czwartek, 28 sierpnia 2014

#343 Lost Souls Alley - czyli jak cykor przeżył koszmar

Jestem osobą, która raczej nie ogląda horrorów, bo najnormalniej na świecie się na nich po prostu boję. Jako nastolatek mogłem oglądać wiele, jednak z czasem to wszystko zaczęło do mnie wracać - zazwyczaj, gdy jestem sam w nocy na ulicy lub w ciemnej piwnicy i nie są to raczej przyjemne chwile. Teraz boję się nawet grając w Skyrim biegając po jaskiniach, nerwowo wyczekując na coś wyskakującego z za rogu. Macie więc pełen obraz tego jak wielkim cykorem jestem. Jednak mając na uwadze odwiedziny mojego nastoletniego siostrzeńca poszukiwałem dla niego jakiś rozrywek w Krakowie. Przyznam średnio mi z tym szło. Znacznie lepsza okazała się moja konkubina, która natrafiła na Lost Souls Alley umiejscowione na ul. Floriańskiej 6, czyli w samym centrum miasta nieopodal rynku.

Jeśli kiedykolwiek ktoś z was zastanawiał się podczas seansu jakiegoś strasznego filmu dlaczego te durne nastolatki podczas ucieczki przed mordercą zawsze biegną na piętro, zamiast  przez najbliższe drzwi na zewnątrz budynku to tam może poznać odpowiedź. Jeśli ktoś cię goni, to biegniesz jak najdalej od niego, nie ważne gdzie. Ważne aby biec jak najszybciej i to świetnie czuć w tym domu strachu. Niby wchodząc tam miałem świadomość, że nic złego nie może mi się stać, a i tak byłem przerażony i po całej imprezie trzęsły mi się dłonie jak staremu alkoholikowi o poranku. Wchodząc lub wbiegając w popłochu do każdego kolejnego pomieszczenia analizowaliśmy sobie z moim siostrzeńcem co może nas zaraz spotkać. Każdy z pokoi jest tematyczny i nawiązuje do jakiegoś filmu lub innej klasyki strachu, więc dość łatwo jest przewidzieć co nas czeka, a i tak jak coś się pojawiało to krzyczeliśmy ze strachu. Film poniżej wspaniale obrazuje reakcje ludzi na to co ich spotkało i ja zachowywałem się mniej więcej tak samo.


Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem jak przy pomocy dość skromnych środków, ale dzięki świetnym pomysłom można w kontrolowanych warunkach urządzić komuś piekło z życia i doprowadzić do zawału serca. Cała zabawa opiera się na naszych najbardziej podstawowych lękach oraz tym co już dobrze znamy z popkultury. Z jednej strony uczestnik, albo lepiej - ochotnik, boi się tak oklepanych elementów jak sztuczna głowa leżąca gdzieś w rogu, albo nagle spadająca kukła z sufitu. Z drugiej jednak strony jest mnóstwo nawiązań do popkultury z biegnącym za tobą szalonym mordercą włącznie. Jednak najlepszym zagraniem ze strony twórców jest dawanie uczestnikom tylko jednej latarki na całą grupę. To świetnie buduje klimat, zapewne tuszuje wszelkie niedociągnięcia i sprawia, że cała zabawa jest tak dobra. A w większych grupach bardzo współczuję osobie która idzie ostatnia, chyba umarłbym ze strachu na jej miejscu.

Całość można śmiało podsumować jako ciekawą alternatywę na spędzenie wolnego czasu i świetną zabawę dla wszystkich twardzieli, którzy lubią się bać. Wszystko w tym miejscu bardzo dobrze ze sobą współgra i nawet kiczowate zagrania na samym początku mają swój klimat. Potem niestety jest już tylko straszniej, uwierzcie mi na słowo będziecie się bać. Nawet jeśli myślisz, że wiesz czego się spodziewać to i tak nic to nie da. Kiedy staniesz twarzą w twarz ze źródłem strachu nagle jakimś dziwnym trafem człowiek zapomina, że to przecież tylko zabawa i myśli tylko o ucieczce.

PS. Wszystkie materiały pochodzą ze strony Lost Souls Alley oraz ich funpage na FB. Tekst w żaden sposób nie jest sponsorowany. Po prostu uważam, że o dobrych rzeczach należy pisać i polecać dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz