poniedziałek, 2 maja 2011

#116 Stargate Universe

Od niedawna oglądam pierwszy sezon Stargate Universe i muszę przyznać, taki sobie. Nie jestem fanem tego uniwersum, chodź pamiętam, że jako nastolatek bardzo lubiłem pełnometrażowy film z Kurtem Russelem od którego wszystko się rozpoczęło. Następnie widziałem kilka odcinków, sam nawet nie wiem jakich serii i nigdy mnie nie wciągnęło. Teraz dałem się namówić swojej dziewczynie i tak do obiadu, albo przed snem oglądam sobie po odcinku.

Przyznam szczerze, fabuła średnio mnie interesuje. Grupa ludzi po ucieczce z atakowanej planety przez obcą rasę stara się uciec za pomocą wrót na Ziemie. Oczywiście jak to zawsze bywa w takich sytuacja, coś tam nie idzie zgodnie z planem i nasi bohaterowie zamiast trafić do domu, trafiają na pokład Przeznaczenia. Statku kosmicznego zbudowanego przez pradawną rasę obcych, twórców wrót. Dodatkowo okazuje się, że są miliony lat świetlnych od Ziemi i nie wiadomo jak na nią wrócić.


Cała fabuła serialu opiera się na dążeniu do powrotu na ojczystą planetę oraz próbie uporania się z kłopotami życia codziennego. Raz jest to brak wody, innym razem jakaś tajemnicza zaraza atakująca załogę i tego typu zdarzenia. Przyznam szczerze, tak sobie mnie to interesuje i jakoś tak bez przekonania wymyślają te historie scenarzyści. Poza tym mam świadomość o drugim sezonie więc odcinki typu, że zaraz wszyscy zginą jakoś nie są w stanie nie zaintrygować. Natomiast to dlaczego oglądam ten serial to relacje między głównymi bohaterami i to z odcinka na odcinek jest coraz lepsze. Zawieranie pierwszych przyjaźni, miłości, ale również wrogów i próby obalenia istniejącego porządku na pokładzie. Każda z postaci jest ciekawa jak np. profesor Rush, który dla własnych celów nie cofnie się chyba przed niczym i liczy się dla niego tylko praca. Pułkownik Young, który jest dowódcą całego statku. Odpowiedni człowiek na stanowisku umiejący utrzymać załogę w ryzach, ale jak na razie nie zdolny do radykalnych kroków i cały czas starający się znaleźć na wszystko kompromis. Sierżant Greer uwolniony przez dowódcę z aresztu podczas ataku obcej rasy na planetę z pierwszego odcinka , a aktualnie zdolny do wszystkiego żołnierz i zawsze po stronie pułkownika.Jest również Eli, trochę ciapowaty, młody chłopak wybitnie uzdolniony matematycznie, który dostał się do załogi rozwiązując questa w jakiejś grze rpg online! Zdaję sobie sprawę jak to brzmi, ale w serialu pasuje jak ulał i nie razi.


Postanowiłem napisać akurat teraz o tym serialu, ponieważ w dziesiątym odcinku zaczyna się naprawdę dużo dziać. Na pokładzie statku zostaje znaleziony martwy jeden z żołnierzy z załogi. Co prawda była to osoba której nikt za bardzo nie lubił, więc jakoś jego brakiem nikt się za bardzo nie przejął, co też świetnie oddaje klimat serialu. Na początku wszyscy myślą, że to samobójstwo, ale niestety na miejscu zbrodni nigdzie nie ma broni. Zaczyna się dochodzenie, znalezienie winnego, a potem odkrycie, że to spisek mający za zadanie zniszczenie istniejącego porządku i hierarchii panującej na pokładzie. Następnie dochodzi do konfrontacji wszystkich zainteresowanych czego efektem jest pozostawienie jednej z kluczowych postaci na losowo spotkanej planecie! Nareszcie najważniejsze postacie wykazały się zdolnością do radykalnego działania, nie koniecznie słusznego moralnie, ale na pewno takiego jakie wymagała dana sytuacja.Przy takim zakończeniu odcinka szczęka mi opadłą i jestem bardzo zaciekawiony jak wybrną z tego scenarzyści.


Przepraszam za może chaotyczny opis odcinka w akapicie powyżej, ale starałem się umieścić jak najmniej spoilerów dla przyszłych widzów. Teraz natomiast udaję się na projekcję następnego epizodu.