niedziela, 8 marca 2015

#384 cotygodniowa zeszytówka #149

Five Ghosts - The Haunting of Fabian GrayFive Ghosts: The Haunting of Fabian Gray #4, Image Comics

scenariusz: Frank J. Barbiere, rysunki: Chris Mooneyham

Fabian Gray bardzo źle znosi swoje opętanie przez pięć duchów. Co prawda posiadł dzięki nim niesamowite umiejętności, lecz jego ciało tego nie wytrzymuje. Po każdym kolejnym pokazie ich mocy musi coraz dłużej się regenerować. Przez co przesypia czasem kilka dni w ciągu. Aby zapobiec temu wyniszczającemu procesowi musi się nauczyć żyć z nimi w pokoju. Wszystko to ma osiągnąć dzięki pewnemu rytuałowi, któremu poddał się w podziemiach tajemniczego miasta Shangri-La. Większość tego komiksu przedstawia głównego bohatera, gdy podchodzi do kolejnych prób jakie przygotowały dla niego poszczególne duchy. Wszystkie one mają udowodnić każdej ze zjaw, że Fabian jest godny i w pełni rozumie moc jaką otrzymuje we władanie. Przyznam szczerze, tak połowicznie mi się spodobały. Łucznika wydaje mi się taka średnio logiczna, a Merlina to takie pójście na łatwiznę. Chociaż to samo można powiedzieć o teście samuraja, ale tam podoba mi się z kolei jej wykonanie. Poza tym wszystko w czym występują dawni japońscy wojownicy mi się podoba. W tej kwestii jestem bezkrytyczny. Natomiast zadanie dla Sherlocka urzekło mnie dość ciężkim i mrocznym klimatem. W między czasie na powierzchni zaginionego miasta odbywa się atak przeprowadzany przez szalonego Iago dosiadającego smoka. Jest to bardzo widowiskowa i zaskakująca część, która lekko mnie zasmuciła pewnym wydarzeniem. Widać nikt w tej serii nie powinien czuć się zbyt bezpieczny przed scenarzystą. Wszystko to razem zebrane daje obraz wspaniałej, niezwykle widowiskowej i wciągającej rozrywki, której chcę znacznie więcej.


Umbral-003Umbral #3, Image Comics

scenariusz: Anthony Johnston, rysunki: Christopher Mitten

Trzeci numer koncentruje się na przedstawieniu wydarzeń, jakie miały miejsce w siedzibie szmuglerów. Przed i po dotarciu tam Rascal i Dalone. Szczerze przyznam, trudno mi się zdecydować, które z nich zrobiło na mnie większe wrażenie. Jedne wyjaśnia wątek z poprzedniego numeru dotyczący trójki osób w małej szalupie zmierzających w tajemnicy do królestwa Fendin. Gdy dotarli do siedziby przemytników poprosili ich o azyl, gdyż są prześladowani z powodu braku chęci rezygnacji ze swej religii. To wtargnięcie w uporządkowane życie tej społeczności ma dość gwałtowny i widowiskowy przebieg. Do tego wątek ten dość mocno jest związany z późniejszym przybyciem głównej bohaterki i jej towarzysza. Dzięki temu główny wątek dość mocno się zagęszcza i zaskakuje czytelnika ciekawym zwrotem akcji. Lecz moją uwagę  zwróciła najbardziej forma w jakiej prezentuje się w tej serii magię. Ukazując ją za pomocą geometrycznych znaków w dymkach postaci parających się tą dziedziną. Dla mnie są one tak samo niezrozumiałe jak dla mieszkańców tej krainy i chyba o to chodziło twórcom. W końcu magia to skomplikowana nauka przeznaczona dla nielicznych. Motyw ten jest dla mnie świetnym przykładem ukazującym na jak wielu płaszczyznach przemyślana jest ta seria. Chociaż z drugiej strony może doszukuje się czegoś na siłę, czego naprawdę tam nie ma? Jakkolwiek jest naprawdę możliwość interpretowania tej serii na różne sposoby jest już piękne samo w sobie i was zachęcam do tego samego.


 Swamp Thing 040Swamp Thing #40, DC Comics

scenariusz: Charles Soule rysunki: Jesus Saiz

Po lekturze ostatniego numeru tej serii mogę z czystym sumieniem przyznać, że jestem zadowolony z jej poznania. Oczywiście miała gorsze i lepsze momenty, ale ogólnie rzecz ujmując jest to kawał porządnej rozrywkowej lektury, która czasem nawet skłaniała do głębszej refleksji. Jednak wracając do zeszytu z numerem 40 na okładce, to jestem pod wrażeniem jak scenarzysta w bardzo udany sposób zakończył tą historię. Zaprezentował czytelnikom olbrzymią i widowiskową rozwałkę ostatecznie rozwiązując konflikt pomiędzy światem zieleni i maszyn. Ten fragment z pewnością zadowoli wszelkich fanów trykociarzy i typowego komiksu super bohaterskiego. Jednak gdzieś między tym Charles Soule w piękny sposób również przypomina czytelnikom czym ten komiks tak naprawdę jest. To opowieść mająca swój początek, rozwinięcie i koniec. Rządząca się swoim prawami co dobitnie zostaje tu pokazane sceną w bibliotece. Jej dokładnie zaplanowane umiejscowienie, treść i samo zakończenie to wspaniała zabawa formą jaką prowadzi scenarzysta z czytelnikiem i za to należą mu się wielkie słowa uznania. Ten jeden fragment pokazuje nam jak jeszcze wiele można wycisnąć i pokazać w na pozór już wyeksploatowanej konwencji komiksów superhero. Nie spodziewałem się w sumie niczego po tym zeszycie, a otrzymałem coś bardzo dobrego i ciekawego. Dlatego teraz nawet trochę żałuję, że to już koniec tej przygody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz