niedziela, 17 marca 2013

#206 cotygodniowa zeszytówka #46

Animal Man (2011-) 018Animal Man #18, DC Comics

scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: Steve Pugh

Epilog dość dużego wydarzenia opowiadającego o walce w Rotworld, odbywającego się wspólnie na łamach trzech serii i niestety efekt końcowy jest w sumie średni. Parliament of Decay buntuje się przeciw swemu awatarowi Arcanowi, dzięki czemu Buddy Baker otrzymuje jedyną szansę, aby wszystko naprawić. Zostaje przeniesiony w czasie do momentu, w którym można jeszcze wszystko naprawić. Staje do nierównej walki z The Rot. Na pomoc przybywa mu jednak odsiecz. Dawno temu zapowiedziana, ale dopiero teraz pojawiająca się. Wszystko jakoś dobrze się układa, dobro wygrywa i wtedy przypomniała mi się okładka numeru, niszcząc dość mocno zakończenie. Znika gdzieś zaskoczenie, którego i tak pewnie by nie było, bo ostatnie strony są dość przewidywalne. Numer całkiem sprawnie zamyka całą wielką przygodę, która jest w sumie od pierwszego numeru. Całość czyta się dość sprawnie, dzięki czemu czytelnik ma zapewnioną chwilę relaksu, jednak po przewróceniu ostatniej strony czuje się niedosyt. Ja przynajmniej spodziewałem się bardziej efektownego zakończenia. Podoba mi się natomiast okładka numeru, pomijając jej element spoilerowy, to ciekawie została zaprojektowana. Swoim wyglądem nawiązuje do stylistyki wszystkich tabloidów, które często zamieszczają jakieś krzykliwe tytuły na pierwszej stronie.


Swamp Thing (2011-) 018Swamp Thing #18, DC Comics


scenariusz: Scott Snyder rysunki: Yanick Paquette

Ten numer ma tak wiele wspólnego z komiksem powyżej, a wydaje mi się znowu lepszy. Potwór z bagien również otrzymał od Parliament of Decay możliwość uratowania świata i został przeniesiony do kluczowego momentu całego Rotworld, aby móc uratować świat przed zagładą. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, wystarczy tylko zadbać o bezpieczeństwo ukochanej i wszystko wraca do z góry ustalonego początku. Jednak potem scenarzysta wprowadza istotny szczegół, który nadaje całej opowieści innego wymiaru. Już wszystko nie jest takie oczywiste. Nabiera odrobiny dobrego romantyzmu, w końcu cała ta seria kręci się wokół wzajemnej miłości dwóch  bohaterów i wszelkie wydarzenia wynikają z niej. Z kolei samo zakończenie w piękny sposób zespala wszelkie wątki w jedną, sensowną i ciekawą całość. Spodobało mi się to, jak scenarzysta zakończył losy bohaterów w sumie na dwa sposoby. Ciekawy sposób na wybrnięcie z sytuacji i ustrzeżenie się przed typowym, ckliwym, szczęśliwym zakończeniem, które mogłoby się pojawić na ostatniej stronie. Bardzo mnie ucieszył w sumie jego brak oraz finalny efekt tego numeru.


AT13Adventure Time #13, BOOM! Studios


scenariusz: Ryan North, Josh Lesnick, Chris Schweizer, rysunki: Shelli Paroline, Braden Lamb, Josh Lesnick, Chris Schweizer,

W przygodach Finna i Jaka często autorzy odwołują się do otaczającego nas świata, popkultury i modnych ostatnio geeków i również tym razem jest podobnie. Mianowicie, nasi bohaterowie w raz ze swoją uroczą koleżanką wampirzycą Marceline podążają śladem złego Ewlbo. Ten zły człowiek zainfekował im przyjaciela i zaraz konsolę do gry BMO strasznym wirusem komputerowy. Nasi bohaterowie chcąc uratować swego przyjaciela, muszą oczywiście pokonać złego programistę i tutaj zaczyna się zabawa. Najlepsza scena numeru, to moment kiedy chłopaki zaczynają hackować, a trzeba tutaj zaznaczyć, że całą wiedzę o tym czerpali tylko i wyłącznie z filmów! Efekt jest zabawny. Chwilę później okazuje się, że Marceline posiada pewne umiejętności w tej dziedzinie, co głównych bohaterów wprowadza w osłupienie. No bo jak to tak, dziewczyna i zna się na komputerach? Jednak szybko ich przekonuje, pokazując "magię programowania". Dodatkowo w numerze znajdują się dodatkowe dwie  opowieści. Jedna jedna z nich jest historią Finna, który pokonał złego Millineuromancera. Za co w nagrodę dostaje tytuł królewny królestwa dziwnych kapeluszy. Miło się patrzy jak mały chłopiec nie może się pogodzić z piastowaniem stanowiska dla kobiety. Jak zawsze przy tej serii numer bardzo przyjemny i z czystym sumieniem polecam, jako świetną rozrywkę, którą przy okazji można poczytać dziecku. Mógłby to być dobry tytuł dla Centralki lub Krótkich Gatków, nowych linii wydawniczych od Centrali oraz Kultury Gniewu skierowanych dla młodszych czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz