niedziela, 24 kwietnia 2011

#115 Daredevil - Born Again scen. Frank Miller rys. David Mazzucchelli


Chodź nie czytałem wiele komiksów z tą postacią, to Daredevila zawsze darzyłem wielką sympatią. Podoba mi się sam pomysł postaci. Z jednej strony niewidomy, z drugiej super bohater pełną gębą stający naprzeciw wszelkim przeciwnością. Moim pierwszym komiksem z tą postacią był „The Man without fear” i cały czas jest jednym z moich ulubionych. Ostatnio w końcu przeczytałem absolutny klasyk historii o tej postaci, czyli siedmioczęściową opowieść „Born Again”
Autorem tej historii jest legenda amerykańskiego komiksu Frank Miller, który dzięki tej opowieści uczynił w 1986 roku ze średnio sprzedającej się serii, bestseller. Sam komiks opowiada o tym, jak Kingpin poznaje sekretną tożsamość Daredevila. Dzięki temu może w końcu zniszczyć swojego największego wroga. Na stronach siedmiu zeszytów czytamy jak od Matta odsuwają się wszyscy przyjaciele, zostaje zniszczona jego kariera zawodowa i pozbawiony zostaje całego majątku. Muszę przyznać, że do tego momentu seria jest świetna. Scenarzysta przemyślał to dokładnie i zadbał o zniszczenie i utrudnienie wszelkich aspektów życia głównego bohatera. Dalej w historii następuje punk zwrotny w którym Śmiałek „ginie”, aby mógł się „narodzić na nowo”. Nasz bohater dochodzi do siebie, zaczyna po woli wyjaśnienie spisku na jego życie, a komiks zmienia się na bardziej detektywistyczny, aby pod koniec opowieści mogło dość do ostatecznej konfrontacji. Wiele czytałem o tej mini serii, zanim sam się z nią zapoznałem. Zdaję sobie sprawę, że to absolutny klasyk historii o tej postaci, ale nie tylko bo samego komiksu amerykańskiego również. Jednakże ja zawiodłem się na „Born Again” bardzo. Seria troszkę się zestarzała, co nie zmienia faktu, że nadal świetnie się ją czyta, jednakże sama końcówka kładzie moim zdaniem całą historię. Opowieść o upadku Daredevila jest świetna! Oglądanie jak systematycznie i metodycznie niszczone jest jego życie to przyjemność, bo skonstruowane jest wspaniale. Jego śmierć i odrodzenie jest równie ciekawe i po tak mocnej prawie większości komiksu wszystko jest niweczone końcówką. Ostateczna konfrontacja i ratowanie dzielnicy Matta Hell’s Kitchen przed totalnie durnym wrogiem jest żałosne. Antagonista Daredevila to jakaś tragedia, wymyślona chyba na kolanie przez scenarzystę na pięć minut przed oddaniem całego scenariusza do realizacji. Czytając to miałem wrażenie jakby pod koniec pisania scenariusza Miller zmęczył się i sobie odpuścił, albo został zastąpiony przez kogoś innego. Zakończenie nie pasuje do całości i jest jakby z jakiejś całkiem innej historii. Strona wizualna tej mini serii stworzona przez Davida Mazzucchelli to typowa kreska tamtych lat. Czytelna i przejrzysta z troszkę dziwnymi jaskrawymi kolorami. Taki sposób rysowania polskim czytelnikom może być znany chociażby z serii „Swamp Thing” wydanej przez Egmont. Ja osobiście bardzo lubię taki rysunek, ale jestem w stanie zrozumieć, że komuś nie odpowiada.
Mocno się zawiodłem tą opowieścią. Pomimo strasznej końcówki warto poznać ten komiks dla świetnej pierwszej połowy oraz aby zobaczyć jak łatwo można zepsuć coś co zapowiada się na prawdziwe arcydzieło. Może po prostu stworzyłem sobie za duże wyobrażenie o tym komiksie i temu mi nie spasował? Raczej nie, ale osobiście, jeśli ktoś zastanawiał by się nad kupnem tej serii to moim zdaniem lepiej zainwestować w run Brubekara, albo Bendisa. Znacznie lepsze i ciekawsze historie przemyślane w całości!