wtorek, 13 maja 2008

#46 Lars and the Real Girl reż:Craig Gillespie scen:Nancy Oliver

W pewnym małym amerykańskim miasteczku gdzie wiecznie jest zima mieszka sobie Lars wraz z bratem i jego żoną. Jest to bardzo samotny, nikogo nie dopuszczający do siebie odludek, co bardzo smuci jego rodzinę. Wszystko jednak do czasu, gdy pojawia się jego dziewczyna, a dokładniej zakupiona w sexshopie naturalnych rozmiarów lalka dla panów. Lars przedstawia ją wszystkim i nie dopuszcza do siebie nic poza tym. Chodzi z nią do kościoła, na przyjęcia i gdziekolwiek tylko może. Po krótkim czasie wszyscy w miasteczku znają Biankę (bo tak ma na imię ukochana Larsa) i zaczyna ona prowadzić czynny udział w życiu miasteczka. Nawet do tego stopnia, że nasza para zakochanych musi sobie robić grafik wszelkich spotkań. Tak oto przedstawia się fabuła tego pięknego filmu, w którym czeka nas jeszcze kilka ciekawych wydarzeń.


Film zaczyna się jak prawdziwy dramat, wolne, spokojne ujęcia, idealnie wpasowująca się muzyka do podkreślenia klimatu. Z czasem jednak pojawiają się akcenty humorystyczne i robi się troszkę lżej. Wielkie brawa należą się Ryanowi Gosling, którego pamiętamy chociażby z Fanatyka i Fracture. Tutaj wcielił się w tytułową rolę i wywiązał się z tego zadania znakomicie, za co w 2008 roku dostał nagrodę złotego globu. Jest niezwykle przekonywający w swojej małej obsesji oraz lęku przed dotykiem innych osób oraz jako zakochany człowiek, który kocha tak prawdziwie.

Jest to film o ludzkich słabościach, jak sobie z nimi radzimy (czasem zaskakująco jak w tym filmie) i bliskich nam osobach, które muszą się jakoś ustosunkować przecież do nas. Z drugiej strony, podczas oglądania, warto zwrócić uwagę na ludność miasteczka i ich reakcje na miłość Larsa. Nikt się nie wyśmiewał z nich, nie spotkała go żadna przykrość z niczyjej strony. Wręcz przeciwnie, wszyscy zaakceptowali nową osobę w mieście, przyjeżdżali po nią i zabierali na różne spotkania, czytała dzieciom bajki w szkole, chodziła na spotkania z przyjaciółkami i to wszystko aby pomóc choremu znajomemu. Pokazane jest to naprawdę pięknie i możemy brać z tej części filmu lekcję tolerancji i naukę jak powinniśmy traktować nam bliskie osoby.

Przyznam się, że oglądałem film na dwie raty (nie z mojej przyczyny) i o ile początek jakoś mnie nie pochłoną, to już druga połowa zawładnęła mną całkowicie. Dobry film, z bardzo miłym przesłaniem i w dodatku dający do myślenia, polecam, bo warto. Jeszcze jedno na koniec, co mnie bardzo dziwi. Film miał premierę 12.10.2007 w usa, z tego co wiem to u nas nawet na dvd nie jest zapowiedziany. Przykre to, ze tak wartościowy film został pominięty przez wydawców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz