poniedziałek, 10 października 2011

#126 Rage

Kiedy gra zostaje zrobiona przez istną legendę rynku jaką jest bez wątpienia ID Software, którą kojarzy nawet taki laik jak ja. Dodatkowo wydawcą zostaje studio Bethesda Softworks, mające na swoim koncie wiele świetnych tytułów, to pewnym jest że możemy spodziewać się gry na bardzo wysokim poziomie. Tak też zapowiadał się Rage. Połączenie FPS z grami wyścigowymi okraszone sporą przygodą w post apokaliptycznym świecie. Dla mnie, wielkiego fana starych Falloutów brzmiało to jak spełnienie marzeń. Naoglądałem się trailerów i z niecierpliwością oczekiwałem premiery gry.


W końcu się ukazała, instalacja i pierwszy zawód. Podczas pierwszego odpalenia wyskoczył błąd informujący, że nie można zainicjować czegoś tam z dźwięku i gra nie ruszy. Kilka minut na różnych forach, kilka prób dogrywania różnych sterowników i okazało się, że wystarczyło zainstalować najnowszego directx, aby wszystko pięknie chodziło. Gra sama w sobie robi bardzo ładne pierwsze wrażenie. Ciekawe, pięknie zrealizowane intro. Zaczynamy grać, wychodzimy z pierwszej lokacji i opad szczęki. Podczas rozglądania się po okolicy ewidentnie widać jak program doczytuje tekstury, co wygląda żałośnie. Zostało to już jednak szczegółowo opisane i pokazane w wielu miejscach, więc ja nie mam zamiaru się nad tym rozwodzić więcej. Po mimo tego postanowiłem grać dalej, bo jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało.


Zadania opierają się na tym, aby gdzieś dojechać, zlikwidować wszystkich wrogów, którzy staną nam na drodze, coś zabrać i powrócić do bazy. Niby jest do tego jakaś fabuła, ale kompletnie mnie nie interesowała. Dodatkowo dzięki mapie, która prowadzi nas za rączkę do celu nie trzeba kompletnie przejmować się intrygą. Jakby tego było mało sam model jazdy pojazdami jest straszny. Czego może nie widać na początku, podczas jezdy się po bezdrożach. Jednak gdy dotrzemy do pierwszego miasteczka, gdzie można zostać kierowcą rajdowym ten problem widać jak na dłoni. Samochodem strasznie rzuca, problem jest wybrać ostrzejszy zakręt. Więcej w tym frustracji, niż przyjemności. Wracając do samych zadań, to niestety są nudne. Ciągle idziemy przed siebie i strzelamy do wrogów bez jakiejś większej przyjemności. Wiem,  w takim Call of Duty robimy dokładnie to samo, ale z podekscytowaniem i przejęciem. Tutaj niestety nie występuje to uczucie.  Absolutnie nic mnie nie zachęcało, aby grać dalej. Nawet złapałem się w pewnym momencie, jak zastanawiałem się po co ja to w ogóle robię.


Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie natomiast ukryta lokacja z pięknym pikselowym Wolfenstein 3d! Wspaniały ukłon obu firm dla klasyki. Dodatkowo w pierwszym miasteczku można odnaleźć figurkę Pip-boy'a, co również mnie rozczuliło. Zakładam, że w dalszej części gry będzie tego więcej. Jednak nie mnie to będzie sprawdzić. Świetnym dodatkiem jest również możliwość grania z bohaterami niezależnymi w karciankę. Sama gra bardzo prosta, chodź przyjemna. Możemy zakupić początkowy zestaw u sprzedawców, a dodatkowe karty są porozrzucane po lokacjach gry. Co do samych lokacji to trzeba przyznać zostały zaprojektowane wspaniale. Oddają niesamowicie klimat wyniszczonego świata, z wielkimi kraterami i wszechogarniającymi ruinami zniszczonej cywilizacji.


Pewnie jak zostanie wydany patch poprawiający grafikę to ta gra będzie piękna. Może dalsze zadania są bardziej wymagające i ciekawe i  sprawiają większą przyjemność z grania. Niestety ja na samym początku tak mocno się wynudziłem, że nie mam już ochoty tego sprawdzać. Może za dużo wymagałem, albo za bardzo się nakręciłem na samą grę. Nie wiem, za to jestem pewien, że nie mam ochoty wracać już do tej gry.

1 komentarz:

  1. Slay, odezwij się do mnie na mejla - w końcu przyszła Twoja kolej na Savage Dragon Archives v1 i muszę wiedzieć gdzie to słać :]

    OdpowiedzUsuń