp, co spowodowało nucenie przeze mnie jednego kawałka jeszcze przez całą sobotę. Wisienką na torcie miał być koncert Atari Teenage Riot, które poza tym, że zrobiło ścianę dźwięku to jest strasznie monotonne i nudne. Zawiodłem się dość mocno i nawet nie zostaliśmy do końca uciekając do domu.


Tak w sumie to z całego festiwalu najbardziej podobał mi się klimat imprezy. Mocno piknikowy, wyluzowany i spokojny. Świetne jest rozplanowanie samego festiwalu z tym, że blisko wszędzie i kończy się jeden koncert, to od razu rozpoczyna kolejny. Myślę, że w przyszłym roku mógłbym się udać na całą imprezę. Na sam koniec taki bonus. Trzeci raz podchodziłem do koncertu Battles i po raz kolejny poległem. Mam strasznego pecha z tą kapelą i zaczynam się zastanawiać, czy kiedykolwiek uda mi się ich zobaczyć na żywo

niedziela, 5 sierpnia 2012

#158 cotygodniowa zeszytówka #14

Adventure Time #5, BOOM! Studios

scenariusz: Ryan North, Paul Pope,  Georgia & Chris Roberson  rysunki: Mike Holmes, Paul Pope, Lucy Knisley


To jest czas na zabawę! W sumie tylko tyle wystarczyłoby, aby streścić ten numer zawierający trzy historie. Pierwsza opowiada jak BMO upiekł babeczkę. Niestety tylko jedną, a że chłopaki nie mogły się podzielić to ich elektroniczny przyjaciel wymyślił dla nich zadanie. Mianowicie mieli biec cały czas prosto przed siebie. Pierwszy, który zboczy - przegra. Zawody te doprowadziły ich do bardzo dziwnego miejsca. Jednak to już polecam zobaczyć samemu. Druga historia stworzona przez klasyka komiksu, czyli Paula Pope'a opowiada jak nasi bohaterowie znaleźli portal do innych światów. Świetnie narysowana, bardzo dziwna historyjka, której dzieci nie będą w stanie w pełni docenić. Autor bardzo ciekawie bawi się formą  narracji w komiksie oraz mieszając kilka stylów rysowania. Trzecia opowieść to jedno stronicowa przygoda The Ice Kinga, który zdał sobie sprawę po raz kolejny, że do bycia prawdziwym królem brakuje mu tylko królewny. Wybór padł na Marceline Abadeer the Vampire Queen, która niezwykle szybko zakończyła wszelkie zaloty króla.


Animal Man #2, DC Comics


scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: Travel Foreman

Po tym jak nasz bohater zobaczył swą córkę władającą całkowicie naturalnie mocą słyszenia i przywoływania z martwych zwierząt. Buddy Baker postanowił, że musi coś z tym zrobić. W tym samym momencie na jego ciele pojawiły się przedziwne tatuaże, co mała Maxine zinterpretowała jako mapę do starego drzewa, które jest przejściem do The Red. Jakiejś mitycznej krainy do której muszą się udać, aby ją uratować. Ponieważ jeśli prędzej odnajdą je Oni, czyli stwory Sickness, drzewo zginie, a z nim wszystko inne. Tak też nasz bohater w raz ze swą córką wyruszają w przedziwną wyprawę, zostawiając samotnie w domu pełnym martwych zwierząt resztę rodziny, żonę wraz z synem. Tym czasem w San Diego w Zoo zaczyna się dziać coś dziwnego. Hipopotamy zachodzą w straszną, wyolbrzymioną ciążę, z której rodzą się olbrzymie stwory zjadające ludzi.


Animal Man #3, DC Comics


scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: Travel Foreman

Jakoś nie mogłem sobie odmówić przeczytania kolejnego zeszytu, przepraszam. Jednak czuję się usprawiedliwiony ponieważ ten jest znacznie ciekawszy. Maxin wraz z ojcem trafiają do wnętrza The Red. Bardzo szalone to miejsce i tak też zostało narysowane. Już dawno nie widziałem nic podobnego w komiksie, co niezmiernie mnie cieszy. Tam też Buddy ma okazję porozmawiać z poprzednimi Amimal Manami (tak, zdaję sobie sprawę jak to brzmi) dzięki czemu czytelnik zgrabnie poznaje historię super bohatera oraz w jaki sposób zyskał swe moce. Dodatkowo dowiadujemy się więcej o przyszłości czteroletniej Maxin, co zapowiada ciekawe wydarzenia w przyszłości serii. W między czasie zaczyna się pojawiać Sickness. Wielkie, o pseudo zwierzęcej budowie potwory, które najeżdżają The Red doprowadzając do walki z AM. W między czasie kilku członków Sickness stara się porwać pozostałą część rodziny Buddy Bakera. Seria ta dość mocno przypomina Swamp Thinga o którym pisałem już na tym blogu. Spotkanie AM z dawnymi wersjami, walka z The Red, nadchodząca wielka wojna, mroczny i dziwny klimat to wszystko ma swojego odpowiednika w ST co nie zmienia faktu, że tą serię czyta mi się równie dobrze.


Avengers vs X-men #9, Marvel

scenariusz: Jason Aaron rysunki: Adam Kubert

Widać po tym numerze zbliżający się wielkimi krokami koniec tej opowieści. Avengers nadal przebywają w mitycznej krainie K'un Lun. Stała się ona ich bazą wypadową na akcje, które zawsze kończą się kolejnymi złymi wiadomościami. Gdy bohaterowie wracają z kolejnej nieudanej misji z informacją o pojmaniu Thora przez Phoenix four, aktualnie które uszczupliło się po unieszkodliwieniu Namora w poprzednim numerze Mściciele zostają w bardzo trudnej sytuacji. W między czasie Storm udaje się do pozostałości z Wakandy by porozmawiać ze swym byłym mężem Black Pantherem i podaje mu dokładną lokalizację gdzie Phoenix Four przetrzymują wszystkich pojmanych członków Avengers. Oddział Mścicieli nie może przepuścić takiej okazji i postanawia odzyskać swoich towarzyszy. Wszystko jak zwykle kończy się pojedynkiem między zwaśnionymi drużynami i doprowadza do kolejnego uszczuplenia szeregów. Pomiędzy tym wszystkim odbywa się również spotkanie pomiędzy Emmą Frost, a Cyclopem podczas którego Emma zdradza położenie Hope po czym pan z laserem w oczach natychmiast udaje się w to miejsce. Tymczasem pani Frost chciała powiadomić go jeszcze o czymś co bardzo ją martwi i przeraża. Przyjemny numer z kilkoma ciekawymi momentami. Bardzo podoba mi się sposób kadrowania tego numeru z dwoma stronami podzielonymi na wiele małych kadrów lub dzielenie strony na zbiór ukośnych kadrów. Ciekawie to wygląda i urozmaica czytanie.