wtorek, 31 marca 2015

#391 - rozdaje klucze do Heroes of the Storm

heroes-of-the-storm-logo-1920x1080Dziś w sumie będzie krótko, ale konkretnie. Mam do rozdania cztery klucze do bety Heroes of the Storm. Co to za gra, chyba nie muszę nikomu mówić, ale dla nie zorientowanych. To odpowiedź Blizzarda na bardzo popularny od jakiegoś czasu gatunek gier MOBA, czyli coś w stylu League of Legends lub DOTA2. Od siebie dodam, warto. Mecze trwają zazwyczaj ok 15 min, więc zawsze znajdzie się chwila na partię. Postacie są dobrze zbalansowane i na tyle różne, że każdy znajdzie odpowiednią dla siebie. Natomiast ciekawą nowością są same areny. Mianowicie na każdej z nich znajduje się coś na kształt potężnego bosa, którego przejęcie potrafi mocno przeważyć szalę zwycięstwa.


Jednak nic za darmo. Jeśli chcecie otrzymać klucz musicie mnie w dowolny sposób przekonać, że mam go dać właśnie wam. Możecie pisać na adres coszbeczki@gmail.com do soboty 4 kwietnia. W niedzielę roześlę klucze do właścicieli najciekawszych maili.


niedziela, 29 marca 2015

#390 cotygodniowa zeszytówka #152

Umbral-004Umbral #4, Image Comics


scenariusz: Anthony Johnston, rysunki: Christopher Mitten

Przy okazji poprzedniego numeru pisałem o tym, jak to zwrócił  moją uwagę sposób prezentowania magii w tej serii i słusznie zrobiłem. Tym razem jest jeszcze bardziej metafizycznie. Cała opowieść nadal kontynuuje wydarzenie dziejące się w jaskini do niedawna zamieszkałej przez szmuglerów. Niby wszystko jest takie samo, główne bohaterki uciekają przed strasznymi stworami, ale tylko do czasu. Ponieważ bardzo szybko okazuje się, że jest to tylko pozorne, a w okół pojawia się coraz więcej niesamowitych stworzeń i zdarzeń. Do akcji wkracza grupa duchów piratów, którzy również mają do wyjaśnienia pewne sprawy z koszmarami. Równocześnie w innej części królestwa odbywa się narada mająca na celu utrzymanie porządku i ładu w krainie, a tak naprawdę przeciw Rascal. Patrząc na postacie biorące w niej udział można dojść do wniosku, że jej życie mocno się jeszcze skomplikuje w najbliższej przyszłości. Niby śledzę fabułę tej opowieści z przyjemnością i ciekawi mnie co stanie się dalej, ale najbardziej pociąga mnie tutaj klimat całej historii. Bo jak już pewnie zauważyliście, ten składnik we wszystkich gałęziach popkultury pociąga mnie najbardziej i jego głównie poszukuję. Tutaj wszystko jest zawsze tak wspaniale podlane sosem fantasy. Trochę bajkowe, w głównej mierze z powodu kreski, ale też i momentami dość brutal. Dzięki połączeniu tego otrzymujemy dobrą i wciągającą przygodę, która sprawia prawdziwą przyjemność podczas lektury.


Aquaman (2011-) 040Aquaman #40, DC comics,

scenariusz: Jeff Parker, rysunki: Paul Pelletier

Nastał koniec większej opowieści pt. Maelstrom i nawet jestem zaskoczony jak dobrze to wyszło. Poszukiwania zaginionego członka rodziny Arthura to ciekawie rozpisana historia podróży po kilku światach. W każdym z nich nasz bohater poznaje kolejne tropy prowadzące go coraz bliżej upatrzonego celu. W między czasie jest trochę akcji i spektakularnych pojedynków, aby czytelnik mógł się trochę rozerwać. Natomiast sam finał to taki nietypowy happy end. Z jednej strony udaje się odnaleźć zagonionego członka rodziny, ale nie jest w stylu romantycznego padania sobie w objęcia i potem wiecznej radości. Raczej jest to dość gwałtowne i pełne niechęci spotkanie, które dopiero po czasie przeradza się w bardziej ciepłe stosunki. Jednak po przejściu już tego wszystkiego, pozostawia otwartą furtkę do ich wspólnego spotkania jeszcze w przyszłości. Po przeczytaniu całości muszę przyznać jak bardzo jestem zaskoczony końcowym efektem. Całość jest naprawdę dobra i zapewnia sporo frajdy podczas lektury. Wszystko tutaj jest na swoim miejscu. Fabuła, która wciąga. Ciekawe zaprojektowane miejscówki odwiedzane przez głównych bohaterów. Zakończenie nie do końca takie oczywiste i nawet rysunki są ładne. W końcu nie boli patrzenie na nie, jak to bywało w poprzednich tomach. Nie wiem co się stało, ale tą opowieścią seria ta pokazała jak powinno się tworzyć dobre historie z Aquamanem, które spodobają się każdemu fanowi komiksów super bohaterskich, a nie tylko zagorzałym fanom tej serii.


Deadpool 044Deadpool #44, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Salva Espin,

Deadpool kontynuuje swoją walkę o polepszenie świata. Dotychczas skupiał się na ratowaniu biednych miejscowych, gdzieś na zapomnianym przez boga pustkowiu, przed złą korporacją wydobywczą ropę naftową. Kilka razy starł się również z Omega Red'em, który obwinia go o zabicie swojej rodziny. Jednak Wide w piękny sposób pomógł mu zrozumieć, że nigdy nic takiego nie uczynił. Wyjaśnił mu, że wszystkie te wspomnienia i cały ten ból to tylko i wyłącznie efekty pracy złych naukowców, którzy zrobili z nich idealne maszyny do zabijania. Swoją drogą moment ich wspólnej rozmowy to naprawdę mocna rzecz dająca trochę do myślenia. W końcu cała instytucja wojska opiera się w pewnym stopniu na dehumanizacji człowieka i sprowadzeniu przeciwnika do roli celu. Gdzieś poza tym pojawia się również jego małżonka Shiklah. Ma ona ukryty jakiś mroczny sekret w krypcie, do której zaprosił ją jej partner. Co gorsza jej zapędy mogą wpłynąć na cały  świat w dość nieprzyjemny sposób. Numer kończy się w taki sposób, że trudno nawet wytypować, z rąk kogo zginie główny bohater w przyszłym numerze. Jednak ja stawiałbym na jego żonę. Może będzie to wynikiem jakiegoś przypadku, ale jakoś to właśnie ona najbardziej pasuje mi do tej roli. Jeszcze tylko miesiąc i wszystko się wyjaśni.


 

 

poniedziałek, 23 marca 2015

#389 Pierwsi goście na Bałtyckim Festiwalu Komiksu

Nie mam w zwyczaju robić dwóch postów dziennie, ale to jest mega news. Takie oto info widnieje na koncie Ashley Templesmith na Instagramie:

10955435_1626954264190258_1039006287_nNo to wiecie już kto będzie gościem w tym roku na Bałtyckim Festiwalu Komiksowym. Mam nadzieję, że Ben Templesmith przywiezie cokolwiek ze swojego nowego komiksu opartego na mitologii Cthulhu.

#388 Ed Harrington - popkultura z IKEA

Znowu zgubiłem się w internecie i przypadkiem znalazłem stronę, Eda Harringtona. Można na niej znaleźć sporo dobrego, ale ja was zachęcam aby skupić się na jego wspaniałym trybucie popkultury inspirowanym Szweckim designem. Moim zdaniem pomysł prosty i genialny zarazem. Nie ma sensu się więcej rozpisywać, przecież jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów. Miłego oglądania.






niedziela, 22 marca 2015

#387 cotygodniowa zeszytówka #151

Ghosted 018Ghosted #18, Image Comics

scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Vladimir Krstić Laci

Jackson wraz ze swoimi towarzyszami i wrogami znajduje się w nowo powstałym mieście duchów. Przy pomocy magicznej księgi, napisanej zresztą przez opętaną Ninę, starają się przedostać do Gate of Souls. Wszystko to by pojmać kostuchę. Niestety jedyna droga zmierzająca tam prowadzi przez dolinę śmierci. Miejsce całe przepełnione duchami, które tylko czekają na potknięcie śmiałka na tyle odważnego, aby poddać się próbie. Gdy człowiek idzie tą ścieżką musi stawić czoło swojemu największemu lękowi. Jeśli mu się podda, czeka go  spotkanie z dość gwałtownie usposobionymi duchami. Jeśli odnośnie zakończenia poprzedniego numeru dość mocno narzekałem, to dziś nie mam zamiaru tego robić. Co prawda jego gwiazdą ponownie jest pani Anderson Lake, ale tym razem wyszło to całkiem zgrabnie. Tym razem zaskakuje dwa razy i obie sytuacje są dobrze i racjonalnie wyjaśnione. Dodatkowym plusem jest sam początek komiksu, kiedy to czytelnik poznaje dalszy ciąg historii z poprzedniego numeru, gdy młody wtedy główny bohater zajmował się okradaniem grobów. Mam nadzieję, że ten wątek zostanie jeszcze trochę pociągnięty, bo bardzo jestem ciekaw jak się to wszystko rozwinęło i jaka kara spotkała dawnych wspólników Jacksona.


