niedziela, 27 października 2013

#260 cotygodniowa zeszytówka #78

X-Men-v4-006-(2013)X-Men v.4 #6, Marvel

scenariusz: Brian Wood, rysunki: David López

Z racji tego iż opowieść zmierza już ku końcowi i zostały tylko trzy zeszyty do końca, nadszedł moment na odkrycie kart. Okazało się komu przypadło w udziale grać czarne charaktery. Po części zostały wyjawione ich motywy działania, ale tutaj scenarzyści pewnie będą nas jeszcze próbowali zaskoczyć i wmawiać, że jednak nie wszytko wygląda tak jak się czytelnikom wydaje. Po dojściu do ostatniej strony jestem raczej średnio usatysfakcjonowany. Miało być zapewne wielkie zaskoczenie, a wyszło jak zawsze. Cały numer głównie opiera się na jednej scenie kiedy to okazuje się kto ma jakie zamiary i jest ona dość słaba. Nie trzyma w napięciu, wszystko przebiega dość sztampowo i jakby było tego mało to złe postacie wcale nie zaskakują. Przecież od samego początku wszystko na nich wskazywało. Pozostaje jeszcze wspomnieć o stronie wizualnej tego dzieła. Nie wiem czy rysownik odwalał swoją pracę na kolanie, albo może miał mało czasu i się śpieszył, ale dzięki temu efekt końcowy jest marny. W szczególności gdy zwróci się uwagę na twarze postaci. Np. na stronie 8 Rogue wygląda jak jakaś staruszka z koszmaru, której wyraz twarzy jest dla mnie nie do odkrycia. Na stronie 9 z kolei Jean Grey z przeszłości wygląda jakby miała wodogłowie albo była ciężko chora na jakąś inną chorobę. Po za tym te ilustracje w większości prezentują poziom jakiegoś średniego web komiksu, a przecież to jest Marvel, dla którego pracują wielcy tego przemysłu. Coś tu chyba poszło nie tak.


Thief of Thieves 017Thief of Thieves #17,  Image Comics


scenariusz: Andy Diggle, rysunki: Shawn Martinbrough


Plan wielkiego napadu dochodzi w końcu do skutku. Czytelnik obserwuje z jakim artyzmem Redmond wyprowadza wszystkich w pole. Udaje mu się oszukać policję, wielkiego lokalnego bandziora i spokojnie dostaje się na miejsce swojego zlecenia. Oczywiście nie małe zasługi w tym wszystkim ma nieświadoma wszystkiego agentka Cohen. Jednak nie wie o tym chyba tylko ona, bo przecież wszyscy czytelnicy zapewne spodziewali się tego już od kilku zeszytów wstecz. Na szczęście nie ma tutaj jakieś szybkiej akcji pełnej wybuchów, a twórcy postanowili całość skonstruować na dobrych dialogach. Dzięki czemu jest niezwykle trudno oderwać się od lektury. Jakby tego było mało, całość kończy się sceną, która towarzyszy czytelnikom od samego początku tej serii dzięki czemu całość zatacza koło. Jestem ciekaw co z tego dalej wyniknie i jak zwykle czekam z niecierpliwością na następny numer. W końcu powinna się w nim znaleźć wielka ucieczka najlepszej grupy złodziei oraz finał całego misternego planu.


Animal Man (2011-) 024Animal Man #24, DC comics


scenariusz: Jeff Lemire, rysunki: Rafael Albuquerque


Podczas lektury tego numeru byłem lekko znudzony i miałem wrażenie, że Jeff Lemire idzie w złym kierunku ze swoją opowieścią. W The Red nadal trwa rewolucja i na arenie wydarzeń pojawił się nowy awatar czerwieni. Gdzieś tam pałęta się również Maxine, co trochę komplikuje całą sprawę. Buddy oczywiście stara się ją odnaleźć ale średnio mu to wychodzi. Całość niby miała trzymać w napięciu, ale niestety dramaturgia jest tego słaba, że nic z tego nie wyszło. Tak trwałem w tym przeświadczeniu, aż dobrnąłem do momentu w którym cała akcja z The Red łączy się z rozdaniem filmowych nagród na kształt Oscarów.  Mianowicie protagoniści wykorzystują fakt iż cały świat śledzi transmisję i wygłaszają prawa nowego świata, który teraz zapanuje pod panowaniem ich kościoła. Przy okazji biorą wszystkich obecnych na gali za zakładników i grożą ich zabiciem jeśli do godziny nie zjawi się nasz bohater. Zdaję sobie sprawę, że ich wystąpienie to nic odkrywczego. Takich akcji było już wiele w całej popkulturze. Lecz czytając ten fragment czułem jakąś siłę płynącą z ich przekazu. Oni sprawiają wrażenie jakby silnie wierzyli w to co mówią i byli skłonni do wszelkich działań, aby je osiągnąć. Dodatkowo, gdzieś tam między wierszami, scenarzysta kpi z tego całego świata gwiazd i znanych ludzi, co o dziwo świetnie pasuje do siebie. Dzięki takiej końcówce zmieniłem zdanie i teraz ze znacznie większą ochotą czekam na kolejny zeszyt.

niedziela, 20 października 2013

#259 cotygodniowa zeszytówka #77

Swamp Thing (2011-) 024Swamp Thing #24, DC Comics

scenariusz: Charles Soule rysunki: Andrei Bressan

Zagadka ostatnich kilku numerów nareszcie zostaje wyjaśniona. Czytelnik w końcu poznaje tożsamość tajemniczego Seedera. Muszę przyznać była to dla mnie spora niespodzianka i nawet nie chodzi mi o samą postać lecz o sposób w jaki posiadł swe zdolności. Nie chcę spoilerować, ale patrząc na jego umiejętności można się domyślić kto maczał w tym palce. W numerze tym nie mogło oczywiście zabraknąć widowiskowej sceny pojedynku pomiędzy głównym bohaterem, a panem z nasionami, jednak znowu nie to jest najważniejsze. Mianowicie zaraz po niej The Pariament of Green, który był świadkiem całego zajścia, powiedział coś tak dziwnego, że aż zabawnego. Jakby tego było mało, zapewne będzie to miało spory wpływ na kilka nadchodzących numerów tej serii. Osobiście nie za bardzo podoba mi się ten pomysł. Zapowiada się odejście od mrocznego i strasznego klimatu w kierunku jakiejś chorej rywalizacji pomiędzy dwoma bohaterami. Jakoś ten koncept do mnie nie przemawia. Mam nadzieję, że jednak się mylę i kolejne numery mnie mile zaskoczą.


Aquaman (2011-) 023Aquaman #23, DC Comics


scenariusz: Geoff Johns, rysunki: Paul Pelletier

Wspaniale widać po tym zeszycie nadchodzący już wielkimi krokami finał historii pt. Death of the King. Takiego naładowania akcją w tej serii chyba jeszcze nie było. Wydarzenia gnają z prędkością wściekłego Aquamana pod wodą. Walka o Atlantis trwa w najlepsze i nawet to, że główny bohater ma kumpla w postaci Wielkiego Przedwiecznego Cthulhu nie pomogło mu za bardzo. Wszystko to dla tego, bo wielkie podwodne miasto Atlantydów stało się areną starć dla trzech różnych frakcji, z czego żadna nie ma zamiaru ustąpić. Całość czytało mi się bardzo dobrze. Akcja jest ciekawa i od czasu do czasu przeplatana jakimś innym wątkiem. Co o dziwo wcale nie powoduje spadku napięcia. Wszystko jest raczej dość oczywiste i na poziomie takiej lekkiej i przyjemnej lektury na 20 min, ale nawet w takim komiksie udało się wprowadzić udane i zaskakujące zakończenie. Bawiłem się przednio i spokojnie czekam na kolejny numer.


Adventure Time 019Adventure Time #19, KaBOOM! Studios


scenariusz: Ryan North oraz Andy Hirsch, rysunki: Shelli Paroline, Braden Lamb, Andy Hirsch

W końcu Finnowi, Jake'wi oraz Ice Kingowi udaje się wydostać z labiryntów dzięki wyrażaniu swoich uczuć. Co najdziwniejsze, okazało się to naprawdę potężną bronią. Jednak nie był to koniec ich wspólnej wędrówki, ponieważ na końcu czekał ich jeszcze straszny pojedynek z ostatnim bossem. Mile się zaskoczyłem, gdy okazało się iż jest nim pewien dobrze znany złoczyńca tej serii. Zawsze miło jest spotkać starego znajomego. Cała ta wyprawa po lochach wyszła świetnie. Widać, że scenarzysta nie jeden raz miał do czynienia z przeróżnymi grami, może nawet z klasycznym papierowym RPG i potrafi wynieść z tego coś więcej niż tylko samą rozrywkę. Po raz kolejny udowodnił, że świetnie rozumie całą popkulturę i umie się do niej w ciekawy sposób odwołać. W sumie to co napisałem powyżej już mogłoby świetnie wystarczyć za rekomendację tego numeru, ale znajduje się tu jeszcze jedna krótka opowieść warta poznania. Sama fabuła jest banalnie prosta i opowiada o tym jak Jake i Finn równocześnie dowiadują się o swoim porwaniu i oczywiście od razu śpieszą sobie na ratunek. Świetna w tej historii jest jednak jej forma. Mianowicie na pierwszej stronie zaczyna się wersja Finna, a od końca zaczyna się Jake'a, która jest przedstawiona do góry nogami. Oczywiście jak można to przewidzieć oba wątki umiejętnie łączą się w samym środku. Pomysł banalny, ale już wykonanie wspaniałe!

czwartek, 17 października 2013

#258 Orły Rzymu księga I, scenariusz oraz rysunki: Enrico Marini

IMG_20131017_170441Orły Rzymu to pierwszy komiks z jakim miałem kontakt do którego scenariusz napisał Enrico Marini. Jego osobę znam głównie jako rysownika o czym poniżej, ale czy w roli scenarzysty radzi sobie równie dobrze jak w przypadku ilustracji?


Cała historii została oparta na relacji pomiędzy młodym barbarzyńcą siłą zmuszonym do życia w wydawałoby się cywilizowanym Rzymie, a jego rówieśnikiem, synem szanowanego obywatela inperium. Ermanamer jest jednym z synów Sigimera - wodza germańskiego plemienia Cherusków. Po tym jak Rzymianie zawarli rozejm z większością plemion germańskich zabrali do swego miasta państwa wielu zakładników w postaci potomków przywódców plemion. Wszystko to w ramach umocnienia nowo powstałego sojuszu militarnego. Gdy nasz bohater dociera do Rzymu, zostaje oddany pod opiekę bardzo zasłużonego oficera i właściciela ziemskiego Tytusa Waleriusza. Od teraz będzie on odpowiedzialny, aby uczynić z młodego barbarzyńcy pełnoprawnego obywatela cesarstwa. Dlatego Ermanamer zostaje włączony do rodziny Tytusa, gdzie wraz z jego synem Markiem zostaje poddany ostremu treningowi wojskowemu. W tym momencie, moim zdaniem, rozpoczyna się najciekawsza część całego komiksu. Mianowicie scenarzysta poprzez zestawienie tych dwóch całkiem odmiennych kulturowo, ale również i charakterowo postaci tworzy bardzo ciekawy kontrast. Jeden z nich jest walecznym, odważnym i zahartowanym chłopakiem, natomiast drugi jest jego wielkim przeciwieństwem przynoszącym hańbę swojej rodziny.


Na początku miałem wrażenie jakby podczas pisania scenariusza autor za mocno zapatrzył się w serial amerykańskiej stacji HBO Rzym. Tak jak tam, tak i tutaj w starożytnym mieście wszyscy prowadzą dość rozwiązłe życie z bardzo luźnym podejściem do seksu, zabójstw i spisków. Potem jednak czym dłużej się nad tym zastanawiałem, tym słabsze widzę podobieństwo do serialu. Tam scenarzyści skupili się na przedstawianiu samych mieszkańców miasta państwa. Tutaj autor bardziej stara się pokazać sporą różnicę pomiędzy cywilizowanymi rzymianami, a barbarzyńskimi germanami. Co jednak dość mocno wychodzi na niekorzyść dla tych rzekomo bardziej światłych.


IMG_20131017_171557


Od strony graficznej komiks prezentuje się dokładnie tak samo jak wszystkie inne prace tego autora wydane już na naszym rynku. Jeśli kiedykolwiek miałeś, drogi czytelniku do czynienia z serią Cygan, Drapieżcy lub Skorpion wydanymi w większości przez Egmont to dokładnie wiesz czego należy się spodziewać. Mam wrażenie, że rysownik ten raczej w niewielkim stopniu się rozwija i ciągle rysuje mniej więcej na takim samym poziomie. Co prawda całość jest przyjemna dla oka, anatomia się zgadza i całość jest bogata w szczegóły, jednak z drugiej strony w żadnym momencie nie ma tutaj nic tak pięknego, aby zachwyciło. Poprawnie wykonana praca i nic więcej.

Jest to z pewnością lekki i przyjemny komiks na dłuższą chwilę relaksu pod warunkiem, że nie przeszkadzają nam czasem brutalne sceny lub golizna. Ja miło spędziłem czas podczas lektury, jednak muszę przyznać, że mi bardzo odpowiadają takie tematy. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to zbyt mała ilość stron poświęcona Germanom. Zawsze wydawali mi się bardziej interesujący. Jednak w końcu jest to seria o losach Rzymian więc w sumie nie można brać tego za wadę.

IMG_20131017_171617

poniedziałek, 14 października 2013

#257 Podwójny fart.

Dziś będzie mała odskocznia od tego co zwykle się tutaj ukazuje i pozwolę sobie na małą prywatę. Nie będzie żadnej recenzji, a raczej streszczenie tego co mnie spotkało wczorajszego wieczora.


Około godziny 19.30 w niedzielę wróciłem do domu z pracy. Byłem dość mocno zmęczony, ponieważ spędziłem w niej w sumie cały weekend podczas którego obejrzałem cały sezon amerykańskiej wersji The Bridge. Mocno wkręciła mnie cała fabuła i dobrze się bawiłem podczas seansu, ale moim zdaniem serial mógł się skończyć po dziesiątym odcinku i byłby wspaniałą zamkniętą historią. Niestety twórcy musieli z niego zrobić kolejnego tasiemca z nieokreśloną ilością sezonów i nakręcili jeszcze kolejne trzy epizody wprowadzające już do drugiego sezonu. Coś mi się wydaje, że w przyszłości chyba nie będę już miał ochoty powrócić do tego serialu. Dlatego też gdy szukam czegoś nowego do obejrzenia to zazwyczaj wybieram takie seriale, które zakończyły już swą emisję.


Wracając jednak do meritum sprawy. Gdy tylko zjawiłem się w mieszkaniu, rozpocząłem przygotowania do miłego wieczoru. Przestawiłem kanapę, podłączyłem rzutnik. W tym czasie moja ukochana otworzyła litrowe wino, przygotowała coś dobrego do jedzenia i razem zasiedliśmy do seansu Strażników marzeń. Przyjemnie się ubawiliśmy, po raz kolejny dochodząc do wniosku, że najlepsze w animacji są nieme postacie niepodobne do ludzi. Po filmie, Monika sprawdziła maila i okazało się, że wygrała komiks Noe - 1 - Za niegodziwość ludzi na profilu facebookowym Lubię czytać. Ucieszyła mnie ta wiadomość, ale z drugiej strony poczułem się trochę zazdrosny (tak wiem jestem straszny). Ja sam uczestniczyłem w konkursie i to ja prosiłem ją, aby  wzięła w nim udział. Zachęcony jej sukcesem, też sprawdziłem maila i ku naszemu zdziwieniu okazało się, że również jestem zwycięzcą. Śmialiśmy się z tego całkiem długo, a potem zacząłem się zastanawiać po co nam w sumie dwa te same komiksy? Dlatego dziś odpisałem na maila z wiadomością o wygranej. Poinformowałem jak bardzo jest mi miło, ale z racji tego, że wygraliśmy oboje to ja rezygnuję z mojej nagrody. Ku mojemu zdziwieniu otrzymałem odpowiedź o takiej treści: "Faktycznie fajny zbieg okoliczności :) Upierałabym się jednak, żeby przekazać Wam oba należne egzemplarze np. na ten sam adres :)". W odpowiedzi poinformowałem, że nie chcę sprawiać im kłopotu i jeśli mają mieć z powodu mojej rezygnacji jakiś problem to mogą przesłać dwa komiksy na nasz adres, ale dalej nalegałem na przekazanie nagrody innemu uczestnikowi konkursu. Pani uległa, komiks poszedł do kogoś innego.


