sobota, 4 lutego 2012

#131 Niewielka Biblioteka Savage Dragona

Jakiś czas temu przemierzając niczym nieograniczoną krainę zwaną internetem natrafiłem na bloga Larsenofilia poświęconego twórczości Erica Larsena. Człowiek kompletnie mi nie znany, a jego twórczość tym bardziej. Trochę poczytałem o tym co robi i w którymś poście,  natrafiłem na wspaniałą inicjatywę autora bloga. Mianowicie poinformował On czytelników, że w ramach akcji "Niewielka Biblioteka Savage Dragona" jak sam ją nazwał, można pożyczyć tom Sevege Dragona zawierający pierwsze 24 numery. Wystarczy tylko poinformować w komentarzu pod postem, że jest się chętnym, zapisać się do kolejki i oczekiwać na przesyłkę. Trochę musiałem się naczekać, chodź z góry było ustalone przez organizatora inicjatywy, że każdy z czytelników ma trzy tygodnie na przeczytanie i przesłanie paczki dalej. Jednak wiemy jak to w życiu bywa i terminy się wydłużyły.


W końcu otrzymałem paczkę i po jakimś tygodniu leżakowania na szafce, komiks w końcu trafił w moje dłonie. Sama historia to opowieść o zielonym obrońcy uciśnionych o posturze Pudziana, który pojawił się na naszej planecie, w wypalonym na ziemi okręgu gdzieś w Chicago. Savage Dragon jest zielony i posiada coś na kształt irokeza na głowie tylko, że zrobiony z płetwy. Nasz bohater posiada nadludzką siłę, potrafi się regenerować i nawet odtwarzać odcięte kończyny. Posiada również szczegółową wiedzę na temat całej naszej planety, ale niestety nie pamięta nic ze swej przeszłości. Poznając komiks o SD obserwujemy jego pierwszą pracę, potem przejście do policji. Jego drogę kariery, pierwsze miłości, wzloty i upadki można by rzec i wszystko to w otoczce superbohaterów.Sam komiks to typowe superhero z lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Kobiety mają talię osy, biusty olbrzymie,  kostiumy prawie nic nie zasłaniające i przeczące prawu grawitacji. Nasz bohater non stop bije się z innym wrogiem, dzięki czemu wachlarz złych postaci powiększa się w zastraszającym tempie. Rysunki niestety również są z lat 90 ubiegłego wieku co wiąże się z kwadratowymi karabinami. Dodatkowo anatomia bohaterów czasem kuleje i bohaterowie komiksu na różnych kadrach wyglądają inaczej.


Twórca całej akcji udostępnił zbiorcze wydanie pierwszych dwudziestu czterech numerów komiksu, co pozwala na całkiem rozsądne zapoznanie się z tym super bohaterem.
Bardzo podoba mi się inicjatywa pożyczenia za darmo całkiem obcej osobie z internetu komiksu do przeczytania. Z pewnością podziwiam właściciela i inicjatora  za pomysł i odwagę, bo przyznam, że sam raczej nie odważyłbym się na taki krok. Co do samego komiksu to jest to świetna podróż w dawne lata dzięki, której miałem okazję  znowu poczuć się jak małolat za czasów wydawnictwa TM Semic w naszym kraju. Tego pięknego okresu kiedy to komiksy kupowało się w każdym kiosku na rogu ulicy.