Pamiętam jak w 2008 roku na naszym skromnym rynku komiksowym pojawiło się nowe wydawnictwo Manzoku i jaka była moja olbrzymia radość, gdy zaprezentowali swoje plany wydawnicze. Było tam między innymi Planetary i The Authority Warrena Ellisa, DMZ Briana Wooda. Oprócz tego w zapowiedziach było jeszcze kilka innych dobrych tytułów, których z racji czasu już nie pamiętam. Jednak wiem, że większość miałem w planach kupować. Dodatkowo były to komiksy wydawane w świetnej relacji ceny do jakości co zachęcało jeszcze bardziej. Wielce się cieszyłem z pojawienia wydawnictwa które wydawało dobre komiksy środka, a najbardziej byłem zadowolony z wydawania serii z Vertigo Y: The Last Man.
Pierwszy tom zawiera w sobie pięcioczęściową opowieść pod tytułem Zaraza i tak naprawdę jest to wprowadzenie do świata i przedstawienie bohaterów. Komiks opowiada historię w której w jednym momencie na całej kuli Ziemskiej giną wszyscy przedstawiciele ssaków z chromosomem Y. Za wyjątkiem oczywiście Yorika, głównego bohatera serii i jego małpki Ampersanda. Muszą się oni odnaleźć w świecie bez mężczyzn, gdzie upadają rządy i całe państwa. Zaczyna po woli wszystkiego brakować i wygląda jakby miał nadciągnąć koniec ludzkości. Część kobiet po prostu opłakuje stratę najbliższych, inne tworzą ruch amazonek i zwalczają każdy symbol patriarchatu, a jeszcze inne próbują jakoś odbudować normalne życie. W takim świecie Yorik pod wpływem pewnych wydarzeń otrzymuje eskortę tajnej agentki 355 i wyrusza do Bostonu na poszukiwanie pani doktor, specjalistki od klonowania. Być może będącej w stanie rozwikłać zagadkę dlaczego na świecie pozostało dwóch męskich osobników i jakoś pomóc w odbudowie męskiej populacji.
Od strony wizualnej komiks prezentuje się jak typowa seria z Vertigo, która chyba przy żadnym tytule nigdy nie zatrudniała jakiegoś wielce utalentowanego artysty, tylko raczej sprawnych rzemieślników. Rysunki są realistyczne i starają się jak najlepiej odwzorować rzeczywistość. Razem z tradycyjnym kadrowaniem sprawia, że komiks czyta się łatwo i przyjemnie. Paleta kolorów raczej utrzymana jest w ciemnej tonacji, jednak zostało to wymuszone treścią fabuły, gdyż większość akcji odbywa się w nocy.
Polskiemu czytelnikowi, gdy przeczyta z tyłu komiksu streszczenie fabuły z pewnością pierwsze skojarzenie nasunie się z Seksmisją Juliusza Machulskiego i nie ma się temu co dziwić bo punkt wyjścia jest taki sam jednak jego rozwinięcie już całkiem inne. Mnie bardzo ucieszyła ta seria i świetnie się bawiłem przy czytaniu pierwszych trzech tomów. Bo niestety tylko tyle zostało u nas wydane zanim Manzoku zanim zakończyło swą działalność. Teraz po prawie czterech latach udało mi się zdobyć wszystkie dziesięć tomów i nareszcie mogę skończyć opowieść która tak długo czekała na swoją kolej.
faktycznie szkoda, duża szkoda, że w PL ukazały się jedynie 3 tomy.
OdpowiedzUsuńnie ma szans na kolejne, niestety, pewnie już nigdy. lubiłem tę serię.
prblem z Vertigo nie polega na rysownikach, raczej na kolorystach.
Giera, ale ja nie uważam, że Vertigo ma jakiś problem z rysownikami. Moim zdaniem są oni tylko przeciętni, ale i tak zazwyczaj idealnie pasują do opowiadanych historii. Do tych scenariuszy wcale nie trzeba jakiś super fajerwerków graficznych.
OdpowiedzUsuńmoże.
OdpowiedzUsuńw każdym razie szkoda, że "Y" więcej w PL nie ma.