wtorek, 26 lutego 2008

#40 Juno reż. Jason Reitman, scen. Diablo Cody

Przez weekend jakoś udało mi się zobaczyć "Juno" i od razu muszę powiedzieć, że to najlepszy film jaki widziałem przez ostatnie kilka miesięcy. Film opowiada historię szesnastoletniej dziewczyny (w tej roli świetna Ellen Page), która ku swemu wielkiemu zaskoczeniu dowiaduje się, że jest w ciąży. W takim wieku nie jest łatwo, a już tym bardziej w błogosławionym stanie. Na początku nasza bohaterka decyduje się na aborcję. Jednak po wizycie u lekarza dochodzi do wniosku, że , jednak lepiej będzie urodzić i oddać dziecko do adopcji. Znajduje przyszłych rodziców z ogłoszenia, którzy okazują się doskonali i w pełni odpowiadający wszelkim wymogą Juno, podpisuje wszelkie wymagane dokumenty (swoją drogą jeśli tak to wygląda w stanach to mają to niezwykle uproszczone) no i rodzi. Po drodze dzieję się naprawdę dużo, zabawnie i tak pokrótce wygląda cała fabuła.


Jak sami widzicie fabuła nie jest jakaś specjalnie wyszukana, ale nie tutaj tkwi moc filmu. Fenomenalne w tym obrazie są dialogi i w sumie czarny humor. Juno rzuca tak celnymi, sarkastycznymi i inteligentnymi tekstami, że aż chce się więcej. Postacie występujące w filmie też są niesamowite, choćby chłopak Juno zakręcony na punkcie tic-taców, jej ojciec z wiecznie stoickim spokojem, już o głównej bohaterce nie wspominając. Poza tym jest to bardzo ciepły i miły film klimatem bardzo podobny do czeskich filmów albo "Little Miss Sunshine"

Ja ubawiłem się świetnie podczas seansu. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem tak bardzo zadowolony z doboru filmu. Dla mnie to niezwykle oryginalny, śmieszny i ciepły film. Ogląda się go wspaniale i gorąco polecam. Grzech nie zobaczyć, bo takich perełek jest niezwykle mało ostatnio w naszych kinach. Z tego rocznych oscarów jest to jedna z nielicznych (moim zdaniem) w pełni zasłużona nagroda, ponieważ "Juno" otrzymał za oryginalny scenariusz.

3 komentarze:

  1. Juno..Dobre, bardzo dobre kino. CHyba dlatego że przede wszystkim kontrastowe. Inne niż te wszystkie dramaty w stylu 15 latka urodzila dziecko a jej psychopatyczna sąsiadka je kradnie i chowa jak swoje (TVN wtorki o 20 itd), żadnego grożenia palcem. A w otoczeniu oskarowej drętwej nudy jeszcze bardziej sie wybija. I to chyba sprawia że to ostatnich miesięcy film najlepszy. Bo na pewno wybitny nie jest. Jest po prostu miły, sympatyczny, ciepły w fajny inteligentny sposób. Odrobina sarkazmu, przerysowań, faktycznie podobna ciężarem gatunkowym do little miss sunshine chociaż wolę mimo wszystko Juno. I nie zgadzam się z autorem: żadna perełka: najzwyczajniej na świecie w końcu coś przyzwoitego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam film razem z recenzującym - leżał na moim biuście. Film fajny. Recenzujący jeszce fajniejszy. W końcu to Ulubiony Były

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj! i jak tu nie być Twoim fanem? Wszystko prawda i było to bardzo przyjemne oglądanie. Trzeba to powtórzyć :)

    OdpowiedzUsuń