niedziela, 11 stycznia 2015

#371 cotygodniowa zeszytówka #141

Swamp Thing 038 (2015)Swamp Thing #38, DC Comics

scenariusz: Charles Soule rysunki: Javi Pina

Przyznam się szczerze, mam dość spory problem z tym numerem. Niby jest tutaj wciągająca fabuła pełna szybkiej akcji, ale równocześnie nie składająca się tylko z walk i eksplozji. Byłem świadkiem powrotu dwóch dość ważnych postaci. Z czego jedna to spora niespodzianka i dość nieszablonowe jej wykorzystanie. Podoba mi się cały plan ataku na królestwo zieleni. Bo przecież nie da się wygrać ze Swamp Thing'iem w bezpośredniej walce, więc trzeba go mocno czymś zająć, a prawdziwy atak przeprowadzić gdzieś w tle. Wszystko to razem więc powinno zapewnić mi przyjemną rozrywkę i pozwolić wyłączyć się na chwilę. Jednak stało się inaczej. Co prawda nie musiałem się jakoś specjalnie wysilać intelektualnie podczas tej lektury, ale równocześnie czułem się nią dość mocno znużony. Ciągle miałem wrażenie, że już wszystko gdzieś widziałem i to pewnie w lepszym wykonaniu. Pojedynki, spiski, a nawet ponowne pojawienie się ponownie niektórych postaci już jakoś nie zaskakuje. Może to zmęczenie materiału, w końcu to już 38 numer tej serii jakby na to nie patrzeć. Nie potrafię precyzyjnie wskazać powodu dlaczego ten komiks mi nie spasował. Jednak równocześnie nie chcę mówić, że jest zły. Według wszelkich standardów to dobry komiks i sprawnie napisany, tylko ja jakoś nie potrafię się do niego ustosunkować.


Birthright 004Birthright #4, Image Comics

scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Andrei Bressan

Jakby tak powierzchownie spojrzeć na tą serię, to jest to taka sztampowa opowieść w klimatach fantasy. Gdzie wspaniały wojownik musi zgładzić pięciu magów, aby uratować świat. W między czasie czytelnik poznaje jeszcze dodatkowo młodość głównego bohatera, podczas której szkolił się w swoim fachu. Jednak i to świetnie wpisuje się w kanon gatunku. Na szczęście scenarzysta na tyle ciekawie uknuł swoją opowieść, że udało mu się wzbić ponad przeciętność dzięki czemu po każdy numer sięgam  wielką przyjemnością. To wszystko za pomocą kilku pytań jakie zawiesił w przestrzeni, a ja z wielką ciekawością czekan na ich odpowiedzi. Bo jak to się stało, że ojciec Aaron widząc swojego syna po kilku latach rozłąki jako dorosłego mężczyznę i w dodatku w postaci jakiegoś szalonego wojownika objuczonego białą bronią od razu mu we wszystko uwierzył? Drugie z kolei pytanie dotyczy ich matki. Dlaczego ona z kolei jest tak bardzo na nie do całej obecnej sytuacji. Czy to jej zdrowy rozsądek, czy może coś innego? Zresztą sam główny bohater Michael Rhodes również mocno przykuł moją uwagę i może nawet nie tyle on co sposób w jaki manipuluje swoim ojcem i bratem. Dodatkowo każdy numer posiada ciekawe odwołania do innych komiksów z Image Comics, co tylko dodaje mu uroku. Natomiast w tym numerze najbardziej spodobał mi się moment, w którym szalona opowieść o czarach i innym świecie pełnym potworów została w ciekawy sposób potwierdzona przez wydarzenia w lesie. Na miejscu Aarona i Brennan'a miałbym wszelkie wątpliwości odnośnie historii ich brata i syna od razu rozwiane. Czekam na kolejny numer i tego samego życzę wam, bo to kawał dobrej opowieści.


Deadpool (2012-) 039Deadpool #39, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Mike Hawthorne oraz Mirko Colak,

Zgodnie z moimi oczekiwaniami czułem się mocno zagubiony na kilku pierwszych stronach tego komiksu. Dziękuję Ci głupi Marvelu za niekończące się eventy w skład których wchodzi po kilka tytułów i po ich zakończeniu już nic nie jest takie samo. Przywitał mnie widok Doctora Dooma, Scarlet Witch i chyba Daniela Drumma robiących coś dziwnego, albo wspaniałego całemu światu. Apocalypse gdzieś zniknął. Time Square rozwalony w drobny mak podobnie jak posiadłość X-Mem, gdzie swoją drogą leży tylko głowa samego bohatera. Nie wiem co się dzieje i co chodzi, pewnie ma to związek z zakończeniem wydarzenia AXIS, jednak nie zrażonym tym brnę dalej. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że z każdą kolejną stroną numer ten jest coraz lepszy! Deadpool po odnalezieniu i połączeniu się z powrotem ze swoim ciałem pomaga pewnemu chłopcu ukryć się na jakiś czas. Udaje się do swej małżonki i powoli odbudowuje swoje małżeństwo. Na co naprawdę miło się patrzy. Potem załatwia kwestię swoich przyjaciół z Korei. To jest chyba najdziwniejszy fragment tego zeszytu. Połączenie botaniki z czarną magią daje naprawdę świetne efekty. Wszyscy w około wydają się szczęśliwi. Tylko Wade Wilson odkrywa dość gorzką prawdę o sobie. Może przynajmniej pomyli się w ocenie swojej przyszłości? Cały ten numer jest pozbawiony przemocy. Brakuje w nim głupich żartów. W sumie to w ogóle nie ma żadnych dowcipów i przez to wszystko miałem wrażenie jakbym czytał całkiem inny tytuł. Za to bardzo przyjemny w odbiorze i niosący dobre przesłanie. Po tylu numerach to naprawdę dziwna odskocznia, ale sprawdzająca się idealnie. Po raz kolejny jestem zaskoczony tą serią i tym razem na plus.


 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz