poniedziałek, 4 stycznia 2010

#110 święta, sylwester i SF

Najpierw przeżyłem święta i nawet nie były jakieś straszne w tym roku. Przyjechali do mnie rodzice, trochę czasu spędziłem również z Moniką oraz jej rodziną i jakoś czas minął. Kilka dni odpoczynku i udaliśmy się z drugą połową w góry, do Szczyrku, na planowo kilku dniowego sylwestra, ale ostatecznie zostaliśmy tylko na trzy dni. Było całkiem miło i zabawnie chodź nie do końca jestem zadowolony z tego wyjazdu. Troszkę z innego punktu widzenia pokazały się pewne osoby i nie są już tak wspaniałe jak myślałem. Wiem również że sam nie byłem lepszy, bo wszyscy robiliśmy to samo, ale i tak czuję pewien nie smak. Zdałem sobie również sprawę że moje najbliższe otoczenie to ludzi o których nigdy nie pomyślałbym, że będą moimi znajomymi, a jednak stało się. Wszyscy wykształceni, inteligentni i ogólnie fajni i w dupach się nam poprzewracało. Momentami czułem się jakbym oglądał "American Psycho" i źle mi z tym.

Teraz rozpoczęliśmy już nowy rok 2010. Za każdym razem jak patrzę na tą datę to czuję się jakbym żył w przyszłości. Przypomina mi się dzieciństwo i jak oglądałem "Predator 2" którego akcja dzieje się w 1997 roku i była to przyszłość. USA było opanowane przez wojny gangów, gliniarze mieli mega gnaty z wszystkim i takie tam. Teraz jest ponad dwanaście lat później i jakoś nic z tego się nie stało, ale uczucie dalej pozostaje takie dziwne. Dodatkowo troszkę mnie smuci że jak wyżej napisałem to ponad dwanaście lat temu a ja wcale tego nie pamiętam, aby to było tak dawno i nawet nie wiem kiedy ten czas tak szybko minął.

Nowy rok rozpoczął się dla mnie konkretnym bólem pleców na odcinku krzyża i w sumie to nie jestem w stanie nawet siedzieć. Postanowiłem od dziś zacząć ćwiczyć codziennie takie jakby zajęcia korekcyjne wraz z Moniką. Będziemy się razem wspierać i motywować.
Postanowiłem też mocno wziąć się za siebie, bo poprzedni rok mocno zmarnowałem i źle mi z tym. Troszkę już nawet zacząłem robić w tym kierunku ale nadal nie w wystarczającym stopniu, więc muszę się polepszyć. Pewnie znowu nic z tego nie wyjdzie, jednak spróbować muszę.

2 komentarze:

  1. Nom, tak, oficyjalnie się przyznajemy - wieczory wypełniać nam będzie gimnastyka korekcyjna. Oczywista zabieramy się do tego profesjonalnie - póki co tworzymy plejlistę do ćwiczeń: britnej, lejdi gaga i ten pan co to grał call on me (nie, jeszcze nie ćwiczymy w lajkrze i kostiumach kąpielowych).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pisać mi tu, a już za nic w świecie nie myśleć że "Pewnie znowu nic z tego nie wyjdzie, jednak spróbować muszę." Bo z takim podejściem to tylko gówno wychodzi !Trzymam gorąco kciuki za Ciebie, za Was i za Twoje plecy !Dosiego roku!! tak wogóle

    OdpowiedzUsuń