Teraz jak się tak zastanawiam, to mogłem jeden z nich podarować np. Małopolskiemu Studiu Komiksu, gdzie czasem chodzę na piątkowe spotkania. No ale trudno. Jak zawsze wykazałem się brakiem refleksu. Chociaż oni pewnie otrzymają egzemplarz od wydawcy, więc nie powinni być stratni. Co ciekawe, o sprzedawaniu jednego z komiksów nawet przez chwilę nie pomyślałem. Tak właśnie wygląda moja mała przygoda z konkursem zakończona podwójnym fartem.


0584_ca8e_480

niedziela, 13 października 2013

#256 cotygodniowa zeszytówka #76

JL#3Jupiter’s Legacy #3, Image Comics

scenarzysta: Mark Millar, rysunki: Frank Quitely

Numer ten to akcja w czystej postaci. Zdaje mi się, że już dawno nie czytałem nic tak sprawnie napisanego. Jest tutaj zdrada i namiętność, konflikt pokoleniowy, głowice nuklearne i mnóstwo walki pomiędzy superbohaterami. W sumie ani jeden kadr nie jest zbędny i wszystko zmierza do wielkiego przewrotu w świecie istot obdarzonych mocami. Dochodzi do obalenia najwspanialszego, najsilniejszego z nich i to wszystko za sprawą spisku z udziałem jego rodziny. No ale z historii wiemy, że tak właśnie głównie kończyli wszelkiej maści władcy. Dodatkowo całość została pięknie zrealizowana przez Franka Quitely'ego, którego rysunki są pełne detalu i nieregularnych linii, co najczęściej widać w pofałdowanych ubraniach, rozmierzwionych włosach i wszelkiej maści latających odłamkach. Natomiast jeden kadr z tego numeru, zrobiony na całą stronę jest moim zdaniem mistrzowski i po mimo tego, że dużo na nim czerwieni to chętnie powiesiłbym go w pokoju. W trzecim numerze Jupiter's Legacy z trochę drętwej opowieści stał się naprawdę mocnym tytułem. Trzymam kciuki za utrzymanie tego stanu.


Ghosted 003Ghosted #3, Image Comics


scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Goran Sudzuka

Nastał taki czas kiedy z opowieść w klimacie nastrojowych horrorów nabrała większego tępa zaczęła straszyć w bardziej bezpośredni sposób. Winters składa niespodziewaną wizytę swojemu pracodawcy. Dzięki temu czytelnik poznaje kolejne części układanki przybliżające trochę ostatni skok głównego bohatera oraz długą przeszłość jego aktualnego zleceniodawcy. Jednak najciekawsze rzeczy dzieją się w samej posiadłości Trask, gdzie pomimo tego, że już dzieje się wiele to nasza ekipa łowców duchów dodatkowo powiększa to szaleństwo o magiczną maskę wielkiego kapłana voodoo. To wszystko oczywiście powoduje znaczne przyśpieszenie akcji i kilka dość niespodziewanych sytuacji. Gdy ostatnim razem wspominałem, że warto zwracać uwagę na drugi plan bo tam również dzieje się sporo, to tym razem niestety wszystko zostało już mocno wyeksponowane. Co prawda trochę mi brakuje tej delikatnej zabawy i straszenia głównie klimatem, jednak pomimo tego nadal spędziłem z tym numerem mile czas i jest w nim coś takiego co sprawia, że trudno mi się od niego oderwać.


The Manhattan Projects 013The Manhattan Projects #13, Image Comics


scenariusz: Jonathan Hickman, rysunki: Nick Pitarra

Scenarzysta w dalszym ciągu kontynuuje swoją pracę i niezmiennie pokazuje do czego może zmierzać oddanie zbyt dużej władzy w ręce kilku osób. Tym razem czytelnik może poznać cztery różne projekty badań szalonych naukowców i trzeba przyznać, że każdy kolejny jest coraz ciekawszy. Więc mamy tutaj do czynienia z katalogowaniem przedstawicieli obcych cywilizacji i wkładaniem ich do słoików. Kawałek po kawałku. Program rakiet kosmicznych napędzanych napędem atomowym. Czerpanie energii z jądra Ziemi oraz ostatni mający na celu powstrzymanie wszystkich poprzednich. Przy każdym z tych projektów wychodzi wszelkie zło i samolubstwo osób je prowadzące, Chodź z pozoru niektóre z tych badań wydają się całkiem niewinne i nawet pożyteczne. Zdaję sobie sprawę, że komiks ten niektóre sprawy opisuje dość powierzchownie i pobieżnie. Jednak równocześnie za każdym razem jest dla mnie ciekawym punktem wyjścia, aby trochę głębiej się zastanowić nad tym wszystkim co nas otacza. Dzięki temu razem z dobrą rozrywką otrzymuję zawsze coś więcej.


All-New X-Men 017All New X-Men #17, Marvel


scenariusz: Brian Michael Bendis, rysunki: Stuart Immonen

Magik oraz młodzi Beast i Iceman nie ufając grupie X-Men z przyszłości. Dlatego postanowili sami ją odwiedzić. Głównym celem ich podróży była chęć poznania wydarzeń, które tak bardzo ich zmieniły i przeistoczyły w grupę istot pełnych lęku. Jednak w efekcie całej wyprawy, trójka podróżników powróciła z kompletnie nowym oddziałem mutantów z dalekiej przyszłości. Moim skromnym zdaniem, scenarzyści przekroczyli właśnie próg głupoty w mnożeniu coraz to kolejnych grup z różnych linii czasowych. Przecież ich ewentualne spotkanie, do którego w końcu musi dojść powinno wywołać taki paradoks czasoprzestrzenny, że chyba całą galaktyka poszłaby z dymem. Z pewnością przynajmniej niebieską planetę powinien szlag trafić. Historia tutaj zawarta już w sumie mało mnie interesuje, jednak będę śledził jej losy dalej bo jestem naprawdę ciekaw jak z tego poplątania i nonsensu uda się wyjść jej autorom. Chodź jak zawsze w takich wypadkach spodziewam się raczej czegoś płytkiego i banalnego.


poniedziałek, 7 października 2013

#255 ComicsRage

Jak pewnie zauważyliście już jakiś czas temu bardzo lubię wszelkiego rodzaju inicjatywy gdzie można kupić różne paczki gier za rozsądną cenę. Za każdym razem gry znajdę coś moim zdaniem wartego uwagi, to daję znać co, gdzie i za ile. Tym razem trafiłem na inicjatywę znacznie bardziej mi bliską aniżeli gry komputerowe. Mianowicie polscy twórcy komiksowi utworzyli paczkę ze swoimi komiksami, którą można kupić za dowolną cenę. Całość znajduje się na stronie ComicsRage i w skład pakietu wchodzą następujące tytuły:


22


Łauma Karola "KRL" Kalinowskiego - to piękna bajka z morałem. Pełna elementów folkloru dla małych i dużych fanów obrazkowych historii. Opowiada ona historię pewnej rodziny, która przenosi się z wielkiego miasta na wieś i tam stara się ułożyć sobie życie od nowa. Jeden z moich ulubionych komiksów i jeden z najlepszych polskich albumów ostatnich lat.


Śmiercionośni Łukasza Ryłko - za stroną wydawcy: "Chłopiec mszczący się za śmierć ulubionego kanarka. Pisarz chcący sprzedać duszę diabłu za odrobinę talentu. Niezwykła kobieta chcąca przeżyć niezapomnianą noc. Detektyw będący na tropie tajemniczych porywaczy. To tylko kilka postaci, których losy przetną się na kartach komiksu „Śmiercionośni”. Do tego ciekawy, pełen klimatu czarno biały rysunek, zabawa formą i mnóstwo odwołań do popkultury.


Project: Human Endo - zapis dziewięciu miesięcy z życia znanej ilustratorki Agaty Endo Nowickiej. Pierwotnie ukazał się w czasopiśmie wysokie obcasy, tutaj został wydany w jednym tomie po odnowieniu całości. Album zrealizowana w stylu prostych grafik z Paintbrush dzięki czemu autorka zawdzięcza bardzo rozpoznawalny styl.


11


Bajabongo Marka Turka - za stroną wydawcy: "Zapraszamy do „Bajabongo”, luksusowego kurortu znajdującego się w egzotycznym i mało uczęszczanym rejonie świata. Jego właściciel – Marek Turek – znany jest z oferty najwyższej jakości i dokładania wszelkich starań, by sprostać oczekiwaniom klienta. Turyści i bardziej wymagający podróżnicy wyjątkowo cenią jego dotychczasowe dokonania na polu organizacji wolnego czasu i wypoczynku. Takie parki tematyczne, jak „Fastnachtspiel”, czy wycieczki objazdowe typu „Międzyczas” cieszą się do dziś wielkim powodzeniem. Jego ostatnie przedsięwzięcie, „Bajabongo”, to dla Turka zupełnie nowe, ekscytujące wyzwanie – próba stworzenia bogatego w atrakcje kurortu, w którym obok solidnej dawki relaksu gościom zapewnia się silne emocje i doświadczenia, których nie zapomną do końca życia."


Jeśli jednak zdecydujemy się zapłacić powyżej 6.55$ otrzymamy dodatkowo opowieść S-F pod tytułem Yorgi autorstwa Dariusza Rzontkowskiego i Jerzego Ozgi. Komiks odwołuje się do wielu klasyków gatunku dlatego też fabuła zawiera sporo klasycznych elementów jak wielkie korporacje, narkotyki, fabryki produkujące ludzkie organy na wymianę itp.


Całość oczywiście została wydana bez jakichkolwiek zabezpieczeń w dwóch formatach: pdf oraz ACV po polsku oraz angielsku. Przy okazji dokonywania zakupu dodatkowo rozdzielamy dowolnie nasze pieniądze pomiędzy autorów, organizację charytatywną i organizatorów całej akcji. Moim zdaniem cały pomysł jest bardzo dobry i wart wsparcia. Dodatkowo tytuły są na tyle ciekawe, że nie ma się nad czym zastanawiać tylko należy dokonać zakupu. Życzę miłej lektury!

niedziela, 6 października 2013

#254 cotygodniowa zeszytówka #75

Aquaman (2011-) 022Aquaman #22, DC Comics

scenariusz: Geoff Johns, rysunki: Paul Pelletier

Umarł król, pojawiło się dwóch nowych pretendentów na jego miejsce. Jeden czekał na to wiele lat skryty pod lodami Antarktydy. Drugi urodził się na powierzchni, co już samo w sobie jest  bardzo dziwne. Planując podbój podwodnego miasta, wykorzystuje odpowiednią chwilę i staje do walki o tron. Aquaman jest w wielkich tarapatach, a to i tak jeszcze nie wszystko co go czeka. Ten numer zawiera chyba wszystko co powinien mieć klasyczny zeszyt z przygodami superbohatera. Są walki w głębinach oceanu, zdrada, samowolka, atak na Atlantydę. Nawet znalazło się miejsce na wielki double splash w którym główny bohater rzuca wrakiem statku w przeciwnika! W całym tym nawale akcji znalazło się również miejsce dla kilku ciekawie skonstruowanych kadrów. Pod koniec numeru  twórcy umieszczając po kolei obrazy z trzech różnych wątków ciekawie łączą je w jeden główny - upadek pewnego osamotnionego króla.


Wolverine and the X-Men 036Wolverine and the X-Men #36, Marvel


scenariusz: Jason Aaron, rysunki: Giuseppe Camuncoli


Jest kilka dobrych momentów, jednak w ogólnym rozrachunku ta historia zaczyna być lekko męcząca. Zeszyt zaczyna się bezpośrednią kontynuacją poprzedniego numeru i znowu dochodzi do walki pomiędzy mutantami z trzech linii czasowych dodatkowo podzielonych na dwa obozy X-men z teraźniejszości. Zdaję sobie sprawę jak chaotycznie to brzmi, jednak podczas lektury wszystko jest jasne i klarowne. W trakcie tej walki zaprezentowana została bardzo ciekawa scena telepatycznego pojedynku. Dla osób postronnych i patrzących z zewnątrz to tak naprawdę nic się nie dzieje. Sześć osób stoi naprzeciw siebie, jednak potem czytelnik może zobaczyć jak wygląda to w ich umysłach i wtedy robi się ciekawie. W tle nakłada się na to jeszcze pojedynek wszystkich mutantów co daje obraz trzech pól walki na raz. Chyba pierwszy raz widziałem coś takiego i muszę przyznać, że wyszło interesująco. Jednak pod koniec numeru zaczynają się kolejne podróże w czasie i mam już tego lekko dość.  Robi się z tego swoisty samograj, za pomocą którego scenarzyści chyba będą rozwiązywać coraz głupsze i bardziej kłopotliwe zawirowania fabularne. Wygląda to dla mnie jak pójście na łatwiznę. Po za tym ileż można eksploatować w kółko jeden i ten sam wątek? Numer ma swoje lepsze i słabsze momenty, zapadło kilka ważnych decyzji, posiada ciekawy finał i na pewno sięgnę po kolejny zeszyt, ale po tym storyline pewnie dam sobie spokój z mutantami.


Saga 014Saga #14, Image Comics


scenariusz: Brian K. Vaughan, rysunki: Fiona Staples

Ciekawie mi się ułożyły te zeszyty w tym tygodniu. W każdym z nich znalazła się jakaś dobrze zaprojektowana scena, którą warto zapamiętać. Tutaj jest to moment kiedy łowca głów rozmawia z Gwendolyn i dodatkowo ma omamy. Vaughan umiejętnie rozpisał w niej dialogi, tak aby wzajemnie się uzupełniały pomimo tego, że nie wszyscy uczestnicy rozmowy rozmawiają ze sobą nawzajem!  Poza tym bez wątpienia można powiedzieć, iż seria ta aktualnie przechodzi okres lekkiego wyciszenia zapewne przed nadchodzącą burzą. The Will wraz z Gwendolyn i Sophie przebywają na jakiejś rajskiej planecie. Łowca głów pod wpływem wizji i zapewne zmęczeniem dotychczasowym życiem postanawia osiąść tam na dłużej.  Równocześnie Marko wraz z rodziną nadal przebywają u pisarza D. Oswald Heista i w sumie tyle. Jednak po raz kolejny nie mogłem się oderwać od lektury. Niby nic się nie dzieje a chwilami czułem niepokój i już nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się czy moje domysły są prawdziwe. Mam tak dla przykładu z wizjami The Willa. Jest z nimi coś bardzo nie tak, są niepokojące i ciekawi mnie czy tylko mi się tak wydaje, czy jednak jest to oczywiste dla każdego? Z kolei w rodzinie Marka zawiązują się nowe znajomości, może nawet miłość i to wszystko na tle ciekawych, ale nie ckliwych tragicznych historii wojennych. Cały ten kocioł różnych wątków i bohaterów idealnie się nawzajem uzupełnia tworząc świetną opowieść.