niedziela, 29 kwietnia 2012

#136 Y: Ostatni z Mężczyzn - tom #1 Zaraza scen. Brian K. Vaughan rys. Pia Guerra

Pamiętam jak w 2008 roku na naszym skromnym rynku komiksowym pojawiło się nowe wydawnictwo Manzoku i jaka była moja olbrzymia radość, gdy zaprezentowali swoje plany wydawnicze. Było tam między innymi Planetary The Authority Warrena Ellisa, DMZ Briana Wooda. Oprócz tego w zapowiedziach było jeszcze kilka  innych dobrych tytułów, których z racji czasu już nie pamiętam. Jednak wiem, że większość miałem w planach kupować. Dodatkowo były to komiksy wydawane w świetnej relacji ceny do jakości co zachęcało jeszcze bardziej. Wielce się cieszyłem z pojawienia wydawnictwa które wydawało dobre komiksy środka, a najbardziej byłem zadowolony z wydawania serii z Vertigo Y: The Last Man.


Pierwszy tom zawiera w sobie pięcioczęściową opowieść pod tytułem Zaraza i tak naprawdę jest to wprowadzenie do świata i przedstawienie bohaterów. Komiks opowiada historię w której w jednym momencie na całej kuli Ziemskiej giną wszyscy przedstawiciele ssaków z chromosomem Y. Za wyjątkiem oczywiście Yorika, głównego bohatera serii i jego małpki Ampersanda. Muszą się oni odnaleźć w świecie bez mężczyzn, gdzie upadają rządy i całe państwa. Zaczyna po woli wszystkiego brakować i wygląda jakby miał nadciągnąć koniec ludzkości. Część kobiet po prostu opłakuje stratę najbliższych, inne tworzą ruch amazonek i zwalczają każdy symbol patriarchatu, a jeszcze inne próbują jakoś odbudować normalne życie. W takim świecie Yorik pod wpływem pewnych wydarzeń otrzymuje eskortę tajnej agentki 355 i wyrusza do Bostonu na poszukiwanie pani doktor, specjalistki od klonowania. Być może będącej w stanie rozwikłać zagadkę dlaczego na świecie pozostało dwóch męskich osobników i jakoś pomóc w odbudowie męskiej populacji.


Od strony wizualnej komiks prezentuje się jak typowa seria z Vertigo, która chyba przy żadnym tytule nigdy nie zatrudniała jakiegoś wielce utalentowanego artysty, tylko raczej sprawnych rzemieślników. Rysunki są realistyczne i starają się jak najlepiej odwzorować rzeczywistość. Razem z tradycyjnym kadrowaniem sprawia, że komiks czyta się łatwo i przyjemnie. Paleta kolorów raczej utrzymana jest w ciemnej tonacji, jednak zostało to wymuszone treścią fabuły, gdyż większość akcji odbywa się w nocy.


Polskiemu czytelnikowi, gdy przeczyta z tyłu komiksu streszczenie fabuły z pewnością pierwsze skojarzenie nasunie się z Seksmisją Juliusza Machulskiego i nie ma się temu co dziwić bo punkt wyjścia jest taki sam jednak jego rozwinięcie już całkiem inne. Mnie bardzo ucieszyła ta seria i świetnie się bawiłem przy czytaniu pierwszych trzech tomów. Bo niestety tylko tyle zostało u nas wydane zanim Manzoku zanim zakończyło swą działalność. Teraz po prawie czterech latach udało mi się zdobyć wszystkie dziesięć tomów i nareszcie mogę skończyć opowieść która tak długo czekała na swoją kolej.

niedziela, 22 kwietnia 2012

#135 Blade Runner reż. Ridley Scott scen. Hampton Fancher i David Webb Peoples

Właśnie zobaczyłem pierwszy raz jako dorosły człowiek Łowcę Androidów. Film który pierwszy raz widziałem jeszcze za czasów VHS-ów i to samych początków tego okresu. Za bardzo nie pamiętałem o co w nim chodzi. Pozostały mi w głowie tylko jakieś klasyczne sceny, które kojarzy chyba każdy w połączeniu z muzyką Vangelisa. W końcu ten film to absolutny kanon kina i śmiało można powiedzieć, że obraz kultowy.


Fabuła jest raczej prosta i nieskomplikowana, bo opowiada o łowcy androidów, granego przez jeszcze młodego Harrisona Forda, który ma za zadanie znaleźć pięć zbuntowanych modeli należących do najnowocześniejszej generacji robotów. W sumie starczyło to na jakieś czterdzieści minut filmu, a resztę czasu reżyser przeznaczył na wideoklip do muzyki Vangelisa.


Podczas seansu miałem głównie dwie myśli. Po pierwsze, że na reszcie zobaczyłem ten film w jakiejś wspaniałej jakości i dopiero teraz widziałem go w takiej wersji, w jakiej powinien być pokazywany zawsze. Wszystkie efekty nadal są świetne, a to przecież jest film z 1982 roku! Gdy na samym początku  jeden z pojazdów przelatuje majestatycznie przy akompaniamencie muzyki Vangelisa nad miastem, to widziałem każdy najdrobniejszy szczegół majestatycznych budowli. Dodatkowo jest kilka takich scen z latającymi pojazdami, gdy startują, albo zawisają nad miastem i nie mogłem wyjść z podziwu jak to jest wspaniale zrealizowane. Absolutne mistrzostwo i od strony wizualnej ten film jest wspaniały. Brud, syf, na ulicach nędza. Ogólnie jeden wielki dół w koncepcji świata i to wszystko według autorów już w roku 2019!. Chodź patrząc na otaczający nas świat to jeszcze nam daleko do realizacji ich wizji.


Druga myśl jaka mi się kołatała po głowie podczas seansu, to nie mogłem wyjść z podziwu jak inny jest ten film od tych robionych obecnie. Blade Runner to bardzo spokojny i stonowany film. Pędzący swoim własnym tempem, bez szybkiego montażu i natłoku efektów specjalnych. W zamian za to mamy klimat potęgowanymi długimi i spokojnymi ujęciami. Wszystko się toczy w leniwym tempie i nawet sceny walki, które z zasady powinny być dynamiczne, w tym przypadku prezentują piękną szkołę lat osiemdziesiątych.


Przyznam szczerze, ta powolność troszkę mnie zabiła. Fabuła jest prosta w tym filmie i jak dla mnie za mało jej na dwie godziny, a w połączeniu z tempem obrazu spowodowało to lekkie zmęczenie u mnie. Szkoda troszkę, bo znowu zniszczyłem sobie wspomnienia z dzieciństwa, ale co zrobić jeśli film już z lekka się zestarzał.  Dalej pod wieloma aspektami to mistrzostwo kina, jednak z drugiej strony to już film raczej dla starszej widowni przyzwyczajonej i co chyba najważniejsze wychowanej na takim kinie.

czwartek, 5 kwietnia 2012

#134 Hugo i jego wynalazek reż. Martin Scorsese scen. John Logan

Hugo i jego wynalazek opowiada historię chłopca, który starając się naprawić robota odkrywa historię kina. Hugo dzięki swojemu ukochanemu ojcu, kustoszowi muzeum wchodzi w posiadanie małego mechanicznego człowieka zdolnego do samodzielnego pisania i rysowania. Jak na ówczesne czasy istny cud techniki, gdyż akcja filmu dzieje się w latach 30 minionego wieku. W wyniku śmierci ojca, który spłonął w pożarze muzeum, nasz bohater dostaje się pod opiekę swojego wiecznie pijanego wuja, zegarmistrza na peronie kolejowym. Dzięki temu mały chłopiec poznaje fach zegarmistrza i odkrywa w sobie talent do majsterkowania oraz naprawiania wszelkich mechanicznych urządzeń. Za cel swojego życia obiera sobie naprawienie robota, co rozpoczął wraz ze swoim ojcem.


Sam film jest dość ciekawy z kilku powodów. To pierwszy film Martina Scorsese, słynącego raczej z filmów dla dorosłych, brutalnych i poruszających często poważne tematy tym razem postanowił zrealizować film dla dla młodszego widza. Przez ten zabieg przyznam, że pierwsze 30 minut filmu dość mocno mi się dłużyło zanim cała akcja się rozkręciła. Jednak potem nie mogłem oderwać się od ekranu i czułem się jakbym to ja odkrywał wspaniałą historię światowego kina. Po drugie sama fabuła jest ciekawie zrealizowana. Na początku jest to standardowy film o chłopcu, który pozostawiony sam sobie szuka swojego miejsca w życiu. Jego przygody kręcą się wokół pracy, nowych znajomych i ukrywania tego, że nie ma nikogo bliskiego wokoło siebie. Następnie z powodu kilku zbiegów okoliczności cały film zamienia się w opowiastkę detektywistyczną, mającą na celu rozwikłanie zagadki co łączy robota, ojca głównego bohatera i podstarzałego sprzedawcę w sklepiku na peronie kolejowym. Po trzecie właśnie rozwiązanie tej zagadki sprawia, że film zamienia się w hołd dla początków kina i nieskrępowanej fantazji. Dla tych, którym słowo "hołd" kojarzy się tylko z czymś bardzo poważnym, śpieszę z wyjaśnieniem. Na szczęście reżyser w bardzo przyjemny, wesoły i pomysłowy sposób opowiada o początkach kina. Dla mnie to była najwspanialsza część filmu podczas, której zrozumiałem dlaczego film w sumie braho się rozpoczynający został nominowany w tak wielu kategoriach do tegorocznych Oscarów.


Jak dla mnie jest to film, który ma wszystko aby zapewnić świetną rozrywkę dla każdego. Ciekawą fabułę, którą można obejrzeć z całą rodziną, gdzie dodatkowo każdy wyciągnie z niej coś dla siebie. Młodsi widzowie będą śledzić losy głównego bohatera, za to starsi w bardzo przystępny sposób poszerzą swoją wiedzę z historii kina. Od strony realizatorskiej to kino na wysokim poziomie z dobrym i ciekawym scenariuszem. Równie ciekawie wypada strona wizualna filmu ze świetnie zaprojektowanymi wszelkimi zakamarkami i mechanizmami peronu kolejowego, a w szczególności z końcową częścią filmu gdzie przedstawiany jest początek kina. Po kilku słabszych filmach, oczywiście moim zdaniem Scorsese nakręcił świetny film, który szkoda ominąć w natłoku śmieciowego kina.