środa, 29 maja 2013

#225 The Humble Indie Bundle 8

Jeśli jeszcze ktoś nie słyszał tej nowiny, to pojawiła się wczoraj nowa paczka gier od The Humble Indie Bundel, tym razem już z numerem osiem. Na chwilę obecną za cenę około 6 $ otrzymujemy pakiet w skład którego wchodzi 7 gier wraz z 6 ścieżkami dźwiękowymi do nich. Jak dla mnie, to tak dobrego zestawu już dawno nie było, więc nie ma się co zastanawiać trzeba kupować, a w skład wchodzą:




  • Hotline Miami - wizualnie bardzo mocno przypomina pierwszą część GTA z widokiem z góry i wspaniałymi pikselami przywodząc wspomnienia z młodości. Fabuła, jak i sama gra to brutalna opowieść o mężczyźnie, który wykonuje polecenia tajemniczego głosu w słuchawce. Warto samemu sprawdzić o co było tyle szumu.

  • Little Inferno - gra logiczna opowiadająca o świecie, w którym panuje ciągła zima i właśnie ty zostajesz szczęśliwym posiadaczem nowego kominka. Cała zabawa polega na wrzucaniu do niego przeróżnych przedmiotów i łączenia wzajemnych reakcji palących się przedmiotów.

  • Capsize - platformówka 2d w której sterujemy poczynaniami kosmonauty podczas eksplorowania przez niego tajemniczej planety. Szczerze powiem, nic nie wiem o tej grze, ale wygląda bardzo przyjemnie.

  • Awesomenauts - to przedstawiciel gier typu MOBA, ale w 2d. Cała zabawa polega na tym, że są dwie, przeciwne drużyny, które mają za zadanie zniszczyć bazę przeciwnika. Bardzo przyjemna gra pozwalająca na zabawę z żywym przeciwnikiem oraz chwilę relaksu.

  • Dear Esther oraz Proteus - to dwa dziwne tytuły. Nie ma w nich z góry ustalonych zasad oraz zadań. Nie stają na naszej drodze żadni przeciwnicy. Brak jakiejkolwiek punktacji i rywalizacji. W zamian za to otrzymujemy dwa różne światy, które sami musimy eksplorować. Byłem bardzo ciekaw tych tytułów i nareszcie mam okazję je wypróbować.

  • Thomas Was Alone - to drugi w sumie mi nie znany tytuł, ale z tego co wyczytałem opowiada historię grupki prostokątów, przedstawicieli sztucznej inteligencji. Zapowiada się na bardzo minimalistyczną przygodę.


Poniżej znajduje się wideo prezentujące pokrótce cały zestaw. Całość można instalować na Windowsie, Mac OS X oraz Linuxie za pomocą programów instalacyjnych lub dodać do Steam. Całość jest wolna od jakichkolwiek zabezpieczeń, więc nie ma żadnych problemów podczas uruchamiania oraz samej zabawy.


[youtube http://www.youtube.com/watch?v=MBWmjJSpgsE&w=560&h=315]

niedziela, 26 maja 2013

#224 cotygodniowa zeszytówka #56

Sex #002SEX #2, Image Comics

scenarzysta: Joe Casey, rysunek: Piotr Kowalski

Druga część tej opowieści to leniwa pod względem tempa kontynuacja powrotu, po długiej nieobecności, byłego super bohatera do miasta nad którym kiedyś sprawował opiekę. Jest to dla niego niezwykle smutne wydarzenie, ponieważ w dość dosadny sposób pokazuje, że jego walka była zbędna. Ponieważ podczas jego nieobecności przestępczość powróciła z dwojoną siłą i nawet jego byli współpracownicy przeszli na drugą stronę barykady. Podoba mi się w tej serii jej leniwe tempo, którym wszystko się toczy trochę przypominając mi narrację w japońskim kinie, gdzie jest zawsze czas na długie ujęcia pejzaży, pokazywanie codzienności bohaterów i tym podobnych spraw. W komiksie również wszystkie postacie mają czas na rozmowy, oddechy, chwilę na zastanowienie się i jakoś tak spokojnie dzięki temu scenarzysta pcha wszystko do przodu. Mam tylko lekką obawę w związku z tym, aby nie przesadził z tym spokojem. Wyraźnie widać, że całość jest zaplanowana na długi okres i mam nadzieję doczekać całej historii, a nie zrezygnować z niej przed czasem z powodu zbyt rozciągniętych wątków.


Aquaman -013Aquaman #13, DC Comics


scenarzysta: Geoff Johns, rysunki: Ivan Reis

Nadszedł kres opowieści The Others, która towarzyszyła czytelnikom przez ostatnie sześć numerów. Całkiem udanie większość wątków została zamknięta. Jednak z końcem jednej opowieści pojawiła się  zapowiedź kolejnej historii z olbrzymią tajemnicą, utrzymana w klimacie konspiracji która rozpocznie się już w następnym numerze. Nie bolało mnie rozwiązanie konfliktu z Black Mantą, co przyznam troszkę mnie zaskoczyło, bo przewidywalna jest okropnie. Szkoda, że w poprzednim numerze scenarzysta uśmiercił jedną z postaci i to w dodatku tą, która wydawała się jedną z ciekawszych. Najgorszy moment całego numeru to ckliwe obawy głównego bohatera przed wyjawieniem swej przeszłości ukochanej i jej reakcja na nie. Brakuje tylko amerykańskiej flagi powiewającej w tle, ale na szczęście trwało to chwilę, więc nie jest tak źle. Poza tym jest to nadal całkiem w porządku czytadło sprawiające jakąś dziwną satysfakcję z lektury pomimo tego, że zdajemy sobie sprawę z jej przewidywalności i nie wysokiego poziomu.


Deadpool_3Deadpool #3, Marvel


scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunek: Tony Moore

Deadpool z jednej strony jest typowym superbohaterem posiadającym wyjątkową umiejętność, dzięki której ma możliwość co zeszyt walczyć z kolejnymi tabunami wrogów. Jest szlachetny, walczy o dobro i pokój na ziemi. Z drugiej jednak strony jest łamagą, która cały czas dostaje w pysk od wszelkiej maści popaprańców i dziwolągów, co przysparza mu wiele problemów. Dodatkowo Wade nie jest altruistą i stara się na całej tej walce ze złem wszelakim jakoś przy okazji coś zarobić na spokojną emeryturę. Właśnie te pobudki oraz cała postawa głównego bohatera to najlepsza część tego komiksu. Dzięki temu Deadpool nie jest kolejnym nieciekawym bohaterem, tylko ciekawą postacią z wielkim potencjałem. Tylko co z tego skoro scenarzyści mają problem z wykorzystaniem tego i wymyślają dla niego przygody bez polotu i chyba po najmniejszej linii oporu. Może ja mam za duże oczekiwania po pierwszym numerze, który mnie bardzo ubawił. Jednak aktualnie jeden, może dwa dobre żarty na numer nie ratują całej opowieści, a sama historia zawarta w tym komiksie jest raczej nudna i jej jedynym plusem jest to, że zajmuje nie więcej niż kilkanaście minut.

czwartek, 23 maja 2013

#223 Room 237, reż: Rodney Ascher

7432948.3Oglądając Lśnienie Stanleya Kubricka od samego początku ogarnia mnie jakiś dziwny i trudny do opisania niepokój, który dodatkowo potęguje dopieszczona do granic możliwości strona wizualna filmu. Dla mnie jest to przykład geniuszu sztuki filmowej. Jednak są na świecie ludzie, którzy zaczęli się nad nim zastanawiać znacznie dogłębniej niż ja, analizować i odnajdywać w nim różne ukryte przesłania. Twórcy dokumentu Room 237 postanowili zebrać najbardziej popularne z teorii i nakręcić o nich film. Sam pomysł wydawał mi się dość ciekawy i wyczekiwałem tego obrazu od dobrych kilku miesięcy, gdy tylko pierwszy raz o nim usłyszałem.




W końcu miałem okazję go zobaczyć, ponieważ okazało się, że jest wyświetlany na niedawno zakończonym w Krakowie festiwalu OffPlusCamera. Kupiłem pośpiesznie dwa bilety i wieczorową porą udałem się na seans. Sam początek był ciekawy. Ogólne i bardzo szybkie wprowadzenie w fabułę oraz cel przyświecający twórcom. Następnie przez prawie dwie godziny widz wysłuchuje kolejnych teorii, o czym tak naprawdę jest Lśnienie. Jedni widzą w tym próbę wyleczenia Amerykanów z postkolonialnej traumy. Inni głoszą teorię, że Kubrick za pomocą tego filmu przyznaje się do nakręcenia mistyfikacji pierwszego lądowania amerykanów na księżycu. Jeszcze innym razem z kolei tłumaczą ten film jako próbę wyleczenia traumy po hitlerowskich zbrodniach z II Wojny Światowej. Hipotez jest jeszcze kilka i trzeba przyznać, każda kolejna bardziej niedorzeczna.


Na samym początku ten dokument wydawał mi się interesującą możliwością spojrzenia na jeden z moich ulubionych filmów z innej, ciekawej perspektywy. Jednak im dalej trwała projekcja, tym bardziej docierało do mnie jak okropnie głupie, naciągane i szalone są wszystkie te teorie. Każda z nich opierała się na podstawie wydumanych dowodów, które pasują tylko i wyłącznie samemu twórcy danej tezy. Dla przykładu, teoria skłaniająca się do tłumaczenia Lśnienia jako panaceum na hitlerowskie zbrodnie oparta jest na tym, że główny bohater używa niemieckiej maszyny do pisania oraz pokazaniu stosu walizek które pojawiają się w jednej ze scen. Maszyna do pisania jest tłumaczona jako symbol biurokracji z pomocą której byli masowo zabijani Żydzi. Natomiast stos walizek ma się kojarzyć z pakunkami jakie pozostawiali po sobie ludzie w drodze do obozów koncentracyjnych. Niestety każda z teorii jest oparta na równie niedorzecznych dowodach. Jak dla mnie jest to tylko i wyłącznie przykład na to, że jeśli ktoś ma za dużo wolnego czasu oraz obsesję na jakimś punkcie to może dopasować wszystko tak, aby układało się w sensowną całość. Tak jak kiedyś było z kodem Biblii, który miał, rzekomo tłumaczyć jej wszelkie zawiłości i odkrywać przed ludźmi boski plan.


Jedynym walorem tego dokumentu jest jego strona wizualna. Została ona w pełni zrealizowana przy użyciu montażu głównie fragmentów filmów Kubricka, oraz wszelkich materiałów, które potwierdzałyby teorię aktualnie głoszoną przez jednego z narratorów. Dodatkowo dobrym posunięciem jest nie pokazywanie twórców teorii, tylko podłożenie ich wypowiedzi do odpowiednich obrazów. Dzięki temu uniknięto tzw. efektu gadających głów, co moim zdaniem dodatkowo uwypukliłoby wszelkie mankamenty całego dokumentu.


Miałem spore oczekiwania co do tego filmu i chyba dałem się zaślepić jego związkowi z Lśnieniem, zamiast na zimno zastanowić się nad nim zanim wybrałem się na projekcję. Na początku byłem ciekaw, potem śmiałem się z każdej kolejnej niedorzeczności, aż pod koniec filmu zdrzemnąłem się na jakieś kilkanaście minut. Moim skromnym zdaniem, szkoda marnować czasu na oglądanie tego nudnego dokumentu. Lepiej obejrzeć którykolwiek film Kubricka po raz kolejny.



niedziela, 19 maja 2013

#222 cotygodniowa zeszytówka #55

Deadpool_2Deadpool #2, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunek: Tony Moore

No i niestety już mi się tak bardzo nie podoba ten zeszyt. Po pierwszym numerze, którzy mnie autentycznie ubawił i zapewnił taką niczym nie skrępowaną rozrywkę głównie z dużą zawartością czerwonej farby, ten mnie trochę znudził. Deadpool nadal biega za martwymi prezydentami. Cała sytuacja dość mocno się komplikuje, ale na szczęście Wilsonowi w tym całym chaosie udaje się znaleźć sojusznika. Niby jest wszystko to co podobało mi się w poprzednim numerze, a mimo to bawiłem się średnio. Numer zaczyna się kiepskim seksistowskim żartem, w którym o Wade biją się super bohaterki. Przysłowiowym gwoździem do trumny była natomiast scena w zoo podczas której zmarły Roosevelt zabija każde napotkane przez siebie zwierze. Było mi nie miło oglądać kolejne sceny z martwymi zwierzętami, a scena z odstrzelonym uchem słonia jest paskudna. Jednak z drugiej strony to właśnie w tym momencie znajduje się najlepszy żart numeru, gdy Deadpool kąśliwie ocenia typowe komiksowe odgłosy jakie wydaje jego ciało w chwili kiedy wypadają z niego wewnętrzne organy.


The Manhattan Projects_006The Manhattan Projects #6, Image Comics


scenariusz: Jonathan Hickman, rysunki: Nick Pittara

Helmutt Grüttrup jest genialnym naukowcem, który miał skonstruować dla Hitlera rakiety balistyczne dzięki którym Führer miał zwyciężyć wojnę. Helmutt pracował w zespole naukowców pod dowództwem Wernhera von Brauna gdzie każda porażka była twoją osobistą, natomiast sukces był owocem pracy całego zespołu. Był poniżany i traktowany jak niewolnik. Pod koniec wojny jednak los uśmiechnął się do niego, co nasz bohater skrzętnie wykorzystał. W chwili kiedy wydawało mu się, że jest już wolną jednostką wpadł w ręce wojsk armii czerwonej i wszystko zaczęło się od początku. Ciekawa opowieść pokazująca na przykładzie jednostki jakie to życie jest trudne i przewrotne. Nieustanna walka z przeciwnościami losu. Ciągłe unikanie wszelkich ciosów jakie serwuje nam życie, a gdy na chwilę się uspokoi i wydaje się nam, że teraz będzie już dobrze, to jest to tylko zmyłka przed kolejną trudnością która czeka na nas. Dodatkowo bardzo fajnie została przedstawiona rosyjska strona powoli powstającej zimnej wojny. Również wykorzystująca obce technologie lecz wszystko w imię większego celu.


Uncanny Avengers 008-000Uncanny Avengers #8, Marvel


scenarzysta: Rick Remender, rysunek: Daniel Acuña

Podczas lektury tego numeru czułem się zagubiony i mam wrażenie, że nieznajomość jakiś poprzednich przygód Avengersów lub X-men jest tego przyczyną. Z powodu błędu z przeszłości, który popełnił Thor, nadchodzi Ragnarok, a piewcami jego nadejścia będą bliźniaki Eimin i Uriel. Coraz bardziej widać również rosnące napięcie wewnątrz Avengers, które powstają głównie z powodu starych sekretów między  mutantami. Nawet Kapitan Ameryka, który został zrzucona na teren wroga, zastanawia się czy sojusz pod postacią aktualnego składu Avengers to nie przez przypadek fikcja. Niby główny wątek rozumiem i jakoś daję sobie z nim radę, ale ciągle mam uczucie, że coś mi umyka. Z braku mojej znajomości poprzednich przygód nie mam możliwości w pełni docenić całego przekazu tej opowieści. Trochę odbiera mi to przyjemność z czytania. W dodatku wątek czterech jeźdźców apokalipsy oraz robienie  z tego opowieści, w której miejscem akcji jest cały kosmos dość skutecznie mnie zniechęca do dalszej lektury. Bardzo podobały mi się pierwsze numery, gdzie głównym wrogiem była nienawiść ludzi do mutantów, którą w bardzo ciekawy sposób wykorzystał Red Skull. Natomiast kierunek w jakim zmierza aktualnie ta seria jest dla mnie mało interesujący.


wtorek, 14 maja 2013

#221 The Mayhem Bungle - Indie Royal

Sam dość często korzystam z takich okazji więc postanowiłem i tutaj zaprezentować nową paczkę z indie grami, która pojawiła się na stronie Indie Royal. Tym razem płacąc przynajmniej 4.26 € (cena na chwilę obecną, która może się zmienić) otrzymujemy w pakiecie  sześć gier:




  • Burn Zombie Burn!

  • Lucius

  • Plain Sight

  • Primal Fears

  • Alien Shooter 2: Conscription

  • Droplitz

  • oraz jedną jeszcze nie ogłoszoną


Wszystkie z tych gier są przeznaczone na platformę Steam i każda z nich z pewnością zapewni przynajmniej kilka godzin dobrej rozrywki. Jeśli ktoś nie jest przekonany co do zakupu, to proponuję obejrzeć poniższy trailer prezentujący zawartość całego pakietu. Sama akcja trwać będzie jeszcze przez ponad osiem dni, więc macie trochę czasu do namysłu. Pamiętajcie jednak, że czym później się kupuje, tym więcej trzeba zapłacić


[youtube http://www.youtube.com/watch?v=W7KePy33uUE&w=560&h=315]

poniedziałek, 13 maja 2013

#220 Iron Man 3, reż: Shane Black, scen: Drew Pearce oraz Shane Black

plakatTrzecia część przygód Iron Mana to bez wątpienia jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tego roku i już okazał się wielkim komercyjnym sukcesem. W sumie nie ma się czemu dziwić. Powstał na podstawie bardzo znanej marki, miał wielką kampanie reklamową, więc poza geekami i zwykli ludzie pójdą z ciekawości do kina sprawdzić o co właściwie jest tyle szumu.


Z wiadomości jakie były dostępne przed premierą filmu, można było wywnioskować, iż będzie to przyjemne kino w sam raz na ciepły letni wieczór. Ciekawa fabuła opowiadająca o odwiecznej walce jedynego sprawiedliwego z przeciwnikiem tak złym i szalonym, że aż strach o nim myśleć. Główny bohater to ironiczny, bezczelny milioner, który posiada niezwykłą charyzmę i tym od razu zjednuje sobie widzów. W dodatku grany przez wspaniałego Roberta Downey Jr, który wygląda jakby to Iron Man był wzorowany na nim, a nie odwrotnie. W sumie gdyby się tak dokładniej przyjrzeć, cała obsada to sami dobrzy aktorzy świetnie dobrani do swoich ról. Dodając do tego wspaniałą oprawę wizualną otrzymujemy gotowy przepis na dobre kino rozrywkowe.


Uprzedzam lojalnie iż akapit poniżej może zawierać drobne spoilery więc czytacie na własne ryzyko. Nic konkretnego tam nie ma, ale ktoś może się zezłościć. Znajduje się tam również całe moje narzekanie i czepianie się szczegółów, więc można tu wrócić po projekcji i sprawdzić ile z tego jest prawdą.


Najpierw była część pierwsza przygód Iron Mana, która bezspornie była świetna pod każdym względem i zapoczątkowała modę na Tonego. Następnie z każdą kolejną częścią było już coraz gorzej, bo w sumie ile można oglądać ciągle te same przygody kolesia, który już nie bawi tak jak kiedyś? Swoją drogą poziom żartów z każdą kolejną częścią był coraz gorszy i naprawdę nie rozumiem z czego śmiali się ludzie w kinie na trzeciej części. Przepraszam ale nie śmieszą mnie gagi, gdzie główny bohater dostaje w twarz swoją własną maską podczas ubierania kostiumu. Następnym poziomem takiego humoru zapewne będzie gdy dostanie w krocze swymi metalowymi slipami. Przeszkadza mi również głupota serwowana przez scenarzystów. Ja rozumiem, że jest to na podstawie komiksów i w ramach konwencji. Jednak nie lubię jak robi się ze mnie idiotę. W jednej scenie Iron Man czeka, aż przyleci do niego jego kostium przechowywany w przydomowej szopie. Jednak problem jest taki, że drzwi szopy są zamknięte na kłódkę, a oknem zbroja wylecieć nie może bo szanuje prawo do własności jej właściciela i zarazem znajomego Starka. Gdy ów znajomy otwiera w końcu drzwi i tym samym wypuszcza zbroję, to 3 sekundy później już nie przeszkadza zbroi wlecieć przez okna do pomieszczenia złoczyńców, gdzie przetrzymywany jest główny bohater. Swoją drogą dlaczego Stark przez pół filmu naprawia jedną zbroję, skoro w piwnicy posiada ich tak z 30 na oko i dopiero pod koniec filmu sobie o nich przypomina? Z kolei wrogowie Iron Mana potrafią rozgrzać swe ciała do temperatury topiącej żelazo, ale koszule, które mają na sobie dalej są piękne i nienaruszone, tak samo jak włosy na ich głowach! Można takich głupot wymieniać więcej, które pięknie wszystkie widać w scenie finałowej, która swoją drogą jest przewidywalna do bólu.


Iron-Man-3-The-Mandarin-Wallpaper


Jednak z drugiej strony nie jest tak do końca źle. Co prawda przez drugą połowę nudziłem się i wolałem się zająć wynajdywaniem kolejnych nieścisłości, to jednak muszę przyznać – film jest zrealizowany świetnie. Całość robi naprawdę dobre wrażenie, wybuchów jest sporo, akcja widowiskowa i nawet 3D ładne. Chodź z drugiej strony nie jest jakieś rewolucyjne i gdyby go nie było to film na niczym by nie ucierpiał. Więc złości mnie trochę brak seansów w 2D i zmuszanie mnie do kupowania droższych biletów. Plusem jest również całkiem sprawnie poprowadzona fabuła, która jakby tak przymknąć oko na to co wymieniłem powyżej to jest nawet ok.


Zdaję sobie sprawę, że w głównej mierze czepiam się szczegółów, ale to one odbierają mi przyjemność z oglądania filmu. Nie uważam też, że ten film jest jakąś straszną porażką. Jego nawet do pewnego momentu ogląda się całkiem przyjemnie, jednak potem mnie znudził przez co w ogólnym rozrachunku jawi mi się jako film średni. Nic wspaniałego, jak starają się nam wmówić wszyscy spece od reklamy.


iron-man-3-03

niedziela, 12 maja 2013

#219 cotygodniowa zeszytówka #54

Jupiter's Legacy 001Jupiter's Legacy #1, Image Comics

scenarzysta: Mark Millar, rysunki: Frank Quitely

Jaką byłbyś osobą, gdyby twoi rodzice byli superbohaterami, którzy już od kilku dekad strzegą bezpieczeństwa obywateli swego kraju? Czy poddałbyś się presji rodziców i poszedł w ich ślady, czy raczej próbowałbyś ułożyć sobie życie po swojemu pomimo tego, że miałbyś super moce? Co zrobiłbyś z całą swoją mocą, gdy miałbyś świadomość, że wszyscy wrogowie już nie żyją od kilkunastu dobrych lat? Czy jako przedstawiciel nadczłowieka powinienem narzucać innym swoją własną wolę? Właśnie na takie pytania będzie się starała odpowiedzieć nowa seria Marka Millara już teraz reklamowana jako największa opowieść super bohaterska naszych czasów. Jak na razie zapowiada się ciekawie, stara się zadawać trudne pytania i pokazuje posiadaczy super mocy z innej strony. Podoba mi się w jaki sposób prowadzona jest opowieść. Pomimo tego, że na pierwszych kilku stronach scenarzysta pokazał skąd ludzie posiedli super moce, przedstawił główne postacie i streścił historię świata od lat 30 XX w. do czasów obecnych to nawet przez chwilę nie czułem się zagubiony. Jest to napisane w inteligentny sposób, gdzie autor zakłada, iż czytelnik posiada podstawową wiedzę z zakresu historii świata i do niej się odwołuje. Wielkim plusem tej opowieści jest jej oprawa graficzna. Frank Quitel znany polskiemu czytelnikowi z All-Star Superman wspaniale zilustrował całą opowieść swoim bardzo rozpoznawalnym stylem. Oglądanie całego komiksu sprawia prawdziwą przyjemność.


Animal Man (2011-)Animal Man #20, DC Comics


scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: John Paul Leon

Powstaje nowy bohater i zwie się Red Thunder! Jak każdy typowy heros pragnie tylko nieść pomoc potrzebującym, lecz również i sam jej potrzebuje. Codziennie z wielką sumiennością wykonuje swą prace, aż do czasu gdy w jego życiu pojawia się agent celebrytów i proponuje mu, że zrobi z niego gwiazdę. W bardzo szybkim czasie wszystko się zmienia w życiu RT. Od zera do uwielbienia i z powrotem. Cała historia jest dość podobna do życia Animal Mana, który również był wielkim celebrytą, aż do czasu kiedy nadeszła wielka wojna z the Rot, w której rodzina Bakerów dość mocno ucierpiała. Gdy wydawało się, że gorzej już być nie może na horyzoncie pojawił się nowy wróg z którym nie będzie łatwo walczyć, a co dopiero zwyciężyć. Mianowicie Buddy Baker będzie się musiał zmierzyć z własną sławą! Numer wyjątkowo utrzymany bardziej w klimacie opowieści autobiograficznej całkowicie pozbawiony elementów horroru, ale dalej posiadający raczej smutną i ponurą wymowę, co świetnie wpasowuje się w klimat całej serii. Bardzo miłe zaskoczenie.


Swamp Thing (2011-)Swamp Thing #20, DC Comics


scenariusz: Charles Soule rysunki: Kano

Mile zaskoczył mnie ten numer. Jeśli kiedykolwiek ktoś z was zastanawiał się co mogłoby powstać z połączenia substancji wywołującej koszmary od Scarecrowa ze Swamp Thingiem to jest to numer dla niego. Bardzo podobał mi się koszmar głównego bohatera, bo nie straszny z powodu jakiś okropności, czy scen gore. Tylko zamiast tego skupia się na tym co Alec mógł mieć i czego może będzie mu brakować w życiu, ale zrezygnował z tego w momencie gdy zdecydował się zostać awatarem zieleni na stałe. Całość została zgrabnie połączona ze scenami z aktualnymi wydarzeniami z Metropolis i te dwa wątki płynnie przechodzą cały czas pomiędzy sobą. Nawet występ Supermana pasuje do całości. Pomimo tego, że numer niezbyt wpisuje się w stylistykę grozy jaką prezentowała ta seria dotychczas, to i tak świetnie pasuje do całej reszty. Co ciekawe jeszcze, bardzo podobają mi się pierwsze pięć stron tego zeszytu ,w których rysownik prezentuje bardzo ładną kreskę w klimacie takiej realistycznej animacji. Potem niestety Kano jakby ma lekki spadek artystyczny. Pomimo tego cały numer prezentuje się bardzo ładnie wizualnie.

wtorek, 7 maja 2013

#218 The Walking Dead - najlepsza gra 2012 roku

Jakiś czas temu, podczas pełnego emocji podsumowania trzeciego sezonu telewizyjnego serialu The Walking Dead, wspomniałem również o grze komputerowej opartej na tej samej licencji. Napisałem o tym tekst, który najpierw pojawił się na Kolorowych Zeszytach, a teraz publikuję go tutaj. Może ktoś nie miał jeszcze okazji go przeczytać.


Pamiętam gdy pierwszy raz zasiadłem do tej gry. Początkowa scena podczas której poznajemy głównego bohatera (w drodze do więzienia) kompletnie mnie nie zainteresowała. Dotrwałem jakoś do pierwszej walki z zombie i wyłączyłem grę. Nie znalazłem nic, co miałoby mnie przytrzymać na dłużej przed ekranem. Cała sekwencja mająca być wprowadzeniem do fabuły strasznie mi się dłużyła. Dodatkowo mechanika typowej gry point-and-click narzuciła mi jej obraz, jako liniowej i monotonnej przygodówki.


166


Szczerze przyznam, nie pamiętam, co mnie zachęciło, aby powrócić do tego tytułu. Zapewne ogólna medialna wrzawa i okrzyki zachwytu, które w pewnym momencie napływały dosłownie z każdej strony. Znowu odpaliłem grę, pograłem godzinkę i wyłączyłem. Takim tempem powoli brnąłem do przodu. Tak to wyglądało mniej więcej do trzeciego epizodu, który swoją fabułą i zwrotami akcji pochłonął mnie bez reszty. Później już tylko pędziłem jak szalony, aby jak najszybciej poznać dalsze losy bohaterów.


 Jak wspomniałem na samym początku, gry przygodowe rządzą się swoimi prawami i nie inaczej jest też tutaj. Gracz ma ograniczone pole manewru, w ramach którego się porusza, przez co na każdym kroku widać odgórnie narzucone ograniczenia. Również zagadki w grze nie są szczególnie finezyjne. Klasycznie zmusza się gracza by użył konkretnego przedmiotu w przypisanym do tego z góry ustalonym miejscu. Nic skomplikowanego. W zależności od osoby, może to być uznane za plusy lub minusy. Trzeba jednak przyznać, że studio Telltels, dzięki temu, że sam gatunek narzucił im już jakieś ramy, mogło się skupić na fabule, postaciach i relacjach między nimi panującymi. Przyznam, nie mogę sobie przypomnieć innego tytułu, który wywiązałby się z  tego zadania równie dobrze.


426802843


 Fabuła opowiada losy kliku przypadkowych osób, które postawione w sytuacji ekstremalnej starają się jakoś przeżyć. Każda z postaci posiada inny charakter, ma własne cele i zależy jej na ich realizacji. Dzięki temu pierwszy raz od bardzo dawna siedząc przed komputerem interesował mnie los bohaterów gry. Jednych lubiłem i robiłem wszystko by przeżyły jak najdłużej. Inni za to mnie denerwowali i zastanawiałem się jak ich się pozbyć. Jest w grze kilka takich momentów, w których szybko trzeba zadecydować, której z postaci udzielić pomocy i przyznam, że kilka razy miałem z tym problem. Raz nawet zastanawiałem się, czy nie zacząć jednego epizodu od początku, tylko po to, aby uratować jedną z bohaterek.


W ogóle granie na emocjach, wyszło twórcom genialnie. Przez cały drugi epizod towarzyszył mi niepokój związany z miejscem, w którym działa się akcja. Na początku ostatniego epizodu zrobiło mi się wręcz słabo. Jednak moim zdaniem najciekawsze i najbardziej przejmujące są wszystkie sceny z dziećmi, co najbardziej widać od końcówki trzeciego epizodu. Wywołał we mnie olbrzymi smutek i nie mogłem uwierzyć w to co widzę na ekranie. Dwóch rodziców, umierające dziecko, wynikające z tego pewne konsekwencje oraz główny bohater, który decyduje się na niewyobrażalne poświęcenie. Muszę przyznać, że wzruszyłem się podczas tego fragmentu. Następnie makabryczna scena podczas, której para głównych bohaterów znajduje małego chłopca na poddaszu i jej konsekwencje na podwórku za domem. Nie przychodzi mi na myśl żadna inna gra, która tak silnie by na mnie oddziaływała, na tak wiele różnych sposobów. Oczywiście nie można zapomnieć również o samym końcu gry, który jest kolejnym przykładem umiejętnego wykorzystania potencjału drzemiącego w dziecięcych postaciach. Ogólnie rzecz ujmując, to od trzeciego epizodu smutek już mnie nie opuszczał, co najwyżej na chwilę ustępował miejsca strachowi lub lekkiemu obrzydzeniu.


20121224070800


 Tak, ten tytuł momentami jest niesmaczny i dość mocno dołujący, co z pewnością sprawia, że nie jest to pozycja dla wszystkich. Jednak nie mówię tutaj o krwistych scenach, które wynikają z samej fabuły i żywych trupów. Jest to gra, która w dość sugestywny sposób porusza drażliwe i trudne tematy takie jak: kanibalizm, walka o przetrwanie, zastraszanie, morderstwa. Równocześnie gracz nie pozostaje biernym obserwatorem, lecz jest zmuszany do uczestniczenia w rozwiązaniu problemu. Musi podejmować trudne decyzje, którego z bohaterów poświęcić w imię dobra dla ogółu (to nigdy nie jest prosty wybór). Jednak najbardziej zszokowany byłem początkiem ostatniego epizodu, gdy moim zadaniem był pomoc głównemu bohaterowi w operacji. Była ona dość sugestywnie przedstawiona, do tego swą mechaniką zmusza gracza do bardzo aktywnego uczestnictwa. To wszystko sprawiło, że powróciły wspomnienia z dzieciństwa spędzonego w szpitalach i zrobiło mi się wręcz słabo. Ciało bolało mnie jeszcze kilka godzin po skończeniu gry.


 Podsumowując wszystko co napisałem powyżej, śmiało mogę powiedzieć, że The Walking Dead to najlepsza gra w jaką miałem okazję zagrać w 2012 roku. Jest to wciągająca opowieść, pełna ciekawych i co najważniejsze „żywych” bohaterów. Dzięki temu bardzo mocno zakorzeniła się gdzieś w mojej świadomości i pomimo tego, że przestałem w nią grać już kilka miesięcy temu, to ciągle gdzieś tam siedzi w mojej głowie i nie chce odejść. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to gra dla każdego z powodu tematyki i przemocy. Jednak trzeba pamiętać, jest to tylko nieodłączna część opowieści o zombie. Natomiast jeśli damy jej szansę to już po pierwszej godzinie zapomnimy o potworach, zanurzymy się w opowieść, relacje między bohaterami i dzięki temu przeżyjemy jedną z najbardziej przejmujących opowieści jakie wypuściła branża gier komputerowych. Bez wątpienia byłoby grzechem to ominąć.

niedziela, 5 maja 2013

#217 cotygodniowa zeszytówka #53

Aquaman -Zone-000Aquaman #0, DC Comics

scenarzysta: Geoff Johns, rysunki: Ivan Reis oraz Joe Prado

Zamiast standardowej, dla tej serii historii gdzie dobrzy biją złych, a Arthur jest okropnym samolubem, otrzymałem opowieść o wielkiej wyprawie mającej na celu przybliżyć historię rodziny głównego bohatera. Aquaman obiecał swemu umierającemu ojcu, że odnajdzie swą matkę i coś jej przekaże od niego. Mile mnie zaskoczył ten numer. Spodziewałem się typowego origina, w którym jednostka pod wpływem traumy zostaje superbohaterem i w sumie po części tak jest. Jednak oprócz tego otrzymałem również ciekawą opowieść drogi podczas, której zostało wyjaśnione pochodzenie głównego bohatera. Co jest niezwykle ciekawe, ponieważ jak to bywa często w rodzinach królewskich, ktoś kogoś zdradził, zabił lub wypędził i tak jest też i tutaj. Co więcej, Arthur tym razem jest dobrym, gotowym do poświęceń synem, który zrobi wszystko, aby tylko spełnić ostatnią wolę swego ojca. Jakże to odmienna postawa, w porównaniu do tej, która jest prezentowana w pozostałych numerach serii. Dzięki temu numerowi widać jeszcze bardziej jak daleką drogę przeszedł główny bohater po tym gdy został sam. Nareszcie jego samolubna postawa i chęć zemsty jest bardziej wiarygodna.


All-New X-Men 011-000All New X-Men #11, Marvel


scenariusz: Brian Michael Bendis, rysunki: Stuart Immonen


Zawsze gdy sięgam po kolejny numer tej serii to mam przeczucie, iż będę się dobrze bawił i ten zeszyt tylko mnie utwierdził w moim przekonaniu. Znowu dzieje się dużo i ciekawie zapewniając mi odpowiednią porcję dobrej rozrywki. Jedna postać ze starego składu X-men postanowiła zmienić drużynę i wstąpiła w szeregi rewolucjonistów Cyclopa. To z kolei zaowocowało kolejnym nadużyciem swych umiejętności przez Jean Grey. Swoją drogą, bardzo podoba mi się w jaki sposób jest prowadzona ta postać. Dosłownie czekam z niecierpliwością na katastrofę, która w związku z jej zachowaniem prędzej czy później musi się wydarzyć. Do całego tego zamieszania dołożyła swoje trzy grosze również Mystique wraz ze swą drużyną przez co mutanci są już w poważnych tarapatach. Dzięki temu numer zakończył się sporym clifhangerem  z ciekawym występem gościnnym. Jak na razie Bendis ani razu mnie nie zawiódł pisząc tą serię i mam nadzieję, że tak pozostanie. Następny numer zapowiada się niezwykle interesująco przez co chciałbym go już mieć w swoich dłoniach.


Super Dinosaur 019-000Super Dinosaur #19, Image Comics


scenariusz: Robert Kirkman, rysunki: Jason Howard

Tym razem  Derek wraz z SD mają twardy orzech do zgryzienia. W końcu trafili na przeciwnika, z którym walka jest niezwykle ciężka i wymagająca. Wszystko to dlatego, że na arenę wkroczył nowy antagonista, zmutowany sługus Maximusa Minimus. Jednak nie jest on już słabym służącym, a niezwykle inteligentnym i sprawnym fizycznie olbrzymem. W między czasie w bazie rodziny Dynamo pojawia się doktor Price z wiadomością na temat zdrowia pani Dynamo. Nie jest za wesoło i cała ta sytuacja zapewne zmusi w przyszłości rodzinę głównego bohatera do współpracy z ich odwiecznym wrogiem. Kilka ostatnich numerów średnio mi się podobało o czym można przeczytać w poprzednich wpisach. Ten numer mnie mile zaskoczył. Rozpoczyna się wielkim pojedynkiem na statui wolności, który jest widowiskowy oraz nieprzewidywalny. Przynajmniej nie tak bardzo jak wszystkie poprzednie. Ciekawie rozwija się wątek matki i żony głównych bohaterów. Pojawia się nowy przeciwnik, który jest interesujący i jak na razie przedstawia jakieś realne zagrożenie dzięki czemu patrzę optymistycznie na zapowiedz kolejnego numeru.

czwartek, 2 maja 2013

#216 Anomaly 2 i darmowe kody do bety

Dziś będzie krótko, bo w sumie nie ma sensu się rozpisywać. Jak pogram w pełną wersję to napiszę obszerniejszy tekst, a tymczasem przejdę do sedna sprawy. Dzięki uprzejmości warszawskiego 11 bits studios mam możliwość grania w betę ich nadchodzącej produkcji Anomaly 2. Posiadam co prawda dostęp tylko do trybu multiplayer, ale i tak jest ciekawie. Jest to wariacja strategi czasu rzeczywistego lepiej znana jako Tower Defence. Z jednej strony gracz, standardowo dla tego typu zabawy, może wcielić się w osobę rozstawiającą wieże obronne na mapie i odpierać ataki napływających wrogów. Druga opcja pozwala zobaczyć jak wygląda to od strony, którą zazwyczaj reprezentował komputer i wcielić się w dowódcę konwoju, aby przeprowadzić go z punktu A do punktu B na mapie. W zależności od tego jaką opcję wybierzemy, mamy do dyspozycji wiele możliwości konfiguracji i rozwoju swoich jednostek. Dodając do tego jeszcze wszelkiego rodzaju dodatkowe umiejętności naprawdę trudno o dwa takie same mecze. Pomimo tego, że posiadam dostęp tylko do części gry, to i tak zaciekawiła mnie na tyle, aby sięgnąć po jej pełną wersję.


anom2_03


Jednak to nie wszystko. Twórcy gry byli na tyle mili, aby udostępnić mi kilka darmowych kluczy do bety, które postanowiłem wam rozdać. Należy je dodać do swojego konta na Steamie dzięki czemu można grać w betę do czasu premiery gry, czyli do 15 maja. Poniżej znajdują się same klucze:


L0GVD-LDQEI-982FV
WG0JQ-9JRYC-Q5F64
9BNWE-625DJ-2YTVC
QA3RZ-XGWWD-WQPBD


i co do nich mam jedną prośbę. Brać może kto chce, ale jeśli już jakiś wykorzystacie to napiszcie o tym w komentarzu. Dzięki temu następnej osobie będzie łatwiej. Na sam koniec wrzucam zapowiedź dla zaostrzenia apetytu i miłego grania!


[youtube=http://youtu.be/amu1s4y4leo]