niedziela, 24 sierpnia 2014

#342 cotygodniowa zeszytówka #121

Deadpool-028-(2014)Deadpool #28, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Scott Koblish


Po w sumie  słabym poprzednim numerze tej serii, ten w pełni mi to zrekompensował. Jest on kwintesencją tego co najbardziej lubię w tym tytule. Niczym nie skrępowana szalona akcja pełna żartów z wszystkiego co się nawinie. Tym razem obrywa się Japonii, bo to właśnie do niej wybrał się główny bohater wraz ze swą urodziwą małżonką na miesiąc miodowy. Wszystko rozpoczyna się dość banalnie. Deadpool'owi jakiś dzieciak kradnie walizkę pełną pieniędzy, więc ten udaje się za nim w pościg. To co następuje później trudno opisać. Dochodzi do zamieszek na ulicach. Pojawia się Yakuza i The Hand, smoki, Sunfire i przedziwny gang nastolatków walczących jakby przy użyciu olbrzymich pokemonów. Trup ściele się gęsto, akcja prze do przodu w zawrotnym tempie, a gdzieś między tym kilka całkiem dobrych dowcipów. Nawet pojawia się gdzieś, na moment panna młoda z Kill Bill'a, która w dość efektowny sposób spędza czas w tym kraju. Jednak najbardziej zaskoczył mnie sam koniec, kiedy to Wide robi coś niesamowitego i chyba nigdy bym go o to nie posądził. Często jest okropnym dupkiem, a tutaj pokazał klasę i to że przyjaciel jest najważniejszy.


The Witcher 004The Witcher #4, Dark Horse


scenariusz: Paul Tobin, rysunki: Joe Querio

Gdy Wiedźmin i Vara spacerowali po pobliskim lesie w około nawiedzonego domu, zaczęło robić się nieciekawie. Jakby tego było mało, całe napięcie było potęgowane za pomocą tajemniczego bicia dzwony z kierunku pobliskiego domostwa. Wszystko to skłoniło naszą parę do szybkiego powrotu, a tam wszystko było jeszcze dziwniejsze. Mianowicie trafili w jednym pomieszczeniu na siedzącego przy jednym stole Jakoba i jego ukochaną Martę. Tylko z nią coś mocno było nie tak. Nie odzywała się, nie pozwalała się nikomu do siebie zbliżyć, a gdy ktoś starał się nawiązać z nią kontakt to groźnie warczała. Wszystko to dość mocno wpisuje się w dotychczasowy klimat tej serii, ale mnie on już lekko zaczyna męczyć. To co na początku mi się tu podobało, teraz powoli staje się nudne i tak na prawdę nie posuwa wcale do przodu akcji, która wlecze się okropnie. Geralt w towarzystwie swoich dwóch towarzyszy snuje się po kolejnych pokojach nawiedzonej rezydencji. Co rusz natrafiają na kolejne, dziwne witraże, które w piękny sposób komentują i opisują ich rzeczywistość, jednak nadal za bardzo nic z tego nie wynika. Mam nadzieję, że ostatni numer zamknie w jakiś ciekawy i sensowny sposób opowieść nadając całej serii jakiejś większej wymowy. Może chociaż zmieni ją w dobrą rozrywkę?


Manifest Destiny 09Manifest Destiny #9, Image Comics


scenariusz: Chris Dingess, rysunki: Matthew Roberts


Uczciwie się przyznam, mam wielki problem z tą serią. Gdy na początku natrafiłem na jej zapowiedzi, jawiła mi się jako coś ciekawego i świeżego. Miałem nadzieję na przyjemną opowieść przygodową z elementami nadprzyrodzonymi. Po przeczytaniu już dziewięciu numerów szczerze przyznam, że nawet to otrzymałem. Tylko dlaczego jest to takie nudne? Akcja wlecze się niemiłosiernie do przodu. Aktualnie jesteśmy w trakcie jakby drugiego rozdziału i jest w sumie prawie taki sam jak pierwszy tylko zmieniła się sceneria. I tu i tam nasza dzielna załoga została uwięziona w jakimś miejscu i teraz rozmyślają jak wydostać się z tej patowej sytuacji. Oczywiście w około niebezpieczeństw przybywa. Jednak nie myślcie, że ta seria to nic niewarta pozycja. Miewa czasem ciekawe przebłyski i w sumie tylko one trzymały mnie przy tej serii. Zawsze jak już miałem absolutnie dość, to dzieje się coś na tyle ciekawego, że mam ochotę sięgnąć po następny. Tym razem była to scena, w której Kapitan Clark podczas swego wybuchu gniewu zorientował się, że jego podwładny próbował się dobierać do jednej z uczestniczek wyprawy. To co następuje później jest naprawdę dobre i wciągające, ale ja już chyba podaruję sobie kolejny numer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz