scenariusz: Jim Zub, rysunki: Andy Suriano
Zagubiony w czasie samurai nadal kontynuuje swoją wyprawę w poszukiwaniu kolejnych elementów Rope of Eons trafia do pewnego mroźnego miasteczka. Panuje w nim przeraźliwy ziąb oraz głód, a ludzie żyją w strachu przed niezwykle piękną królową Krystle The Ageless. Włada ona swoim królestwem już od tak dawna, że prawie nikt nie pamięta początków jej rządów. Jack trafia akurat do miasteczka w dniu jej urodzin przez co z powodu przypadku popada w niezłe tarapaty. Jednak nie byłby sobą, gdyby szybko nie był w stanie sobie z nimi poradzić. Bardzo mi się podoba jak twórcy tej serii dalej kontynuują wszystko to, za co tak bardzo lubię serial. Każdy numer jest w sumie zamkniętą historią, połączony jednym głównym wątkiem, dzięki czemu może zostać opowiedziany w dowolnej konwencji i scenerii. Dlatego też tak samo jak w serialu, tak i tutaj nie ma szans na nudę. Dodatkowo jest to tak bardzo pozytywna opowieść, pełna wartości i cech godnych naśladowania, że zawsze robi mi się jakoś miło na duchu ilekroć mam kontakt z tym bohaterem. Może to moja dziecięca część mnie się wtedy odzywa? Jeśli tak to nie mam nic przeciwko i oby się tak działo jak najczęściej.
Animal Man #27, DC comics
scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: Rafael Albuquerque
Dość mocno różni się ten numer od moich wtorkowych przewidywań z nowo powstałego działu. Nie udało mi się odgadnąć nadchodzącej historii, ale w końcu było to do przewidzenia. Wojna o The Red trwa w najlepsze. Z jednej strony Buddy Baker ściera się w imponującym pojedynku z jedynym pozostałem Totemem świata, który skupia w sobie energię wszystkich żywych istot. Z drugiej strony, gdzieś w najdalszym zakątku krainy trwa straszliwy pościg Blood Lorda za małą Maxine. Komiks bez ustanku trzyma w napięciu. Również podczas lektury miałem takie dziwne wrażenie, że dzieje się tutaj coś ważnego dla tej serii. Podoba mi się to, i kierunek w jakim zmierza ta opowieść. Lemire ma ciekawe pomysły na scenariusze, wreszcie nie są one połączone ze Swamp Thingie. Dzięki czemu nie mam notorycznego wrażenia déjà vu jak to często było podczas początkowych numerów. Aktualnie jest to w pełni samodzielna seria i to w dodatku dobra, więc nie ma się co zastanawiać tylko czytać.
Adventure Time #23, KaBOOM! Studios
scenariusz: Ryan North oraz Jen Bennett, rysunki: Shelli Paroline, Braden Lamb, Emily Warren
Kraina Ooo prawie cała została już opanowana przez wrogo nastawioną różową gumę do żucia. Ruch oporu tworzy już tylko Princess Bubblegum wraz z Marceline, które aktualnie ukrywają się w więzieniu nauki. Specjalnym pomieszczeniu wymyślonym przez PB, aby mogła tam w spokoju i kompletnie odcięta od świata zewnętrznego poświęcać czas na różnego rodzaju doświadczenia. Dziewczyny wykorzystują ten czas na ciekawą opowieść o tym jak księżniczka odkryła swój cel w życiu, co z kolei zmusiło ją do poświęcenia się nauce. Jednak cały numer nie jest tak sielankowy i dochodzi w nim do pewnych dramatycznych wydarzeń z niszczeniem nowych ubrań młodej wampirzycy na czele. Co nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. Całość kończy się w sposób dający nadzieję, że jest jeszcze możliwość na uratowanie całej krainy oraz jej mieszkańców.
Rachel Rising #3, Abstract Studio
scenariusz i rysunki: Terry Moore
Rachel w poszukiwaniu informacji o jej niedawnych przeżyciach udaje się do pewnej knajpki, aby spotkać się tam ze swoją przyjaciółką Jet. Na miejscu jest jeszcze dziwniej niż w poprzednim numerze. Najpierw nasza bohaterka przepowiada śmierć jakiejś przypadkowo spotkanej kobiecie w damskiej ubikacji. Następnie pojawia się nowa postać blond piękności, która posiada ciekawą zdolność manipulowania ludzmi, co prowadzi do jeszcze gorszych wydarzeń. No i na koniec Terry Moore prowadzi dalej wątek małej Zoe, która niedawno zamordowała swoją starszą siostrę. Nie spodziewałem się, że do tego dojdzie, ale w końcu znalazłem prawdziwy horror w komiksie. Niby nic strasznego się tutaj nie dzieje, ale jakiś posępny, tajemniczy i straszny klimat dosłownie wylewa się tutaj z każdej strony. Czytałem już sporo pseudo opowieści grozy, ale to dopiero tutaj jest strasznie. Jestem pod sporym wrażeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz