wtorek, 23 kwietnia 2013

#214 Planet Hulk, scenariusz i rysunki: różni twórcy

Znalazłem ostatnio swój tekst, który pierwotnie znalazł się na Motywie Drogi jakieś cztery lata temu. Z wielkim zdziwieniem odkryłem, że nigdy się nie pojawił na tym blogu. Byłaby szkoda jakby miał się zmarnować, a ktoś może przeczyta z przyjemnością.


Głównie na łamach „Incredible Hulk” vol. 3 #92-105 oraz w kilku zeszytach „Fantastycznej Czwórki” rozegrała się historia zielonej sałaty Marvela, znana czytelnikom lepiej jako „Planet Hulk”. Do lektury zasiadłem nastawiony na czystą demolkę, bo przyznam, że tylko z tym kojarzy mi się ta postać i w sumie dostałem to, czego oczekiwałem, a do tego mały dodatek…


planet-hulk2


Hulk, gdy dostanie szału, staje się nieobliczalną istotą, która niszczy wszystko, co napotka na swej drodze. Niestety cierpi z tego powodu wielu: przypadkowi ludzie, miasta a nawet superbohaterowie, którzy dostaję lanie. Jak można się domyślić taka sytuacja nie mogła trwać długo i „wielcy tego świata” pod postacią Reeda Richardsa z Fantastycznej Czwórki, profesora Xaviera, Doktora Strange’a i króla Inhumans – Black Bolta postanawiają wysłać Hulka w kosmos. Nadarza się ku temu świetna okazja, ponieważ zielony olbrzym, na prośbę szefa organizacji S.H.I.E.L.D., udaje się na orbitę okołoziemską. Ma zniszczyć satelitę z niewyobrażalnie potężną bronią, którą zawładnęła sztuczna inteligencja – a z „Terminatora” wiemy czym to się kończy. Po wykonaniu zadania po naszego bohatera przylatuje kawaleria dzielnych amerykańskich żołnierzy, którzy zamiast sprowadzić go z powrotem na Ziemię, wysyłają go w kosmiczny portal prowadzący na specjalnie wybraną, niezamieszkaną nową ojczyznę Hulka. A on sam w międzyczasie zdążył już się mocno zdenerwować! Jak to zawsze bywa, coś idzie nie tak i zielony gigant trafia na planetę Sakaar.


W tym miejscu zaczyna się właściwa opowieść, która jest marvelowską wersją takich filmów jak „Spartakus” lub „Gladiator” oraz amerykańskiego snu: „Od pucybuta do milionera”. Hulk trafia na planetę zamieszkaną przez inteligentne rasy, tworzące cywilizację, o określonym ustroju i podziale na klasy społeczne. Na samym początku nasz bohater zostaje pojmany, uznany za niewolnika panującego władcy i z racji swoich zdolności zmuszony do walk na arenie jako gladiator. Hulkowi to nie w smak – staje się coraz bardziej wściekły, robi się coraz bardziej silny – w konsekwencji czego wygrywa wszystkie walki i zostaje bohaterem. Następnie dokonuje przewrotu, zakochuje się (!), zwycięża niezliczone ilości przeciwników i kilka innych rzeczy. Na swej drodze spotyka również Silver Surfera i to według mnie jest świetny wątek, który sam w sobie wart jest poznania. Tak przedstawia się historia, jednak to nie ona podobała mi się w niej najbardziej. Najciekawszy jest sposób przedstawienia głównego bohatera. Fakt, to dalej jest nieobliczalny potwór, który niszczy wszystko na swej drodze. Jednak na planecie gdzie wszyscy są potworami, gdzie za przyjaciół ma „równych” sobie zaczyna współpracować, pomagać innym, troszczyć się o współtowarzyszy, a nawet kochać.


planethulk2


Od strony graficznej komiks prezentuje się w porządku. Niech świadczy o tym, że nie zapadła mi w pamięć kreska ani jednego rysownika, który maczał palce w tworzeniu tej opowieści. Najciekawiej prezentują się same okładki, tworzone przez artystę ukrywającym się pod pseudonimem Ladronn – fragment możecie zobaczyć powyżej, na grafice pochodzącej z numeru 102 – moim zdaniem najlepszej.


Greg Pak stworzył historię która zmieniła mój sposób patrzenia na postać Hulka. Choć „Planet Hulk” jest czysto rozrywkową opowieścią, z przewidywalnym zakończeniem, to czyta się to naprawdę przyjemnie i wywołuje zaciekawienie – co będzie dalej. Interesująco również został przedstawiony sam Hulk, który w momencie otrzymania zaszczytów na nowej planecie bardzo długo ich odmawia, ponieważ czuje że jest potworem i nic dobrego z tego nie wyjdzie. Już nie jest przedstawiony jako bezmyślna maszyna do demolki, lecz jako prawdziwy bohater, do którego świetnie pasuje sławne komiksowe motto: „Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz