poniedziałek, 30 czerwca 2008

#52 Between Buried and Me, Meshuggah, The Dillinger Escape Plan

To był wyjazd z atrakcjami i wcale tutaj nie mówię o koncercie. Wszystko zaczęło się od tego że wsiedliśmy nie w ten pociąg co trzeba (bo jechaliśmy z Krakowa) i mieliśmy nie miłą niespodziankę podczas kontroli biletów. Okazało się że nie ma możliwości dopłacenia do biletów które mamy i musieliśmy kupić nowe. W przedziale jechał jeszcze z nami jakiś schorowany pan, który za wszystko przepraszał i był nad wyraz towarzyski i miły że aż upierdliwy. No ale na szczęście jechaliśmy tylko 2.5h więc szybko minęło.


Już na miejscu postanowiliśmy wyjechać na taras widokowy na pałacu kultury i nauki i tam kolejna nie miła niespodzianka - wejściówki za 15 zł, dla grup powyżej 10 osób 10 zł. Więc nie myśląc wiele postanowiliśmy zorganizować grupę. Czekając tak na ludzi spotkaliśmy Kasię Figurę, ale to tak tylko w roli ciekawostki. Grupa w między czasie się skompletowała i w skład niej wchodzili: starsze małżeństwo, pani z dwójką dzieci, jakieś dwa dresiki z blond pięknościami oraz my. Taras był świetny a widoki jeszcze lepsze, było warto.

Następnie wycieczka po starym mieście, gdzie spotkaliśmy super psa. Zwierzak był strasznie zakręcony i wyglądał jakby był na fazie. Niesamowity zwierz, aż chciało się go zabrać do domu. Następnym punktem zwiedzania były łazienki do, których nie dotarliśmy ponieważ porwał nas autobus. Wsiedliśmy do autobusu który zatrzymuje się co trzy przystanki i wywiózł nas nie wiadomo gdzie. Lecz nie ma tego złego co by na jeszcze gorsze nie wyszło i przy okazji znaleźliśmy bar mleczny (więc zaliczyliśmy obiad) oraz optyka gdzie za darmo pan wyregulował mi okulary. Po tych wszystkich wojażach postanowiliśmy się już udać do Progresji na koncert.

Progresja jak to normalny klub, mały, zatłoczony i strasznie gorący. Pierwszy raz w życiu się tak ze mnie lało jak tam. Kapał pot z każdej mojej części ciała i to dosłownie. Było tam chyba z 50 C podczas koncertu i naprawdę ciężko było to wytrzymać. Co do samej muzy to co ja mogę powiedzieć, jako osoba nie znająca się na muzyce? Wszystkie trzy kapele słucham na co dzień i bardzo lubię (chodź Meshuggah teraz znaczniej bardziej). Between Buried and Me świetnie się sprawdził jako przystawka do głównego dania. Zagrali jakieś 40 min podczas których pokazali na co ich stać. Od spokojnego grania z elektroniką po naprawdę ciężkie granie z growlem i solówkami w stylu Dream Theater.
Meshuggah to z kolei już całkiem inna para kaloszy. Szwedzi się nie cackają z nikim i grają naprawdę ostro i ciężko. Żadnej melodii, połamane riffy i wszystko raczej w takiej stylistyce. Stałem przez ten koncert na podwyższeniu i czułem się jak zahipnotyzowany. Przekonałem się dopiero wtedy do tej muzyki i teraz jakoś nie chce mnie puścić. Coś pięknego po prostu ale raczej trudnego, jednak naprawdę warto się przełamać.
The Dillinger Escape Plan to za to mistrze hałasu i energii na scenie. Nawet jest mi trudno to opisać. Biegali po głośnikach, skakali w publikę, byli wszędzie na scenie i wyglądało to jakby ich było tam co najmniej z 10. Przy tym wszystkim grali perfekcyjnie i tutaj brawa panom od nagłośnienia dwóch gwiazd wieczoru bo brzmieli fenomenalnie!! Dokładnie tak samo jak na płytach, a chyba nawet lepiej. Na Dilingerze miałem jeszcze szczęście być pomiędzy sceną a barierkami więc w sumie cały zespół miałem na wyciągnięciu ręki. Niesamowite uczucie i muszę to jeszcze kiedyś powtórzyć.

Jedyny minus całego wyjazdu jest taki że musieliśmy się szybko zmywać po koncercie, a było można się napić i pogadać z zespołami, czego żałuję, ale może będzie jeszcze kiedyś okazja to powtórzyć. Koncert i cały wyjazd był świetny!!!

wtorek, 10 czerwca 2008

#51 Matt Damon

Była kiedyś taka sytuacja, że Matt Damon był wiele razy zapraszany do jednego z z show w amerykańskiej telewizji, lecz zawsze coś mu wyskoczyło i nie mógł się pojawić. Pewnego razu się jednak zjawił i pan prezenter postanowił się jakoś odgryźć i powstał z tego oto taki filmik:


Jakiś czas później Matt postanowił się zrewanżować za zniewagę i nadarzyła się okazja przy pomocy dziewczyny wspomnianego już prezentera. Owoc zemsty można obejrzeć tutaj:


Oczywiście nie mogło to pozostać bez odpowiedzi i Jimmy Kimmel's po kilku miesiącach rozmyślań co mogłoby najbardziej zaboleć Matta wpadł na genialny pomysł. Zaprosił wielu znanych ludzi do udziału w zemście, a efekt można zobaczyć poniżej:

#50 troszkę kreatywnie

Jakimś dziwnym trafem trafiłem na takiego oto bloga: toy-a-day i tak dziś miałem zajęcie z nożyczkami i klejem. Przed całą zabawą czekała mnie jeszcze wizyta na ksero, ale było warto. Śmiechu i zabawy było co nie miara przy tym. Tak wyglądał etap początkowy:


i końcowy efekt z którego jestem dumny:


Cała zabawa zajęła mi jakieś 15 minut, a dała wiele frajdy. Przypomniały się zajęcia praktyczne (czy ktoś w ogóle jeszcze pamięta takie lekcje?) i plastyki z podstawówki. Naprawdę polecam samemu coś zrobić sobie z tej stronki i potem można się tutaj pochwalić własnym efektem.