niedziela, 3 lutego 2013

#198 cotygodniowa zeszytówka #40

AT_11Adventure Time #11, BOOM! Studios

scenariusz: Ryan North, Zac Giallongo  rysunki: Shelli Paroline, Braden Lamb, Zac Giallongo

Adventure Time to seria, o której nie umiem powiedzieć nic złego. Historie są świetne, bohaterowie ciekawi i wzbudzający sympatię. Całość jest ślicznie narysowana i jakby tego było mało, to w każdym numerze znajduje się zawsze sporo odwołań do popkultury. Tym razem moja ulubiona para bohaterów w raz z wampirzycą Marceline udają się do wnętrza BMO, ich żywej konsoli do gier, aby przejść najtrudniejszą grę w dziejach elektronicznej rozrywki Super Guts Punch 3. Od tego momentu ilustracje w komiksie zmieniają się w przepiękną pikselową grafiką. Podczas, gdy bohaterowie opowieści przechodzą kolejne poziomy, twórcy oddają hołd takim klasykom gier 8-biotwych jak Donkey Kong, Q*bert, Super Mario Bros oraz jeszcze dwóch innych gier, w które zagrywałem się jako dzieciak, ale nie jestem w stanie już podać ich nazw. Takie zagrania wzbudzają we mnie olbrzymi podziw i sprawiają, że na każdy kolejny numer czekam z wielką niecierpliwością. Twórcy w ciekawy sposób pokazują, jak można się bawić z formułą komiksów i jak niezwykle kreatywne oraz pojemne może być ta dziedzina sztuki. Za każdym razem, gdy sięgam po kolejny numer to kompletnie nie wiem czego mogę się w nim spodziewać. Jednak zawsze jestem pewien, że autorzy po raz kolejnym mnie zaskoczą czymś nowym.


Avengers 003Avengers #3, Marvel


scenariusz: Jonathan Hickman, rysunki: Jerome Opeña

Numer w którym dochodzi do wielkiej konfrontacji z pomiędzy Avengers, a stworzycielem światów Ex Nihilo. Jednak nadal jedynym plusem tego komiksu są niesamowite rysunki Jerome Opeñy, na którego pracę nadal nie mogę się napatrzyć. Chętnie nabyłbym jakiś artbook z jego grafikami, albo jakiś plakat powiesił na ścianie. W większej skali musi prezentować się genialnie. Wracając jednak do samej fabuły. Ex Nihilo powołuje do życia swojego Adama, który niestety nie jest tak doskonały jak oczekiwał tego jego Twórca. Później pojawiają się mściciele w sporym składzie, dochodzi do walki i ratują świat. Ze smutkiem trzeba przyznać, seria jak na razie nie zachwyca od strony fabularnej. Jednak  na samym końcu numeru pada odpowiedź na odwieczne pytanie: dlaczego Ziemia jest taka wyjątkowa? Kapitan Ameryka, jak przystało na człowieka, odpowiedział niezwykle skromnie przez co otworzył chyba furtkę do kolejnych najazdów naszej planety przez wszystkich kosmicznych szaleńców. Może dzięki temu seria stanie się chodź trochę ciekawsza.


Avengers 004Avengers #4, Marvel


scenariusz: Jonathan Hickman, rysunki: Adam Kubert


Stało się najgorsze, co mogło się wydarzyć dla tej serii. Wydawcy zmienili rysownika i pozbawili serię jej największego atutu. Co prawda, teraz za oprawę graficzną odpowiada Adam Kubert, więc nadal jest dobrze. Jednak to już nie to samo, jak w poprzednich trzech numerach. Historia natomiast skupia się na dwóch wątkach. Z jednej strony poznajemy losy Hypierona. Jak dorastał, stawał się bohaterem oraz jego drugą mroczniejszą stronę, która na razie została tylko zasygnalizowana. Drugi wątek natomiast skupia się na kilku członkach Avengers, którzy udają się do Savega Land gdzie natrafiają na naukowców A.I.M. oraz szóstą jakby bombę, która została zrzucona na Ziemię przez Ex Nihilo . Oczywiście wynikły z tego jakieś perturbacje, trochę walki. Jednak patrząc na całokształt to wydaje mi się on monotonny i jakoś cały czas nie może się rozkręcić. Akcja jest nudna, momentami teksty są stanowczo za poważne i jakoś sztucznie nadęte. Postawa Hyperiona z jego "Truth without compromise" jest tak bohaterska i szlachetna, że aż śmieszna. Już chyba wolałbym, aby ta seria była czystą i przyjemną nawalanką jak chociażby niedawny Avengers vs X-Mem, które zapewniały przynajmniej dobrą rozrywkę. Tutaj nie ma zabawy, a tym bardziej jakiś poważniejszych treści.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz