czwartek, 18 kwietnia 2013

#212 Y: The Last Man vol. 8:Kimono Dragons, scen. Brian K. Vaughan, rys. Pia Guerra

6140_400x600Kolejny tom przygód ostatniego mężczyzny na Ziemi rozpoczyna powolny etap zamykania wszystkich wątków przed zakończeniem serii. Co mnie cieszy, bo nareszcie poznam odpowiedzi na wszelkie nurtujące mnie pytanie oraz równocześnie wzbudza lekki niepokój, że scenarzysta nie podoła wysokiemu poziomowi serii i wymyśli na koniec jakieś banalne zakończenie.


Tymczasem nasi bohaterowie nareszcie docierają do Japonii, gdzie doprowadził ich trop porywacza Ampersanda, o którym już od dawna wiadomo, że może być wyjaśnieniem zagadki wyginięcia wszystkich mężczyzn. Fabuła zawarta w tym tomie została podzielone na dwa główne tematy. Jednym z nich jest historia Yoricka, który wraz z agentką 355 stara się odzyskać utraconą małpę. Co nie jest łatwym zadaniem, gdyż aktualnie jest ona pupilkiem szefowej Yakuzy. Wydawać by się mogło, że wątek ten będzie pełen akcji, a tym czasem skupia się na poważnej rozmowie pomiędzy dwójką głównych bohaterów, którzy w końcu zdecydowali się być szczerzy względem siebie. Przyznam, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Pokazanie tych dwóch postaci od trochę innej strony wyszło autorowi świetnie. Dzięki temu postać agentki okazała się bardziej istotą ludzką, niż robotem do zabijania jakim była przez większość tej serii. Dobrym żartem, ze strony scenarzysty jest umieszczenie rozkapryszonej amerykańskiej gwiazdki muzyki pop w roli szefa Yakuzy, ubawiło mnie to przedni.


Drugi wątek skupia się na postaci dr Mann, która w towarzystwie swojej kochanki postanawia odnaleźć matkę. Pani doktor nie może uwierzyć, że ślad za porywaczem jedynie przez zbieg okoliczności zaprowadził ją do rodzinnego miasta. Czytelnik śledząc wydarzenia towarzyszące poszukiwaniu rodzica ma okazję poznać historię życia jednej z głównych bohaterek serii. Od czasów dzieciństwa aż do jej etycznie wątpliwych eksperymentów medycznych. Najciekawiej w tym wszystkim przedstawia się jej relacja z ojcem, która dość mocno odcisnęła swe piętno na jej całym późniejszym życiu.


Jak zwykle w przypadku tej serii, jest to kolejny dobry tom, który zapewnił mi przyzwoitą rozrywkę. Podoba mi się sposób w jaki Vaughan prowadzi fabułę całej opowieści. W tym tomie są główne dwa wątki, jednak cały czas przeplatają się z kilkoma innymi. Dzięki temu czytelnik się nie nudzić, a przy okazji otrzymuje coraz więcej podpowiedzi prowadzących do finału, który zbliża się wielkimi krokami. Ostatecznie do końca jeszcze tylko dwa tomy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz