niedziela, 5 sierpnia 2007

#14 Simpsonowie - wersja kinowa, reż.:David Silverman, scen.: Mike Scully, Matt Groening, James L. Brooks, et alii

Wczoraj, muszę przyznać że z lekką obawą, wybrałem się do kina na wersję kinową mojej ulubionej kreskówki. Przed seansem przeczytałem kilka recenzji, trailery widziałem już dawno i musiałem sam sprawdzić jak to w końcu jest z tym filmem.


Moje wszelkie wątpliwości zostały szybko rozwiane bo film jest świetny. Historia skupia się jak zawsze na tytułowej rodzince i jak już to działo się wiele razy, Homer - ojciec rodziny, przez swoją głupotę i samolubstwo spowodował całkowitą izolację Springfild od reszty kraju. Całe miasto oczywiście postanowiło wymierzyć samo sprawiedliwość winowajcy i nasi bohaterowie ratują się ucieczką. Jest to początek niesamowitej podróży i bardzo wielu śmiesznych sytuacji. Nasza żółta rodzinka min odwiedza Alaskę, jest ścigana przez rządowe organizacje, zostaje wystawiona na wielką próbę miłość Marge i Homera i wiele innych sytuacji, które można wymieniać jeszcze długo.


Wersja kinowa to tak naprawdę dłuższy odcinek i jak dla mnie to świetny pomysł. Jest przepełniony wspaniałym humorem, aktualnymi komentarzami do naszego świata i tak samo jak serial nie pozwala nawet na chwilkę się nudzić. Spotkamy tu wszystkich starych znajomych takich jak klowna Crustego, pana Flendersa, Mr Burns i całą resztę. Najbardziej urzekły mnie dwie sceny w filmie. Pierwsza to wyznanie komiksiarza 10 min przed śmiercią i druga w trakcie końcowych napisów dotycząca kwestii seppuku i Mr Burns. Naprawdę polecam to i jeszcze wiele innych smaczków jakie można znaleźć podczas projekcji.


Ja się ubawiłem świetnie, nic a nic nie zawiodłem i twórcy przez cały film trzymają naprawdę wysoki poziom. Jest to naprawdę dobra rozrywka i można ja polecić każdemu, nie tylko fanom serialu. W pełni zasługuje na 5/6, nie zobaczyć to wstyd.

1 komentarz:

  1. Właśnie się zastanawiałem czy sobie tego nie obejrzeć...dobrze że czasami zaglądam na last.fm :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń