sobota, 25 października 2008

#69 Anathema


Jakoś od samego początku coś szło nie tak z tym koncertem i chyba niestety tak zostało do końca. Najpierw nigdzie nie mogłem kupić biletów. W jeden dzień poszedłem do Empika to mieli awarię. Następnego dnia poszedłem do Music Cornera i też mieli awarię. Jednak w tym drugim sklepie polecili mi jeszcze jakiś inny. Zachodzę, pytam a oni mi mówią że to jakaś inna agencja organizuje i że nie mają takich biletów. W zaistniałej sytuacji poszedłem po rozum do głowy i zamówiłem przez internet. Myślałem że wszystkie problemy mam z głowy a to był dopiero początek.


Na trzy dni przed koncertem Moja ukochana oznajmiła mi że nie idzie na koncert i ma kupca na swój bilet. Troszeczkę się zdenerwowałem, ponieważ przypuszczałem jakie są powody jej decyzji. Pokłóciliśmy się całkiem ładnie i po krótkim czasie okazało się że nie idzie na koncert z powodów rodzinnych. Niestety ja już nakrzyczałem, wyszedłem na potwora, a Ona niestety tylko źle zaczęła naszą rozmowę na ten temat. Wyjaśniliśmy sobie wszystko, oboje zrobiliśmy źle i wróciliśmy do punktu wyjścia. W końcu udało się nam obojgu dotrzeć i tu znowu taki niesmak powstał w związku z koncertem.

Na Anathemie byłem tym razem już po raz trzeci i muszę przyznać, że raczej średnio mi się podobało. Panowie delikatnie mówiąc byli z sobą nie zgrani. Wokalista śpiewał tak że nie dało się go zrozumieć i jeszcze do tego z manierą gwiazdora i rozpiętą koszulą do pępka. Stojąc w tłumie czułem się jakbym wrócił do pierwszej klasy liceum z powodu ludzi tam zebranych. Nawet zaczęliśmy z Moniką liczyć dziewczyny w klasycznym mrocznym stroju nastolatek, czyli czarne spodnie materiałowe jakby takie elegancki i czarna bluzeczka na ramiączkach. Naliczyliśmy dużo +1, bo się myliliśmy często. Kapela grała raczej stare kawałki ze świetnie dobranym repertuarem i to mają na plus. Dużo ciężkiego grania było i nawet jakoś tak nie smucili, chociaż to akurat w nich lubię. Dobre było jeszcze to że koncert rozpoczął się punktualnie, co akurat na takich imprezach jest rzadkością. Miałem jeszcze wielką nadzieję że przyjadą z Lee, która się udziela na wokalu w co po nie których kawałkach ale niestety się nie udało. Ogólnie koncert taki średni był, ale można się było poprzytulać i pośmiać więc jakoś to poszło. Dla Ciekawych poniżej setlista koncertu:
Deep
Closer
Far Away
Angels Walk Among Us
A Simple Mistake
Anyone, Anywhere
Empty
Judgement
Panic
Shroud of False
Lost Control
Regret
Hope
Temporary Peace
Flying
Are You There?
One Last Goodbye
Angelica
A Dying Wish
Sleepless
Hindsight
Fragile Dreams

1 komentarz:

  1. Post niefajny.Koncert niefajny.Ludzie niefajni.Smucenia w setliście właśnie za mało, bo w tym są wciąż przekonujący jak cholera. Jednak jak grają szybkie kawałki nie są tak energetyczni jak kiedyś, z małym wyjątkiem dla sleepless. To że ludzie jak zwykle byli za wysocy by coś widzieć to standard z moim 163 cm. Czułam się jednak staro pośród lasek ubranych jak fanki kurta cobaina które wyrosły jedynie z koralików. Spodnie sztruksy, spodnie materiałowe, dżinsy lata 90' i te bluzeczki na ... "ramiączkach". Sukienka "na ramiączkach", bluzka "na ramiączkach", top "na ramiączkach". Kobiecość "na ramiączkach". Ja pierdole...Koncert uratowało parę rzeczy: kwiatki, krówki, konik(i), skandaliczne nieprzyniesienie brożki z liskiem oraz najnowszy kawałek anathemy pt. "Pierogi z kapustą. (ale się obżarłem)"

    OdpowiedzUsuń