piątek, 10 stycznia 2014

#278 Portugalia, scen. i rys. Cyril Pedrosa

IMG_20140110_213202Jeśli by mnie dziś ktoś zapytał o najpiękniejszy komiks jaki przeczytałem w ubiegłym roku, to bez wątpienia wymieniłbym Portugalię. Pierwsze co przykuło moją uwagę, gdy wziąłem ten komiks do ręki, to jego wspaniała oprawa graficzna. Pełna ciepłych i przyjemnych kolorów które sprawiały, że poczułem się jakby znowu było lato. Przypomniały mi się te wszystkie miłe, ciepłe wieczory, które spędziłem w dobrym towarzystwie na świeżym powietrzu. Jednak to jeszcze nic, bo dzięki tej opowieści wróciło do mnie również kilka zapachów, jak np. skóry rozgrzanej przez słońce, który jest jednym z moich ulubionych. Dodatkowo autor zastosował tutaj bardzo ciekawą technikę rysunku. Całość wygląda jakby najpierw została naszkicowana, a dopiero potem nie do końca dokładnie pomalowana akwarelami. Nawet widać linie pomocnicze dla perspektywy i jeśli w wielu przypadkach uważałbym to za rażące błędy, to tutaj idealnie współgra z całością.  Równocześnie trzeba zauważyć, że są w tym albumie miejsca gdzie autor prezentuje cały swój warsztat i jest co podziwiać. Jednak muszę się przyznać, nie jestem obiektywny kiedy chwalę te rysunki ponieważ jestem wielkim fanem szkiców. Co jest chyba najdziwniejsze, to jest to jeden z nielicznych komiksów, w którym strona wizualna jest dla mnie ważniejsza od jego treści. Zazwyczaj nie rozdzielam tych dwóch rzeczy od siebie i w tym medium tworzą one dla mnie nierozerwalną całość.


Podczas lektury, czytelnik śledzi losy autora komiksów Simona Muchat'a, który aktualnie cierpi na kryzys twórczy. Stara się znaleźć swoje miejsce na świecie i jakoś poukładać swoje życie. Przyznam szczerze, na samym początku mnie mocno irytował i do dalszej lektury pchały mnie tylko wspaniałe ilustracje. Apogeum mojej niechęci nastąpiło podczas sceny, w której główny bohater decyduje  o wspólnej przyszłości, lub jej końcu ze swoją dziewczyną. Ja na miejscu tej dziewczyny nie próbowałbym ratować tego związku, tylko bym uciekał. Potem jednak wszystko zaczyna nabierać innego tonu i z każdą stroną jest coraz lepiej. Sama historia zaczyna się koncentrować na poznawaniu historii rodziny głównego bohatera i z każdą przeczytaną stroną popadałem w coraz większy zachwyt. Już dawno żaden film, książka ani komiks nie wzbudził we mnie tylu różnych uczuć i pragnień. Z racji tego, że dotyka on tematów około rodzinnych, zapragnąłem zadzwonić do brata z którym dawno nie rozmawiałem. Doceniłem swoje poprawiające się relacje z ojcem. Może trafiłem na tą opowieść w odpowiednim momencie swojego życia, ale muszę przyznać, że bardzo mnie urzekła. Dodatkowo bardzo podoba mi się całe tempo opowiadanej historii. Takie spokojne i leniwe, które daje jakieś ukojenie w zabieganym i pełnym stresu dniu codziennym.


Na samym początku uważałem ten komiks za najpiękniejszy pod względem jego strony graficznej, jednak czym dłużej się nad nim zastanawiam, tym bardziej zaczynam być coraz bardziej pewny, że to najlepszy komiks na jaki natrafiłem w poprzednim roku. Może nawet więcej, bo żadne dzieło kultury w ubiegłym roku nie wzbudziło we mnie tylu zachwytów, uczuć i nie sprawił mi tyle radości co ten jeden komiks. Dla mnie jest to wspaniała rzecz. Wielkie brawa dla Timofa za jego wydanie i czekam niecierpliwie na kolejne tak dobre tytuły.


[gallery columns="4" link="file" ids="2722,2718,2716,2719,2717,2720,2721"]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz