wtorek, 27 stycznia 2015

#375 slevebucks i jego Starbuck pojekt

Slevebucks wymyślił sobie i tworzy od 2014 roku całkiem oryginalny projekt. Mianowicie za każdym razem kiedy już wypije swoją porcję kawy ze znanej sieci. Przyozdabia kubek zazwyczaj znaną postacią z popkultury. Jak dobrze mu to wychodzi możecie się przekonać na jego kontach na instagramie, tumblr lub w galerii poniżej gdzie prezentuje te, które mi spodobały się najbardziej. Myślicie, że wpisy takiego rodzaju to dobry pomysł? Chcielibyście takich więcej?









niedziela, 25 stycznia 2015

#374 cotygodniowa zeszytówka #143

fiveghosts1coverFive Ghosts: The Haunting of Fabian Gray #1, Image Comics

scenariusz: Frank J. Barbiere, rysunki: Chris Mooneyham

Kiedy jakiś czas temu bardzo pochlebnie wyrażałem się o Starlight przy okazji jej zakończenia. To na pewnym forum dostałem odpowiedź, że nic nie wiem o przygodowych seriach i przesadzam skoro nie znam jeszcze Five Ghosts. Podszedłem do tej informacje dość sceptycznie, komiks musiał się trochę odleżeć aż nadszedł odpowiedni moment. Tytuł ten opowiada o łowcy skarbów Fabianie Gray'u, aby nie powiedzieć w prost złodzieju, który jest opętany przez pięć tajemniczych duchów. Maga, łucznika, detektywa, samuraja i wampira. Poza tym, że dość mocno komplikuje to jego życie. Przez co czasem traci świadomość i budzi się kilka dni później. Jednak są i plusy całej tej sytuacji w postaci korzystania z ich nieprzeciętnych zdolności. Co znacznie ułatwia mu pracę. Kilka pierwszych stron tego komiksu już mocno mnie zaskoczyło. Od razu czytelnik zostaje wrzucony w sam wir wielkiej przygody i zostaje świadkiem przeprowadzenia przez głównego bohatera brawurowego napadu. Przy okazji poznając jego niesamowite zdolności. Już te kilka stron to świetna zabawa, a z każdą kolejną było lepiej. Są tutaj naziści, katany, podróże po świecie, piękne kobiety i jakieś straszne maszkarony. Zakazane kulty i artefakty. Gdzieś w mroku czający się potężny wróg i obietnica głównego bohatera złożona pewnej pięknej damie, która pcha go do dalszego działania. Wszystko to razem tworzy wspaniałą przygodowo rozrywkową mieszankę, która jak na razie nie ma wad. Świetna rozrywka nie obrażająca intelektu czytelnika swoim poziomem. Dodatkowo podkreślona wspaniałymi ilustracjami przypominające mi europejskie starsze serie. Bez nachalnego komputerowego koloru, a zamiast tego czasem z dość szalonym podejściem do barw. Coś pięknego. Bardzo miło zaskoczyłem się tą seria. Dla mnie to coś pomiędzy pulpą w klimatach Hellboya i kinem przygodowym w stylu Indiana Jones'a. Co w sumie jedno nie wyklucza drugiego. Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny numer.


Adventure Time 034Adventure Time #34, KaBOOM! Studios

scenariusz: Ryan North, Kat Leyh, rysunki: Shelli Paroline, Braden Lamb, Kat Leyh

Finał wielkiej podróży przez czas Finn'a i Jake'a z jedną myślą, aby pokonać Mnemonoida. Jak się to wszystko skończyło, chyba nie muszę mówić. W końcu to seria skierowana raczej dla młodszego czytelnika, więc każdy z nas jest w stanie przewidzieć finał. Jednak nie o zaskoczenie tutaj chodzi najbardziej, chodź ono również się pojawia, a raczej o formę w jakiej zostało to zrealizowane. Finn już w podeszłym wieku znajduje najlepsze rozwiązanie z sytuacji i wychodzi na to, że najprostsze. Wystarczyło się tylko dobrze wsłuchać w potrzeby swojego wroga, a potem zaspokoić je lepiej niż robił to dotychczas. Mnie finał po prostu powalił. Rozbawił i spowodował wielki uśmiech na twarzy. Na sam początek dnia, jeszcze zanim wyszedłem do pracy. Jednak najbardziej spodobał mi się moment kiedy już dorosły Finn spotyka PB, a ta zamiast go przywitać w sposób jaki to zwykle robi, zachowała się w absolutnie zaskakujący sposób. Przecierałem moje jeszcze zaspane oczy ze zdziwienia. Bardzo dobre zagranie ze strony scenarzysty. Postawić postać dobrze znaną czytelnikowi, w całkiem nowej pozycji. Numer ten po raz kolejny pokazał mi jak wspaniała jest ta seria. Czytam ją już tak długo, a cały czas potrafi mi pokazać, że jeszcze wiele niespodzianek ma przede mną. Z jednej strony poprzez zaskakujące zwroty akcji i z drugiej gdzie ciągle we wspaniały sposób bawi się formą.


Umbral-001-(2013)Umbral #1, Image Comics

scenariusz: Anthony Johnston, rysunki: Christopher Mitten

Umbral to mroczna kraina zamieszkała przez złe cienie. To legenda, którą straszy się niegrzeczne małe dzieci w królestwie Fendin. W takie właśnie miejsce dostaje się główna bohaterka tej opowieści Rascal, małoletnie złodziejka. Jakby tego było mało kilka chwil przedtem, była świadkiem bestialskiego zabójstwa królewskiej pary, a potem weszła w posiadanie Oculusa. Magicznego artefaktu, którego pragnie każdy. Jednak w bardzo szybkim czasie okaże się, że to jeden z jej najmniejszych problemów. Strasznie fajny jest tutaj sposób opowiadania całej historii. Od samego początku stawiałem na małego księcia jako głównego bohatera, a scenarzysta w bardzo szybki i niezwykle efektowny sposób wyprowadził mnie z tego błędu. Chociaż zawsze mogłem się zasugerować okładką i od razu znałbym prawdę. Jednak cała historia jest tak umiejętnie prowadzona, aby pięknie zmylić czytelnika. Poza tym moją uwagę przykuło tempo całej historii. Na początku całość bardzo pędzi do przodu tylko po to, aby w kulminacyjnym momencie mocno zwolnić. Wtedy pomyślałem sobie, że będzie to opowieść o zakazanej miłości pomiędzy paniczem z królewskiego rodu, a młodą złodziejką. Tylko tym razem równie szybko okazało się, że jestem w błędzie. W jednej chwili wszystko diametralnie się zmienia w historię wielkiej ucieczki i walki o życie. Sam już nie wiem co mnie skłoniło, aby sięgnąć po ten komiks. Jednak teraz jestem pewien, że chętnie sięgnę po kolejny numer, bo wszystko wskazuje na to, że warto.


 

wtorek, 20 stycznia 2015

#373 mój filmowy rok 2014

Nie ma się co okłamywać. Zapewne pod wpływem ogólnie panującej mody na robienie wszelkiego typu podsumowań, również i ja postanowiłem się skusić i zrobić swoje zestawienie najlepszych filmów jakie widziałem w minionym roku. Jednak gdy spojrzałem na swój profil na filmwebie mocno się zdziwiłem. Wychodzi na to, że widziałem coś pod setkę filmów i większość z nich była niestety raczej średnia. Kilkanaście całkiem dobrych a takich, które mocno wbijają się w głowę zaledwie kilka i na nich chciałbym się skupić. Chciałbym tylko zaznaczyć, że nie wszystkie filmy są z zeszłego roku. To ja je wtedy widziałem. Część z was pewnie niektóre tytuły zna już od bardzo dawna.


RHPSThe Rocki Horror Picture Show.


Nie znoszę musicali. Męczę się na nich niemiłosiernie. Denerwują mnie piosenki w filmach już od czasu pierwszych animacji Disney'a jakie widziałem w dzieciństwie. Jednak do tego filmu jakoś mnie ciągnęło. Miałem blade wyobrażenie o nim, ale to co mnie spotkało podczas seansu przerosło moje najśmielsze oczekiwania. To opowieść o parze zakochanych, której psuje się samochód gdzieś na totalnym odludziu. Z braku jakichkolwiek innych alternatyw zaczynają szukać pomocy i trafiają do posiadłości szalonego naukowca. To co dzieje się dalej z każdą minutą robi się coraz dziwniejsze i zabawne. Po za tym wspaniały Tim Curry w roli szalonego naukowca paradujący w gorsecie i pończochach jest tutaj chyba w swojej życiowej roli. Natomiast Susan Sarandon to prawdziwa bogini seksu. Jest po prostu zjawiskowa. Od teraz patrzę na nią zupełnie inaczej. Dla tych dwóch ról już warto zobaczyć ten film, a cała reszta to naprawdę świetnie zrealizowane kino mieszające kilka gatunków w cudowny twór z powodu którego niektóre piosenki nadal czasami sobie nucę. ...Toucha toucha toucha touch me, I wanna be dirty...


gofgGuardians of The Galaxy


Filmy na podstawie komiksów oglądam zawsze z powodu mej wielkiej miłości do tego medium. Jednak z żalem muszę przyznać, zazwyczaj nie są to dzieła wysokich lotów. Gdy zobaczyłem pierwszy trailer Strażników Galaktyki byłem załamany i pewien, że będzie to gniot niesamowitych rozmiarów. Jak bardzo się wtedy pomyliłem okazało się dopiero podczas seansu, kiedy film kupił mnie już na napisach początkowych. Potem było już tylko lepiej. Jest to bardzo dobrze zrealizowane kino nowej przygody, gdzie jest miejsce na kilka świetnych żartów, autoironii i one linerów. Chwilę zadumy, propagowania pozytywnych wartości ale też i zapierającej dech w piersi akcji pełnej wybuchów i eksplozji. To jest po prostu niesamowicie dobrze zrealizowane kino rozrywkowe mające na celu z każdą minutą powodować większy uśmiech u widza. Dodatkowo pierwszy raz od dawna to trailer okazał się porażką, a sam film wyśmienity. Niestety w przypadku kina lekkiego i przyjemnego często bywa odwrotnie.


twelve_years_a_slaveTwelve Years a Slave


Czyli jak zepsuć sobie nastrój już w pierwszym kwartale roku. Historia tutaj opowiedziana wydarzyła się naprawdę w XIX wieku. Opowiada o czarnym mieszkańcu Nowego Jorku, który został porwany i sprzedany jako niewolnik na południe Stanów Zjednoczonych. Wstrząsająca opowieść o mężczyźnie, który w ciągu jednego dnia z wolnego człowieka mającego kochającą rodzinę, pracę i swoje życie stał się własnością prywatną białego pana, bez żadnych praw, gdzieś na drugim końcu kraju. Całość poraża wrażliwością i mocą z jaką uderza w widza. Im dłużej cała projekcja trwa, tym bardziej dobija nas beznadziejna sytuacja w jakiej znalazł się główny bohater. Ważny i bardzo wartościowy film opowiadający o rzeczach dziejących się jeszcze nie tak dawno temu, a w niektórych miejscach na świecie nadal trwającym procederze.


lego_movieLego The Movie


Film o klockach z którymi spędziłem połowę swojego dzieciństwa, a teraz oglądam w internecie jak bawią się z nimi dorośli. Tworząc z nich małe cuda. O dziwo nie miałem w planach w ogóle oglądać go, ale jakoś tak wyszło, że pojawił się u mnie w domu i z braku lepszej alternatywy przysiadłem do niego. Na początku czułem się mocno zagubiony  szybkością filmu i ciągłymi zwrotami akcji. Jednak w bardzo szybkim czasie przypomniałem sobie jak sam się nimi bawiłem. Przecież wyglądało to dokładnie tak samo. Zawsze wszystko było możliwe. Ten film to właśnie zapis dziecięcej, niczym nieskrępowanej zabawy i wyobraźni. Po za tym jest to wspaniała komedia pełna świetnych gagów i odwołań do całej popkultury. Czasem nawet dawałem stop klatkę, aby spokojnie obejrzeć drugi i trzeci plan. Z jednej strony trochę mnie rozczulił i przypomniał beztroskie czasy gdy byłem maluchem. Z drugiej zapewnił mi świetną rozrywkę, więc czego chcieć więcej?


bogowieBogowie


Długo w to nie wierzyłem, ale Polacy jednak potrafią zrobić dobry film, który nie jest dołujący i nie opowiada o  traumatycznych wydarzeniach z naszej przeszłości. Tutaj otrzymaliśmy wciągającą opowieść o człowieku owładniętym jedną ideą i dążącym do jej realizacji za wszelką cenę. Wciągającą historię walki profesora Religi o postęp w medycynie, a także z samym sobą. Już samo to wystarczyło by spędzić dobrze 2 godziny, ale dodatkowo jest Tomasz Kot. Aktor który był mi kompletnie obojętny, tutaj pokazuje, że jest aktorem totalnym. On nie gra głównego bohatera, ale się nim stał. Ruszał się tak jak on, chodził, palił papierosy w specyficzny sposób. Byłem i w sumie nadal jestem pod wielkim wrażeniem. Dodatkowo film cały czas trzyma w napięciu pomimo tego, że i tak każdy z nas wie jak to się wszystko skończyło.


The Fault in Our StarsThe Fault in Our Stars


Tak przyznaję się bez bicia, obejrzałem romantyczną komedię dla nastolatek i świetnie się bawiłem. Sam już nie pamiętam jak trafiłem na ten film, ale puściłem go od niechcenia w jakieś sobotnie do południe i przepadłem na dwie godziny. Historia chorej na raka tarczycy Hazel jest po prostu wspaniała. Młoda bohaterka to pogodzona nastolatka, która nauczyła się żyć z widmem rychłej śmierci i przy okazji cięto z niej żartować. Brakuje jej tylko normalności w życiu. Przyjaciół i takich typowych zajęć dla jej wieku. Za namową rodziców idzie na spotkanie grupy wsparcia, gdzie poznaje nastoletniego Gusa, byłego koszykarza z amputowaną nogą. Od tego momentu rozpoczyna się ich piękna miłość, kiedy chociaż przez chwilę mogli się poczuć jak normalni, zdrowi nastolatkowie. Uwielbiam takie filmy o których prawie nic nie wiem. Małe, kameralne, a podczas seansu okazujące się perełkami. Przez dwie godziny śmiałem się i płakałem na przemian, z krótką przerwą na złość podczas ich wymarzonego spotkania z pewnym autorem. Opowieść która naprawdę oddziałuje na człowieka, a nie tylko leci sobie w tle.


pokłosiePokłosie


Film ukazujący losy dwóch braci, którzy próbują odkryć dawno zakopaną tajemnicę ich rodzinnej wioski. Dosyć ciężkie kino poruszające ważny temat, przy okazji pokazując jak wygląda działanie i zachowanie pewnych grup ludzi. Temat ten spokojnie można odnieść do wielu warstw otaczającego nas życia i co najsmutniejsze, wszyscy pozostają bierni. Poza dobrym tematem, tytuł ten wyróżnia się wspaniałą rolą Macieja Stuhra, za którą bardzo mu się oberwało po premierze od prawdziwych Polaków. Oczerniali go gdzie tylko mogli. Co samo w sobie świetnie pokazuje na jakim świecie żyjemy. Dla mnie kompletnie niezrozumiałe, aby utożsamiać aktora z jego rolą w życiu codziennym. Wielkie brawa należą się również Pasikowskiemu za genialne zbudowanie dusznego i bardzo mrocznego klimatu. Coś wspaniałego, aż miałem problem usiedzieć w spokoju na kanapie.


barbarella_poster_04Barbarella

Długo planowałem zobaczyć ten film, ale jakoś ciągle nie mogłem tego uskutecznić. Jednak gdy już w końcu rozpoczął się seans wiedziałem, że nie pożałuję. Już sama czołówka z lewitującą i powoli rozbierającą się Jane Fondą jest wspaniała, a potem jest już tylko lepiej. Główna bohaterka otrzymuje od prezydenta Ziemi misję mającą na celu uratowanie pokoju w całej galaktyce. Z tego też powodu Barbarella musi przebrać się chyba z 12 razy w coraz odważniejsze kreacje. Stawić czoło szalonemu naukowcowi Durand Durand, przy okazji wskakując do łóżka prawie każdemu kto się napatoczy. Swoją drogą byłem zdziwiony ile w tym filmie jest erotyzmu. Pięknego i z klasą, ale w takiej ilości, że ten film  dosłownie nim ocieka. Teraz już takiego kina się nie robi, a szkoda. Z każdą minutą robi się coraz bardziej dziwnie i niepokojąco. Bo jak ma się poczuć widź, kiedy jest świadkiem przerażającej sceny w której piękna kobieta uwięziona jest w klatce z morderczymi kanarkami? Tak, dobrze  przeczytaliście. Ona leży i wije się, a te małe ptaszki zdzierają z niej ubranie raniąc ją przy tym niemiłosiernie. Takich smaczków w tym filmie jest znacznie więcej, dzięki czemu projekcja to niezapomniane przeżycie.


niedziela, 18 stycznia 2015

#372 cotygodniowa zeszytówka #142

Adventure Time 033Adventure Time #33, KaBOOM! Studios


scenariusz: Ryan North, Pat McHale, rysunki: Shelli Paroline, Braden Lamb, Jim Campbell,


Dawno nic nie pisałem o tej serii i aż wstyd mi się przyznać, ale zapomniałem o niej. To wszystko z prostej przyczyny. Mam problem ze śledzeniem co i kiedy się ukazuje. Sięgam po poszczególne tytuły jak mi się przypomni. Z tego powodu  mam teraz do nadrobienia trzy numery. Dla mnie to wspaniała wiadomość! Numer ten rozpoczyna się w momencie kiedy Finn i Jake posuwają się znowu do przodu o 20 lat nic z nich nie pamiętając. Wszystko to oczywiście za sprawą złego i strasznego Mnemonoida, który żywi się wspomnieniami Finna. Jest tak dla tego, bo prowadzi on tak wspaniałe życie. Przez to jego wspomnienia są tak wyjątkowo smakowite. Kraina Ooo którą zastał teraz pogrążona jest w wojnie. Rozpoczęła się ona na jednym kadrze poprzedniego odcinka, ale wtedy wszyscy się tylko z tego śmiali i uważali za niewinną sprzeczkę. Co najgorsze Finn miał pomysł jak zakończyć ten konflikt. Niestety mówił o tym wczoraj, a dziś już niczego nie pamięta. Z tego też powodu chłopaki wpadają na nowy pomysł i w sumie cały ten numer to zbieranie ekipy przed spotkaniem z pożeraczem wspomnień. Komiks ten to jak zawsze porcja świetnej zabawy. Chociażby w momencie kiedy odwiedzają Ice Kinga i ucinają sobie krótką pogawędkę na temat jego polityki otwartych drzwi dla kobiet. Ten dziad już nigdy się nie zmieni. Równie zabawnie jest kiedy pojawia się na scenie Lumpy Space Queen. Kiedy cokolwiek chce się z nią załatwić, to trzeba jej wejść na ambicję i wzbudzić w niej zazdrość. Nie da się ukryć PB jest mistrzem świata w takim manipulowaniu. Jednak po mimo zebrania naprawdę świetnej grupy cała misja i tak kończy się w dość smutny sposób. Aż trochę boję się sięgać po kolejny numer, w którym odbędzie się finał tej historii. Przecież muszą to jakoś sensownie odkręcić co nie?


Ghosted 016Ghosted #16, Image Comics

scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Juan Jose Ryp

Większa część tego numery została poświęcona Marcusowi, który wraz z porwaną przez niego panną Rusnak udali się na wesele do Niemiec. Spacerując między gośćmi weselnymi opowiada on jej historię tego miasteczka i dwóch mieszkających tam, nienawidzących się od ponad 80 lat rodzin. Te dwie strony konfliktu aktualnie nawet nie pamiętają jak rozpoczęła się cała ta wojna, ale w sumie to już nie ważne. Ponieważ dziś z mocy tego wesela, niczym w Romeo i Julii, zostaną połączone na wieki. Równocześnie Marcus opowiada o swojej przeszłości, jak zainteresował się ciemnymi mocami oraz o tym jak udało mu się przeżyć bombę pełną duchów, którą zrzucił na niego Jackson. Wszystko to przeplata się ze scenami kiedy to para młoda w osobnych pokojach panikuje przed ślubem. Całość naprzemiennie się miesza tworząc dalej jedną wspólną opowieść. Jednak to nic w porównaniu z wielkim finałem podczas weselnej przysięgi. Marcus ma przerażający plan, który wymagał całego miasteczka, aby w ogóle móc spróbować go zrealizować. Jak będzie dalej dowiemy się w następnych numerach, ale jak na razie zapowiada się na najciekawszą opowieść z dotychczasowych. Kilka ostatnich stron tego komiksu to z kolei szybka historia jak Jackson z pomocą pewnej starszej pani stara się odnaleźć swego wroga. Cała ta podróż jaką odbył prowadzi go do jednego wniosku, który tylko w większym stopniu sprawia iż nie mogę się doczekać następnego numeru.


Deadpool (2012-) 040Deadpool #40, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Scott Koblish,

Po męczącym crossoverze w jakim uczestniczył ten tytuł ostatnio, nawet główny bohater potrzebuje chwili odpoczynku. Dzieje się to na łamach tego komiksu, który jest edukacyjną opowieścią o tym jak korporacje wydobywcze są wspaniałe i nie niszczą środowiska. Wszystko oczywiście w ujęciu typowego poczucia humoru. Dzięki temu dowiedziałem się jak przebiega cały proces wydobywczy, gdzie znajduje się jama człowieka kreta i człowieka lawy i Shumagorath, który ewidentnie ma coś wspólnego z Lovecraftem. Równocześnie wielkie korporacje chwaląc siebie, pokazują prawdziwe oblicze energii odnawialnych. Mocno mnie zaskoczyło jak bardzo jest to niebezpieczne. Z racji tego, że jest to niezwykle ważny temat dla społeczeństwa nie mogło się obejść bez gościnnych występów zaangażowanych gwiazd i tak pojawia się laureatka nagrody Emmy i dwóch komiksiarzy. O mały włos, a pojawiłby się nawet ktoś uważany za zmarłego! Jednak najbardziej spodobała mi się forma w jakiej został zrealizowany ten komiks. Całość przypomina książeczki do samodzielnego pokolorowania. Przez co kolory wyglądają jakby odpowiedzialne było za nie jakieś dziecko. Wszystko pokolorowane kredkami, przy czym co chwila ktoś nie mieścił się i wychodził po za linie. Trochę mnie to rozczuliło. Dodatkowo w środku numeru jest kilka gier typu znajdź wyjście z labiryntu, wykreślanka, połącz kropki, aby utworzyć obrazek i krzyżówka. Naprawdę lubię te przerywniki w tej serii. Nie wszystkie były udane, ale w każdej z nich twórcy wspaniale bawią się obraną konwencją i widać, że poświęcają trochę czasu, aby dopracować to pod wieloma względami. Ostatnio Deadpool cały czas ma tendencję zwyżkową, co bardzo mnie cieszy. Ciekaw jestem tylko jak długo to jeszcze potrwa.


niedziela, 11 stycznia 2015

#371 cotygodniowa zeszytówka #141

Swamp Thing 038 (2015)Swamp Thing #38, DC Comics

scenariusz: Charles Soule rysunki: Javi Pina

Przyznam się szczerze, mam dość spory problem z tym numerem. Niby jest tutaj wciągająca fabuła pełna szybkiej akcji, ale równocześnie nie składająca się tylko z walk i eksplozji. Byłem świadkiem powrotu dwóch dość ważnych postaci. Z czego jedna to spora niespodzianka i dość nieszablonowe jej wykorzystanie. Podoba mi się cały plan ataku na królestwo zieleni. Bo przecież nie da się wygrać ze Swamp Thing'iem w bezpośredniej walce, więc trzeba go mocno czymś zająć, a prawdziwy atak przeprowadzić gdzieś w tle. Wszystko to razem więc powinno zapewnić mi przyjemną rozrywkę i pozwolić wyłączyć się na chwilę. Jednak stało się inaczej. Co prawda nie musiałem się jakoś specjalnie wysilać intelektualnie podczas tej lektury, ale równocześnie czułem się nią dość mocno znużony. Ciągle miałem wrażenie, że już wszystko gdzieś widziałem i to pewnie w lepszym wykonaniu. Pojedynki, spiski, a nawet ponowne pojawienie się ponownie niektórych postaci już jakoś nie zaskakuje. Może to zmęczenie materiału, w końcu to już 38 numer tej serii jakby na to nie patrzeć. Nie potrafię precyzyjnie wskazać powodu dlaczego ten komiks mi nie spasował. Jednak równocześnie nie chcę mówić, że jest zły. Według wszelkich standardów to dobry komiks i sprawnie napisany, tylko ja jakoś nie potrafię się do niego ustosunkować.


Birthright 004Birthright #4, Image Comics

scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Andrei Bressan

Jakby tak powierzchownie spojrzeć na tą serię, to jest to taka sztampowa opowieść w klimatach fantasy. Gdzie wspaniały wojownik musi zgładzić pięciu magów, aby uratować świat. W między czasie czytelnik poznaje jeszcze dodatkowo młodość głównego bohatera, podczas której szkolił się w swoim fachu. Jednak i to świetnie wpisuje się w kanon gatunku. Na szczęście scenarzysta na tyle ciekawie uknuł swoją opowieść, że udało mu się wzbić ponad przeciętność dzięki czemu po każdy numer sięgam  wielką przyjemnością. To wszystko za pomocą kilku pytań jakie zawiesił w przestrzeni, a ja z wielką ciekawością czekan na ich odpowiedzi. Bo jak to się stało, że ojciec Aaron widząc swojego syna po kilku latach rozłąki jako dorosłego mężczyznę i w dodatku w postaci jakiegoś szalonego wojownika objuczonego białą bronią od razu mu we wszystko uwierzył? Drugie z kolei pytanie dotyczy ich matki. Dlaczego ona z kolei jest tak bardzo na nie do całej obecnej sytuacji. Czy to jej zdrowy rozsądek, czy może coś innego? Zresztą sam główny bohater Michael Rhodes również mocno przykuł moją uwagę i może nawet nie tyle on co sposób w jaki manipuluje swoim ojcem i bratem. Dodatkowo każdy numer posiada ciekawe odwołania do innych komiksów z Image Comics, co tylko dodaje mu uroku. Natomiast w tym numerze najbardziej spodobał mi się moment, w którym szalona opowieść o czarach i innym świecie pełnym potworów została w ciekawy sposób potwierdzona przez wydarzenia w lesie. Na miejscu Aarona i Brennan'a miałbym wszelkie wątpliwości odnośnie historii ich brata i syna od razu rozwiane. Czekam na kolejny numer i tego samego życzę wam, bo to kawał dobrej opowieści.


Deadpool (2012-) 039Deadpool #39, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Mike Hawthorne oraz Mirko Colak,

Zgodnie z moimi oczekiwaniami czułem się mocno zagubiony na kilku pierwszych stronach tego komiksu. Dziękuję Ci głupi Marvelu za niekończące się eventy w skład których wchodzi po kilka tytułów i po ich zakończeniu już nic nie jest takie samo. Przywitał mnie widok Doctora Dooma, Scarlet Witch i chyba Daniela Drumma robiących coś dziwnego, albo wspaniałego całemu światu. Apocalypse gdzieś zniknął. Time Square rozwalony w drobny mak podobnie jak posiadłość X-Mem, gdzie swoją drogą leży tylko głowa samego bohatera. Nie wiem co się dzieje i co chodzi, pewnie ma to związek z zakończeniem wydarzenia AXIS, jednak nie zrażonym tym brnę dalej. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że z każdą kolejną stroną numer ten jest coraz lepszy! Deadpool po odnalezieniu i połączeniu się z powrotem ze swoim ciałem pomaga pewnemu chłopcu ukryć się na jakiś czas. Udaje się do swej małżonki i powoli odbudowuje swoje małżeństwo. Na co naprawdę miło się patrzy. Potem załatwia kwestię swoich przyjaciół z Korei. To jest chyba najdziwniejszy fragment tego zeszytu. Połączenie botaniki z czarną magią daje naprawdę świetne efekty. Wszyscy w około wydają się szczęśliwi. Tylko Wade Wilson odkrywa dość gorzką prawdę o sobie. Może przynajmniej pomyli się w ocenie swojej przyszłości? Cały ten numer jest pozbawiony przemocy. Brakuje w nim głupich żartów. W sumie to w ogóle nie ma żadnych dowcipów i przez to wszystko miałem wrażenie jakbym czytał całkiem inny tytuł. Za to bardzo przyjemny w odbiorze i niosący dobre przesłanie. Po tylu numerach to naprawdę dziwna odskocznia, ale sprawdzająca się idealnie. Po raz kolejny jestem zaskoczony tą serią i tym razem na plus.


 

 

niedziela, 4 stycznia 2015

#370 cotygodniowa zeszytówka #140

Super Dinosaur 023Super Dinosaur #23, Image Comics

scenariusz: Robert Kirkman, rysunki: Jason Howard

Po dziesięciu miesiącach nieobecności powróciła w końcu seria Roberta Kirkmana skierowana dla najmłodszego czytelnika. Nawet sam ostatnio zastanawiałem się, co się z nią dzieje. W końcu zniknęła bez jakiegoś większego powodu. Na szczęście na stronie z listami od czytelników wszystko zostało wyjaśnione przez samego scenarzystę. Twórcy postanowili zrobić sobie przerwę od serii podczas której pracowali nad przeniesieniem tego świata do innego medium. Czyżby jakiś serial animowany albo gra? Cokolwiek to będzie z chęcią sprawdzę. Jednak co tam w samym komiksie? Ku mojemu zdziwieniu, po tak długiej przerwie wcale nie czułem się zagubiony w aktualnym wątku. Pewnie dla tego, że to seria dla dzieci. Wszyscy mieszkańcy bazy rodziny Dynamo nadal są w trakcie walki z atakującymi ich mieszkańcami Inner-Earth. Walka jest ciężka z przeważającą ilością przeciwników. Aż do czasu skonstruowania i odpalenia przez rodziców Dereka bomby atakującej tylko DNA dinozaurów. Jak łatwo można się domyślić załatwiła ona całą sprawę. Tylko niestety zadziałała też na Super Dinosaura, który aktualnie jest ciężko chory. Kiedy wydaje się, że już jest to jedyny problem aktualnie i spokojnie można przystąpić do odbudowy bazy dzieje się coś niesamowitego. Budzi się wulkan, na którego zboczu usytuowany jest dom rodziny Dynamo. Jednak czy na pewno jest to dzieło matki natury? Cały numer posiada równomiernie rozłożoną ilość akcji oraz spokojniejszych fragmentów, dzięki czemu stanowi porcję przyjemnej rozrywki. Całość sprawia wrażenie przemyślanej opowieści prowadzącej do czegoś większego. Co w sumie potwierdza ostatnia strona. Zapowiada się bardzo widowiskowych kilka najbliższych numerów, po które z przyjemnością sięgnę.


Aquaman (2011-) 037Aquaman #37, DC comics,

scenariusz: Jeff Parker, rysunki: Paul Pelletier

Nie wiem co się zmieniło od poprzedniego numeru tej serii, ale ten jest naprawdę dobry. W ciekawy sposób kontynuuje wątek poszukiwań zaginionego członka królewskiej rodziny atlantów, które prowadzi Arthur. Całe to jego śledztwo prowadzi go, za pomocą tajemniczego portalu, do krainy Katangala zamieszkałej przez inteligentne goryle. Cała ich historia, jaką poznaje czytelnik, to interesująca i zgodna historia o tym jak ze sługów stali się panami. Jak obalili swoich poprzednich władców i przy pomocy przypadku odkryli wspólną świadomość, którą dzielą między swoimi pobratymcami. Dodatkowo posiadają całkiem ciekawy sposób na poszerzanie swojej wiedzy, co z pewnością przydało się podczas obalania swoich panów. To wszystko już w sumie wystarczyłoby na dobry odcinek tej serii, ale scenarzysta przygotował coś więcej. Jak sugeruje już sama okładka, jest to pojedynek pomiędzy Aquamanam a Grodd'em. Wielkim gorylu, na którego czasem trafiam w niektórych seriach, ale jakoś cały czas nie mogę ogarnąć konceptu tej postaci. On mi po prosu nie pasuje do tego uniwersum i mówię to świadom wszelkich dziwactw jakie w nim występują. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu nawet rysunki są tutaj dobre i nie sprawiają tak jak w większości przypadków, że mam ochotę wydłubać sobie oczy. Jest to dla mnie niezwykle dziwne. Skoro Paul Pelletier potrafi rysować całkiem dobrze, co widać w tym numerze, to dlaczego w większości numery Aquamana wyglądają tak źle? Dlaczego redakcja publikuje mu takie potworki, zamiast naciskać na poprawę i trzymanie poziomu? To jest dla mnie zagadką. Oby większość następnych numerów prezentowała taki poziom jak ten.


Outcast 006Outcast By Kirkman & Azaceta #6, Image Comics

scenariusz: Robert Kirkman, rysunki: Paul Azaceta

Numer ten jest z kilku powodów dość zaskakujący, ale chyba nie w taki sposób jak planował Kirkman. Wyjaśnia on kilka dość ważnych spraw dla fabuły, ale żadna z tych informacji nie jest jakaś bardzo zaskakująca. Raczej wszystkie one potwierdzają przypuszczenia czytelników. Jednak to co dzieje się zaraz po tych "rewelacjach" to już całkiem inna bajka. Dzieje się tak np. w momencie kiedy dowiadujemy się kim jest tajemniczy mężczyzna w meloniku, który pojawił się jakiś czas temu w miasteczku. Chyba nikogo nie zaskoczyła ta informacja, ale jego spotkanie z wielebnym to już całkiem dobra porcja horroru. Pamiątkę jaką mu zostawia i całe napięcie jakie towarzyszy ich spotkaniu to jeden z lepszych momentów tego numeru. Podobnie jest kiedy Kyle i wielebny Anderson odwiedzają panią Mildred by sprawdzić swoje przypuszczenia. Znowu nie jest to zaskoczenie, ale wnioski jakie po tym spotkaniu wysuwa Anderson pokazują skalę niebezpieczeństwa z którym walczą i jak bardzo potrafi być zakamuflowane. Po raz kolejny komiks ten sprawił mi bardzo dużo przyjemności i pokazał, że jest to opowieść na poziomie o który większość może tylko marzyć. Tutaj wszystko składa się na bardzo dobrą i przemyślaną całość. Sama opowieść, która tylko z pozoru jest prosta i nieskomplikowana, co rusz zaskakuje. Świetne kadrowanie, i szarobura paleta barw, dodatkowo świetnie budują mroczny klimat całej historii. Jak dla mnie jedna z lepszych premier ubiegłego roku i jeśli ktoś się nad nią waha to gorąco polecam wydanie zbiorcze, które ukarze się już w styczniu.