Outcast 007Outcast By Kirkman & Azaceta #7, Image Comics

scenariusz: Robert Kirkman, rysunki: Paul Azaceta

Po dość mocnym zakończeniu poprzedniego numeru, w tym panuje względny spokój. Co prawda nie ma tutaj zawrotnego tempa, niesamowitych zwrotów akcji i tego typu zagrań. Jednak ten leniwy klimat jest tylko pozorny. Tak naprawdę pod pozorem spokojnych i nastrojowych kadrów aż kipi od napięcia między bohaterami, które kiedyś będzie musiało znaleźć ujście. Czy to w przypadku głównego bohatera Kyle'a, który boi się konfrontacji ze straszą panią Mildred. Jednak z drugiej strony każdy zdaje sobie sprawę, że do ich spotkania prędzej czy później musi dojść. Nie inaczej jest w przypadku wielebnego Andersona, po jego ostatnim spotkaniu z tajemniczym starszym panem  z poprzedniego numeru. Pamiątkę jaką ma od tego czasu bardzo mocno wpływa na jego aktualne zachowanie i nie wydaje mi się one zbyt racjonalne. W całej tej sytuacji zastanawia mnie czemu nic nie powie Kyle'owi? Przecież wspólnymi siłami mogliby coś razem zdziałać przeciw nadciągającemu złu. Dotychczas całkiem nieźle im to wychodziło. Podobnie jest również w kwestii kilku innych spraw, jakie mają miejsce w tej małej i wydawałoby się spokojnej mieścince. Jednak wszystko to, to tylko bardzo umiejętnie rozpisana gra pozorów, która sprawia że bardzo trudno jest mi się oderwać od tej lektury. Dodatkowo po każdym numerze uświadamiam sobie jakie to dobre jest i od razu mam ochotę na więcej.


Five Ghosts - The Haunting of Fabian Gray 005Five Ghosts: The Haunting of Fabian Gray #5, Image Comics

scenariusz: Frank J. Barbiere, rysunki: Chris Mooneyham

W komiksie tym są klimaty samurajskie, główny bohater jest podobny do Indiana Jonesa, są źli naziści i super moce. Znalazło się nawet miejsce dla tajemniczego i zaginionego miasta Shangri-La oraz mnichów kung fu. Formuła tej pulpowej opowieści jest na tyle szeroka, że nawet ziejący ogniem smok idealnie się wkomponował w całość. Dlatego myślałem, że ten komiks nie może być już lepszy i bardziej trafiający w moje gusta. Jak bardzo się myliłem. Ostatnie strony tego numeru pokazują w końcu z kim będzie się musiał zmierzyć Fabian i między innymi w tej roli został umiejscowiony mój ulubiony pisarz. Znając jego twórczość, która mam nadzieję zostanie tutaj po części chociaż wykorzystana, to następne numery mogą być jeszcze dziwniejsze niż dotychczasowe. Niemniej skończmy na chwilę z tą całą euforią i wróćmy do samego komiksu, w którym wiele się działo. Zostało wyjaśnione skąd główny bohater posiada swe moce i co dokładnie stało się z jego siostrą. Ciekawie został ten wątek wyjaśniony przy okazji pokazując w jakim kierunku będzie zmierzać ta seria w następnych numerach. Poza tym, jak to zawsze bywa na łamach tego komiksu było dużo akcji. Pojedynek dwóch wielkich wrogów, ostatnia część próby Fabiana oraz pościgi i eksplozje. Czyli wszystko to co tygryski lubią najbardziej w lekkich, przygodowych opowieściach. Najciekawsze przy tym wszystkim jest jednak to, że przy całym tym opisie nie jest to komiks w żaden sposób głupi lub płytki. To bardziej coś w stylu filmów o dzielnym archeologu (pomijając czwartą część), które świetnie się ogląda z lekkim przymrużeniem oka i właśnie taka jest ta seria.


środa, 18 marca 2015

#386 subiektywnie o 4 Krakowskim Festiwalu Komiksowym

krakowski_festiwal_komiksu_2015_1_20150306_1275117472W sobotę do południa wybrałem się do Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej na 4 już Krakowski Festiwal Komiksowy. Była to moja pierwsza styczność z tą imprezą i muszę przyznać, zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Świetne miejsce, czyli trzypiętrowy budynek Arteteki, ze sporą ilością przestrzeni. Dużo atrakcji oraz tłumy ludzi, które tylko potwierdziły, że warto było wyjść z domu w tą deszczową sobotę.


Na miejscu pojawiłem się jakoś po 11, czyli byłem w sumie od samego początku. Najpierw zwiedziłem cały budynek i zorientowałem się co i gdzie się odbywa. Następnie postanowiłem zwiedzić część targową, gdzie wystawiało się kilka sklepów i wydawnictw. Z racji tego, że raczej wszystko kupuję na bieżąco, to z całej imprezy wyszedłem tylko z dwoma komiksami. Co jak na mnie bardzo skromnie. Przy okazji tak w ramach ciekawostki, pierwszy raz kupiłem jakąś nowość za cenę większą od okładkowej. No ale różnica nie była spora, a Stephen Collins od razu wrysował mi piękną ilustrację z autografem, więc było warto dać te kilka groszy więcej.


Chwilę później udałem się na pierwsze spotkanie autorskie z Jakubem Sytym i Przemysławem Surmą, którzy opowiadali o swojej pracy nad Kubatu. Jest to ich komiks skierowany dla dzieci, a wydany dzięki zajęciu trzeciego miejsca w konkursie im. Janusza Christy. W sumie niczego się nie spodziewałem po tym spotkaniu, a bardzo miło spędziłem czas. Przy okazji dowiedziałem się jak powstaje taki komiks. Miałem również wgląd w  scenariusz i w dużej mierze rozrysowany już drugi album tej serii oraz poznałem historię jak wygląda współpraca z tak wielkim wydawnictwem jak Egmont.


Następne spotkanie z Tomaszem Samojlikiem miałem w planach od samego początku. Co ciekawe, nie przeczytałem jeszcze nic tego autora. Jednak teraz jestem pewien, że przy następnych zakupach zamówię sporo jego tytułów. Ten człowiek mnie po prostu oczarował. Za dnia naukowiec, a po nocach twórca komiksów, książek dla dzieci i wielki popularyzator wiedzy przyrodniczej. Człowiek mówiący z taką pasją o przyrodzie i wszelkich swoich projektach, że to musi się przekładać na świetne książki i komiksy. Do tego opowiadający o swojej pracy w arcyciekawy sposób i bardzo często z humorem. Od spotkania pana Tomasza będę mu bardzo kibicował i wspierał swoim portfelem.


Następnie w planie miałem prelekcję Joachima Tumanowicza pt. New Universe - uniwersum Marvela zamiecione pod dywan, które zapowiadało się bardzo ciekawie. Tylko niestety trafiło mi się miejsce, z którego nie widziałem slajdów będących integralną częścią wykładu. Z tego powodu odpuściłem i poszedłem na spotkanie z Demem. Jego fenomen jest dla mnie dość spora zagadką i tylko niektóre jego komiksy uważam za udane, ale widać jestem w mniejszości. Ilość widowni będąca na spotkaniu z nim była bardzo imponująca. Chyba śmiało można je nazwać najbardziej obleganym z  całego festiwalu. Dobrze więc, że został zaproszony. W końcu to goście przyciągają najwięcej odwiedzających. Ja sam wytrzymałem raptem z 5 minut, ale cała reszta wyglądała na szczęśliwą i w pełni zadowoloną.


Po tym spotkaniu uznałem, że już czas udać się do domu. Może nie zabawiłem długo, ale nawet te kilka godzin pozwoliło mi się świetnie bawić. Cała impreza została bardzo dobrze rozplanowana, ponownie muszę wspomnieć o świetnym wyborze miejsca. N  ie zabrakło też atrakcji dla najmłodszych, którzy może kiedyś będą następnym pokoleniem czytelników naszych ulubionych komiksów. Poza tym była to impreza gdzie każdy z nas spokojnie znalazłby coś interesującego dla siebie. Było miło, zabawnie, czasem pouczająco, a dzięki świetnym cosplayerom każdy mógł poczuć się choć przez chwilę jak superbohater. Na poprzednich edycjach jakoś nie mogłem się pojawić, ale od teraz będę już specjalnie rezerwował czas na tą imprezę. Oby tylko odbywała się regularnie w jakichś przybliżonych terminach.


[gallery columns="4" link="file" ids="3893,3894,3895,3896,3897,3900,3898,3899"]

niedziela, 15 marca 2015

#385 cotygodniowa zeszytówka #150

Rat-Queens-009-(2015)Rat Queens #9, Image Comics

scenariusz: Kurtis J. Wiebe, rysunki: Stjepan Sejic

Długo było nam dane czekać na kolejny odcinek tej serii, ale na szczęście już jest. Rozpoczyna się trochę leniwie za sprawą scen z przeszłości Hannah i jej matki. Lecz jak to bywa w przygodach Rat Queens, spokój nie trwa nigdy długo. Dlatego też akcja nagle przyśpiesza za pomocą strasznych macek, które przenoszą naszą bohaterkę do atakowanej Palisady. Tam całe miasto wygląda jak po trzęsieniu ziemi. Wszystko dookoła porozwalane, pełno gruzu, a wszyscy łowcy przygód pogrążeni w jakimś przedziwnym śnie. Gdy Hannah orientuje się co jest grane, zaczyna po kolei wybudzać swoich przyjaciół i przygotowywać się do ostatecznego ataku na Gerriega Lake'a. Okultystę, który za śmierć swej żony obwinia jej ukochanego Sawyera Silvera. Cały ten numer jest tym razem w dużej mierze opowieścią o elfiej czarodziejce przyodziewającej się w kolor czerwony na łamach tej serii. Jest to fajne rozwiązanie dzięki któremu czytelnik poznaje za każdym razem trochę więcej informacji o jednej ze swoich ulubionych bohaterek. To rozwiązanie podoba mi się tutaj od samego początku, a głównie dlatego że nie mam wrażenia jakby było to na siłę wydłużanie tej opowieści. Jak często ma to miejsce w innych seriach. Jednak najlepszym momentem tego komiksu jest fragment, gdy małej Betty wydaje się jakby była w trakcie zwiedzania lochów, a tak naprawdę siedzi w plecaku. Ten moment mnie ubawił i za to twórcy dostają ode mnie dodatkowy punkt do oceny.


Adventure Time 037Adventure Time #37, KaBOOM! Studios

scenariusz: Christopher Hastings, Travis J. Hill rysunki: Zachary Sterling, Travis J. Hill

W krainie Ooo ten dzień zapowiadał się na kolejny zwyczajny. Finn i Jake zostali obudzeni przez latającego człekokształtnego koguta po czym chłopiec zdecydował, że przyrządzi śniadania dla swego przyjaciela. Nie jest tajemnicą, że kompletnie nie zna się na gotowaniu. Na szczęście w najbardziej krytycznym momencie całą inicjatywę przejął jego magiczny pies i ku wielkiemu zdziwieniu wszystkich odkrył, że nie pamięta jak robi się gotuje. Przerażeni tym faktem, w wielkim pośpiechu udali się do Princess Bubblegum, która jako jedyna przy pomocy nauki może rozwiązać tą zagadkę. Jednak ona miała dla nich jeszcze straszniejszą nowinę. Nikt w cały królestwie nie pamięta jak przygotować cokolwiek do jedzenia. Co w królestwie, w całości zrobionym ze słodyczy, prędzej czy później okaże się katastrofą. Dlatego chłopaki nie czekając na nic od razu zabrali się za wyjaśnienie tej zagadkowej sprawy. Z całego tego numeru jednak najbardziej zwróciłem uwagę, na to jak na Finna wpływa jego nowy magiczny miecz. Na każdym kroku podkreśla, że został wojownikiem z dystansu. Zaczął zwracać uwagę na wiek i porę dnia, co dość mocno wpływa na jego odbiór rzeczywistości. Lecz to dopiera sytuacja w której się zranił, a bardziej sposób w jaki odzyskał pełnię sił mnie rozwalił i rozśmieszył. Czegoś takiego się nie spodziewałem, a widziałem już sporo w tej serii. Zauważyłem również, że sposób opowiadania całej historii się lekko zmienił odkąd pojawił się nowy scenarzysta. Nie potrafię tego na razie dokładnie z precyzować w jaki sposób. Tak mi się tylko wydaje. Poczekam na kolejne numery, to może się to wyklaruje. Jednak po mimo tego, jest to nadal ta sama świetna seria.


Deadpool (2012-) 043Deadpool #43, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Salva Espin,

Lektura tego komiksu o poranku, zaraz przed pójściem do pracy, to była świetna decyzja. Deadpool znowu jest równym gościem, który pomaga potrzebującym i przy okazji robiąc dużo efektownej krzywdy wszelkim wrogom. Przy okazji co rusz pakując się w jakieś zabawne sytuacje, które zazwyczaj kończą się pokazem fontanny czerwieni na stronach. Dodatkowo odkrywa niecny proceder jakim para się Roxxon, dzięki czemu w tym pustynnym krajobrazie będzie mu za nie długo towarzyszyć małżonka. Jakby tego było mało, to jeszcze zawiązał się plan uśmiercenia go przez pewną organizację. W końcu pozostały jeszcze tylko dwa numery do jego śmierci, więc najwyższy czas. Przy okazji lektury tego zeszytu zauważyłem coś ciekawego u siebie. Mianowicie kiedy Wade Wilson zabija swoich wrogów na lewo i prawo to w większości przypadków mnie to bawi. Zapewne głównie z tego powodu, że jest to dość zabawnie przedstawione. Chociaż to może być kwestia własnego widzi mi się u każdego z nas. Jednak, gdy na pierwszych stronach główny bohater dość mocno się krzywdzi (bo przecież jego super moc to możliwość krzywdzenia się) to ta przemoc była dla mnie naprawdę nieprzyjemna. Jak to sposób ujęcia tematu potrafi zmienić nasze odczucia. Można by rzec, że czuję się nawet lekko zmanipulowany. No i chyba czym robię się starszy, tym bardziej wrażliwy. To była świetna lektura i chcę takiej więcej.


 

 

niedziela, 8 marca 2015

#384 cotygodniowa zeszytówka #149

Five Ghosts - The Haunting of Fabian GrayFive Ghosts: The Haunting of Fabian Gray #4, Image Comics

scenariusz: Frank J. Barbiere, rysunki: Chris Mooneyham

Fabian Gray bardzo źle znosi swoje opętanie przez pięć duchów. Co prawda posiadł dzięki nim niesamowite umiejętności, lecz jego ciało tego nie wytrzymuje. Po każdym kolejnym pokazie ich mocy musi coraz dłużej się regenerować. Przez co przesypia czasem kilka dni w ciągu. Aby zapobiec temu wyniszczającemu procesowi musi się nauczyć żyć z nimi w pokoju. Wszystko to ma osiągnąć dzięki pewnemu rytuałowi, któremu poddał się w podziemiach tajemniczego miasta Shangri-La. Większość tego komiksu przedstawia głównego bohatera, gdy podchodzi do kolejnych prób jakie przygotowały dla niego poszczególne duchy. Wszystkie one mają udowodnić każdej ze zjaw, że Fabian jest godny i w pełni rozumie moc jaką otrzymuje we władanie. Przyznam szczerze, tak połowicznie mi się spodobały. Łucznika wydaje mi się taka średnio logiczna, a Merlina to takie pójście na łatwiznę. Chociaż to samo można powiedzieć o teście samuraja, ale tam podoba mi się z kolei jej wykonanie. Poza tym wszystko w czym występują dawni japońscy wojownicy mi się podoba. W tej kwestii jestem bezkrytyczny. Natomiast zadanie dla Sherlocka urzekło mnie dość ciężkim i mrocznym klimatem. W między czasie na powierzchni zaginionego miasta odbywa się atak przeprowadzany przez szalonego Iago dosiadającego smoka. Jest to bardzo widowiskowa i zaskakująca część, która lekko mnie zasmuciła pewnym wydarzeniem. Widać nikt w tej serii nie powinien czuć się zbyt bezpieczny przed scenarzystą. Wszystko to razem zebrane daje obraz wspaniałej, niezwykle widowiskowej i wciągającej rozrywki, której chcę znacznie więcej.


Umbral-003Umbral #3, Image Comics

scenariusz: Anthony Johnston, rysunki: Christopher Mitten

Trzeci numer koncentruje się na przedstawieniu wydarzeń, jakie miały miejsce w siedzibie szmuglerów. Przed i po dotarciu tam Rascal i Dalone. Szczerze przyznam, trudno mi się zdecydować, które z nich zrobiło na mnie większe wrażenie. Jedne wyjaśnia wątek z poprzedniego numeru dotyczący trójki osób w małej szalupie zmierzających w tajemnicy do królestwa Fendin. Gdy dotarli do siedziby przemytników poprosili ich o azyl, gdyż są prześladowani z powodu braku chęci rezygnacji ze swej religii. To wtargnięcie w uporządkowane życie tej społeczności ma dość gwałtowny i widowiskowy przebieg. Do tego wątek ten dość mocno jest związany z późniejszym przybyciem głównej bohaterki i jej towarzysza. Dzięki temu główny wątek dość mocno się zagęszcza i zaskakuje czytelnika ciekawym zwrotem akcji. Lecz moją uwagę  zwróciła najbardziej forma w jakiej prezentuje się w tej serii magię. Ukazując ją za pomocą geometrycznych znaków w dymkach postaci parających się tą dziedziną. Dla mnie są one tak samo niezrozumiałe jak dla mieszkańców tej krainy i chyba o to chodziło twórcom. W końcu magia to skomplikowana nauka przeznaczona dla nielicznych. Motyw ten jest dla mnie świetnym przykładem ukazującym na jak wielu płaszczyznach przemyślana jest ta seria. Chociaż z drugiej strony może doszukuje się czegoś na siłę, czego naprawdę tam nie ma? Jakkolwiek jest naprawdę możliwość interpretowania tej serii na różne sposoby jest już piękne samo w sobie i was zachęcam do tego samego.


 Swamp Thing 040Swamp Thing #40, DC Comics

scenariusz: Charles Soule rysunki: Jesus Saiz

Po lekturze ostatniego numeru tej serii mogę z czystym sumieniem przyznać, że jestem zadowolony z jej poznania. Oczywiście miała gorsze i lepsze momenty, ale ogólnie rzecz ujmując jest to kawał porządnej rozrywkowej lektury, która czasem nawet skłaniała do głębszej refleksji. Jednak wracając do zeszytu z numerem 40 na okładce, to jestem pod wrażeniem jak scenarzysta w bardzo udany sposób zakończył tą historię. Zaprezentował czytelnikom olbrzymią i widowiskową rozwałkę ostatecznie rozwiązując konflikt pomiędzy światem zieleni i maszyn. Ten fragment z pewnością zadowoli wszelkich fanów trykociarzy i typowego komiksu super bohaterskiego. Jednak gdzieś między tym Charles Soule w piękny sposób również przypomina czytelnikom czym ten komiks tak naprawdę jest. To opowieść mająca swój początek, rozwinięcie i koniec. Rządząca się swoim prawami co dobitnie zostaje tu pokazane sceną w bibliotece. Jej dokładnie zaplanowane umiejscowienie, treść i samo zakończenie to wspaniała zabawa formą jaką prowadzi scenarzysta z czytelnikiem i za to należą mu się wielkie słowa uznania. Ten jeden fragment pokazuje nam jak jeszcze wiele można wycisnąć i pokazać w na pozór już wyeksploatowanej konwencji komiksów superhero. Nie spodziewałem się w sumie niczego po tym zeszycie, a otrzymałem coś bardzo dobrego i ciekawego. Dlatego teraz nawet trochę żałuję, że to już koniec tej przygody.

piątek, 6 marca 2015

#383 Black Science tom 1 Zasada nieskończonego spadania, scen. Rick Remender, rys. Matteo Scalera

IMG_20150306_213303Dość mocno ucieszyła mnie informacja o wydaniu tego komiksu w naszym pięknym kraju z co najmniej kilku powodów. Jest to pozycja z wydawnictwa Image Comics, które od jakiegoś czasu mocno sobie cenie. Zapewne to widać po moim co tygodniowym dziale zeszytówka, gdzie pojawia się coraz więcej serii od tego wydawcy. Jest to z założenia seria rozrywkowa w klimatach SF o podróżach między światami. Nie jest to co prawda nic nowego, w końcu popkultura przerobiła już ten temat na setki sposobów, ale co mi tam. Dobra fantastyka, a czasem i ta zła, jest zawsze w cenie. Z takim nastawieniem przystąpiłem do lektury i teraz mam problem jak ją ocenić bo podoba mi się tak w połowie.


Z jednej strony jest to historia grupy Granta McKay'a, którzy przy pomocy wymyślonej przez niego Latarni są w stanie przemieszczać się pomiędzy alternatywnymi światami. Przez tych sześć numerów jakie zawiera pierwszy tom, zwiedziłem kilka pięknych, bardzo kolorowych krain. Każda z nich na swój sposób czymś mnie zauroczyła i wciągnął do siebie od samego początku. Dodatkowo zaintrygował mnie główny wątek,  w którym nasza drużyna pojawia się nie wiadomo gdzie i musi przetrwać w takim miejscu jakiś określony czas do następnego skoku. Z lektury wiem też, że zazwyczaj nie jest to proste, bo gdzieś za rogiem zawsze czai się na nich  niebezpieczeństwo lub wyzwanie, co tylko wzmaga moje zainteresowanie.


Jednak z drugiej strony cała ta historia skonstruowana tylko na zasadzie kolejnych przejść w nową i nieznaną przestrzeń tak bardzo gna do przodu, że nie ma już miejsca na nic więcej. Z tego też powodu mam w nosie wszelkie zaskakujące zwroty akcji, w zamyśle autora. Z jednej prostej przyczyny. One głównie opierają się na nagłej śmierci jednego z głównych bohaterów, a ja nawet nie zdążyłem ich poznać, polubić. Więc jakim cudem miałbym się przejąć faktem ich zgonu? Poza tym takie zagrania fabularne mógłby być zaskakujący za pierwszym razem. Natomiast jeśli tak się dzieje w prawie każdym numerze tego tomu to po prostu zaczyna to nudzić.


Jestem naprawdę rozdarty po lekturze Black Science co już od dawna mi się nie przydarzyło. Z jednej strony pochłonąłem ten tom w ekspresowym tempie i nawet przyjemnie przy nim spędziłem czas. Taka lekka lektura w sam raz przed snem. Dodatkowo komiks ten jest po prostu piękny. Żywa, energiczna i pełna szczegółów kreska Matteo Scalera wraz z kolorami, wprost niesamowicie dobranymi przez Deana White'a sprawiają, że chętnie ich wspólną pracę powiesiłbym na którejś ze ścian w powiększonym formacie. Potem mógłbym usiąść w fotelu z jakimś dobrym napojem i spokojnie kontemplować. Z drugiej jednak strony, jest ta strasznie pędząca akcja i w sumie brak interakcji z bohaterami z prozaicznego braku czasu. To naprawdę mnie boli i dość mocno psuje mi odbiór całości. Po mimo tego, z pewnością sięgnę jeszcze po kolejny tom. Choćby tylko po to, aby przekonać się w którą stronę pójdą moje odczucia.


[gallery link="file" ids="3851,3853,3852"]

niedziela, 1 marca 2015

#382 cotygodniowa zeszytówka #148

Adventure Time 036Adventure Time #36, KaBOOM! Studios


scenariusz: Christopher Hastings, Michelle Nunnelly, Heather Nunnelly rysunki: Zachary Sterling, Michelle Nunnelly, Heather Nunnelly


Byłem mocno ciekaw jak poradzi sobie nowy zespół twórców tej serii. Czy będzie to opowieść w jakimś innym stylu, a jeśli tak to jak bardzo odmiennym od poprzedniego? No i oczywiście najważniejsze pytanie. Jak bardzo zmieni to tą serię, jeśli w ogóle? Numer ten dość szybko rozwiał wszelkie moje wątpliwości. Jego konstrukcja, fabuła i cała oprawa graficzna w sumie niczym nie różni się od poprzedników. Przez co miałem wrażenie jakby kompletnie nic się nie zmieniło poza nazwiskami na okładce. Dzięki temu jest to po prostu wstęp do kolejnej dłuższej historii. Tym razem nasze chłopaki przechodzą przez tajemniczy portal i trafiają na księżyc. W między czasie tajemnicza i zapewne lekko obłąkana Janice Bizzlethatcher odprawia w krainie Ooo tajemniczy rytuał mający na celu m. in. odesłanie księżyca jak najdalej w kosmos. Już pierwsza strona mnie rozbawiła, na której widać wystraszonego Jaka bojącego się wejść przez portal i Finna bardzo umiejętnie go do tego namawiającego. Dalej jest już tylko ciekawiej poprzez zabawne wydarzenia dziejące się na drugim planie, a na lochu do zwiedzeniu i magicznym mieczu dającym moc dopóki jego dzierżyciel jest w pełni sił kończąc. Jego przewrotne działanie jest wspaniałe. Jako dodatek tego numeru została dołożona krótka opowieść o tym jak Finn zachorował na gorączkę, a jego wierny psi przyjaciel pobiegł mu po lekarstwo. Jak zwykle wszystko podziało się nie tak jak powinno, dzięki czemu czytelnik otrzymał lekką i zabawną historyjkę. Miło, że seria ta po tylu już numerach nadal trzyma tak dobry poziom. Bez obaw czekam na kolejne numery.


Aquaman (2011-) 039Aquaman #39, DC comics,

scenariusz: Jeff Parker, rysunki: Paul Pelletier

Aquaman wraz z Merą dotarli w końcu do finału swojej podróży. Lecz zamiast czułości i łez szczęścia wynikających z ponownego połączenia rodziny, otrzymali coś całkiem innego. Zaginiona mieszkanka Atlantydy przywitała ich wrogością i z miejsca przeprowadziła na nich atak. Nawet po tym jak już poznała prawdę i powód ich przybycia nie zmieniło to wcale jej nastawienia. Co więcej, postanowiła złożyć ich w ofierze istocie opiekującej się wyspą, na której aktualnie się znajdują. Po mimo tego, że numer ten jest głównie zlepkiem kilku scen akcji, to równocześnie znajduje się w nim dość miejsca na wciągającą fabułę. Dzięki temu czytelnik poznaje motywacje krewniaczki Arthura, które doprowadziły ją do opuszczenia swoich krewnych i ukochanego miasta. Dodatkowo pięknie to współgra z jej aktualnym zachowaniem, czyniąc jej zachowanie racjonalnym i logicznym. Co w połączeniu z końcową sceną tworzy udaną całość. Co do samego zakończenia, to jest w nim takie nagromadzenie dość poważnych zagrożeń i konfliktów dla kilku wrogich sobie stron, że spodziewam się iż kolejny numer będzie samą akcją na pięć minut lektury. Moją uwagę zwróciła również tropikalna wyspa na której dzieje się cała ta opowieść. Ciekawie zaprojektowana, pełna bogatej i fantastycznej fauny i flory i jednym wyjątkowym jej mieszkańcem mającym swoje lokum wewnątrz wulkanu. Ten jegomość dość namiesza w przyszłości czyniąc z siebie gwiazdę następnego numeru. Chociaż wydaje mi się, że dobrze wiem jak ta cała historia potoczy się dalej to i tak mam wielką ochotę ją poznać i chyba to świadczy najlepiej o jej poziomie.


Deadpool (2012-) 042Deadpool #42, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Salva Espin,

Jak pokazuje już okładka, numer ten to głównie jeden wielki pojedynek pomiędzy Deadpool'em a Omega Red. Panowie się dość mocno nie lubią i sprzeczają od nie wiadomo jak dawno. Spór ich trwa o to czy główny bohater zabił, czy nie zabił rodziny tego drugiego. Cała walka jest dość widowiskowa i momentami nawet zabawna. Dodatkowo trzyma w niepewności, bo w napięciu to już za dużo powiedziane. Panowie umiejętnie korzystają z całego asortymentu i umiejętności jakie posiadają przez co szala zwycięstwa cały czas się waha między nimi. Tak mniej więcej wygląda ten komiks i męskie wakacje Wade'a. Gdzieś tam w tle co prawda jest jeszcze jakąś szczątkowa opowieść o biednych mieszkańcach, jakiejś zapomnianej przez boga w środku niczego osady, przepędzanych z ich ziemi przez straszną korporację wydobywającą ropę. Jednak tak na prawdę jest to tylko i wyłącznie tło do głównego dania jakim jest pojedynek dwóch panów z okładki. Przyznam szczerze, poprzedni numer podobał mi się bardziej. Zapewne z powodu bardziej rozbudowanej fabuły. Co równocześnie nie znaczy, że ten numer jest zły. W końcu spędziłem przy nim te kilkanaście minut całkiem przyjemnie. Jest to lekka i momentami nawet zaskakująca rozrywka w sam raz przed snem. Dodatkowo okładka zapowiada śmierć Deadpoola za trzy numery. Widać, że twórcy znowu sobie zakpią z czytelników i tego wydarzenia.


ps. Jeśli podobał Ci się ten wpis, to proszę nie blokuj reklam na tym blogu. W ten sposób możesz mi podziękować za tekst i pracę włożoną w jego powstanie.