środa, 14 lipca 2010

#113 The Losers reż. i scen. Sylvain White

Ja naprawdę rozumiem że obecnie panuje tak zwany sezon ogórkowy w kinach i mamy same lekkie i rozrywkowe filmy. Niestety jako fan wszelkich komiksów postanowiłem obejrzeć tą adaptację i bardzo tego żałuję.


Uprzedzam będą spoilery!!!
Wszystko zaczyna się od rutynowej akcji w Boliwii. Nasza pięcioosobowa drużyna najlepszych specjalistów w swoich profesjach ma oznaczyć laserowo dla bombardowania jedno "skromne" domostwo jakiegoś kryminalisty i wydawało się że to proste i rutynowe zadanie. Jednak kilka minut przed nalotem nasi bohaterowie zauważają pełen autobus dzieci na posesji. Maluchy są wykorzystywane do szmuglowania narkotyków. Oczywiście nasza drużyna ignoruje rozkazy i pędzi z pomocą nieletnim. Wszystko idzie jak z płatka, ratują dzieciaki pakują je w śmigłowiec który miał zabrać naszych bohaterów z akcji i helikopter wzbija się w powietrze. Wszyscy się cieszą i radują, lecz nie na długo. Gdyż pojawia się samolot i zestrzeliwuje śmigłowiec z dzieciakami. Nasze chłopaki strasznie cierpią, dociera do nich że to Oni mieli zginąć i od tego czasu przestają istnieć dla świata. Oczywiście pojawia się piękna kobieta, która wie kto stoi za zamachem na nasz dream team i zaczyna się pogoń za zemstą.

Film jest tak debilny, przepełniony dziurami w scenariuszu że nawet nie warto o tym wspominać. Fabuła jest skomplikowana jak konstrukcja cepa i nawet jak na wakacyjne kino akcji jest mocno poniżej poziomu. Efekty specjalne są jak z lat 80-tych i mocno widać, że miały bardzo skromny budżet. Dodatkowo montaż filmu jest tragiczny. Podczas strzelanin ciągle następują zwolnienia ujęcia, które są męczące, zamiast efektowne. Również jest sporo ujęć gdy nasi dzielni chłopcy maszerują w rzędzie a w tle łopocze majestatycznie amerykańska flaga.Innym razem podczas akcji jeden z bohaterów zostaje postrzelony w obie nogi. Pięć minut później towarzysze obwinęli mu taśmą izolacyjną rany i w pełni chwały powrócił do walki. W całym filmie jest straszne nagromadzenie dobrych pomysłów, lecz tak bardzo nieudolnie wykorzystanych, że oglądanie ich naprawdę boli jak choćby w przypadku zwolnień ujęć.

Podczas projekcji widać również że twórcy liczyli ewidentnie na sukces kasowy i kontynuacje. Konstrukcja filmu świetnie pasowałaby jako pilot nowego serialu, gdyż nie kończy się definitywnie, a jako koniec pojedynku pomiędzy protagonistami i see you next time. Taka typowa serialowa konwencja.

Przyznam że serii komiksowej nie czytałem, chodź słyszałem o niej wiele dobrego w co jestem w stanie uwierzyć. Jak również w to że po raz kolejny totalnie zmarnowano możliwość nakręcenia dobrej adaptacji komiksowej. Ten film to wielka strata czasu.