niedziela, 23 listopada 2014

#361 cotygodniowa zeszytówka #133

Deadpool-034-(2014)Deadpool #34, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Scott Koblish,

Już stało się małą tradycją na łamach tej serii, aby co pewien czas opublikować jakiś "zaginiony" numer szczęśliwie odnaleziony gdzieś w magazynach, tajnych aktach lub po prostu w szufladzie. Byliśmy już w szalonych latach 70 i 80 ubiegłego wieku (oczywiście jeśli mnie pamięć nie myli), a teraz przyszła pora na lata 90 XX w. Dzięki temu mamy możliwość znowu powrócić do czasów nienaturalnie wielkich ud, mnóstwa seksownych i odpowiednio skadrowanych pań, szalonych fryzur, przedziwnych prostokątnych giwer. Stylu rysowania, który przypomina mi początkowe Spawny ukazujące się w naszym kraju i styl Rob'a Liefield'a. Ogólnie trzeba przyznać jest brzydko, ale aż łezka się w oku kręci, ponieważ to właśnie na takich komiksach rozpoczynałem swoją wielką młodzieńczą fascynację komiksem już ponad 20 lat temu. Jednak ku mojemu zaskoczeniu numer ten nie jest jakimś zwykłym zapychaczem, tylko przybliża nam współpracę Deadpool'a z Dr. Butler'em i Sabretoth'em. Kiedy to nasz bohater miał całkowicie wyprany mózg i nie zdawał sobie kompletnie sprawy ze swoich poczynań. Dzięki temu wykonał pewną misję, bardzo mocno powiązaną z informacjami jakie otrzymaliśmy z wydarzenia Original Sin. Na szczęście całego zdarzenia nie pamięta, co pozwala mu chociaż na podjęcie próby bycia dobrym ojcem. Chociaż z drugiej strony chciałbym, aby wróciły do niego wspomnienia i wyrównał rachunek z Dr. Butlerem.


Thief of Thieves 025 (2014)Thief of Thieves #25,  Image Comics

scenariusz: Andy Diggle, rysunki: Shawn Martinbrough

Najnowszy numer tej serii i zarazem finał The HIT List jest szybkim rozliczeniem Redmonda z gangsterem Lolą. Pomiędzy nimi dwoma iskrzyło już od dawna pomimo udawania wzajemnej współpracy. Jednak każdy z nich robił to z całkiem innych pobudek, które teraz wychodzą na jaw. Całość czyta się niezwykle szybko jak na tą serię, co mnie lekko zdziwiło. Jednak nie ma się temu co dziwić, ponieważ numer ten jest wprost przepełniony akcją. Poza tym bardzo spodobał mi się wygląd bazy sławnego bandyty. Usytuowana gdzieś na uboczu twierdza otoczona olbrzymim murem. Pozbawiona wszelkiej zieleni, aby nie było się gdzie ukryć i pilnowana przez niezliczone ilości członków gangu. Wygląda trochę jakby była wyjęta w prost z jakiegoś post apokaliptycznego krajobrazu dzięki czemu posiada klimat i w pewnym sensie specyficzny urok. Jednak najbardziej spodobał mi się sam Lola, który stwarza wrażenie jakby był wzorowany lekko na Jokerze. Ubiera się w fioletowy garnitur z zieloną koszulą. Jego obstawa nosi na twarzach coś pomiędzy maską klauna, a meksykańskimi maskami śmierci. Wszytko to razem tworzy taki specyficzny klimat zastraszenia i ciągłego lęku, co idealnie wpisuje się w całą sytuację jaka panuje w tym komiksie. Kolejny dobry numer serii, którą warto śledzić.


Velvet 008 (2014)Velvet #8, Image Comics

scenariusz: Ed Brubaker, rysunki: Steve Epting

Numer ten to szczegółowy zapis jednego wielkiego włamania do siedziby centrum wywiadowczego ARC-7. Wszystko zostało zaplanowane i przeprowadzone przez jej byłą pracownicę, a aktualnie najbardziej przez nich poszukiwaną kobietę, czyli główną bohaterkę Velvet. Całość czyta się z zapartym tchem, jak przystało na dobrą opowieść szpiegowską. W końcu nie ma się temu co dziwić skoro przy okazji samego włamania mamy jeszcze porwanie, małą próbę zamachu bombowego, skok z jednego wieżowca na drugi oraz pojedynek dwóch agentów. Jednak to wszystko blednie w porównaniu z motywami działania samej Velvet. Po poznaniu których niestety czytelnik pozostaje z jeszcze większą ilością nowych pytać i nerwowym odliczaniem czasu do premiery następnego numeru. Jedyne co nie spodobało mi się w tym komiksie to fragment kiedy okazuje się, że główna bohaterka posiada kuloodporny kostium. Niby mogło tak być i w sumie nic dziwnego w tym nie ma, ale czytelnik poznaje ten fakt w takim momencie, że sprawia to wrażenie jakby było pójściem na łatwiznę przez scenarzystę. Moim zdaniem już lepiej by było gdyby po prostu nikt nie trafił w Velvet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz