wtorek, 14 października 2008

#68Tesa

Wybrałem się w niedzielę z kumpelą Behaind na koncert do kawiarni naukowej na koncert sludge, post-rockowej kapeli Tesa. Zanim sam koncert nastał mieliśmy niezły ubaw z samego miejsca, bo ja w sumie całkiem nie lubię tej knajpy. Po pierwsze zawsze jest w niej zimno i nędznie wygląda. Po drugie tam jest tak alternatywnie że aż w tyłku szczypie i głównie z tego powodu się śmialiśmy. Nabijałem się z Behaind że pali malboro i chciałem ją podkapować że słucha kapeli ze spiraconych mp3. Jednak po koncercie kupiła sobie jedną płytkę więc szacun.


Co można powiedzieć o chłopakach z Tesa? Na pewno to że są niezwykle utalentowani, ich koncert to niesamowita siła energii, hałasu w którym jest piękna harmonia i bardzo miła atmosfera. Muzycznie panowie z Łotwy oscylują wokół takich kapel jak Isis, Pelican, Neurosis czy Cult of Luna i powiem szczerze, że według mnie mogliby zagrać na tej samej scenie bez żadnych kompleksów. Przy pomocy niezwykłej siły, pasji i hałasu zespół zaprezentował nam piękne gitarowe granie. Słyszałem ich na koncercie pierwszy raz i myślałem że mają kilka długich i bardzo rozbudowanych kawałków. Jednak w domu słuchając ich płyt okazało się że to jest kilkanaście krótkich świetnie pasujących do siebie kompozycji. Wszystko to jest niezwykle spójne z sobą i ma się silne wrażenie że jest to jedna wielka świetnie przemyślana całość. Bardzo mi się jeszcze podoba że prawie w ogóle nie ma wokali, a gdy już się pojawiają to w sumie idealnie zgrywają się z muzyką. Naprawdę gorąco polecam zapoznać się z dokonaniami Łotewskiej kapeli Tesa!

Ktoś kiedyś powiedział, ze pisać o muzyce to jak śpiewać o architekturze i ja się z tym zgadzam. Jednak dziś postanowiłem spróbować i mam nadzieję że jakoś to wyszło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz