niedziela, 3 listopada 2013

#261 cotygodniowa zeszytówka #79

Ghosted 004Ghosted #4, Image Comics

scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Goran Sudzuka

Z każdym kolejnym numerem tempo tej serii coraz bardziej przyśpiesza. Co z drugiej strony wcale nie jest równoznaczne z tym, że jest ona nastawiona tylko na akcję. W posiadłości Trask jest coraz trudniej wytrzymać i z każdego uczestnika polowania na ducha po woli zaczynają wychodzić jego najgorsze cechy. Oczywiście potęguje to bardzo napięcie wewnątrz ekipy oraz generuje jedną niekończącą się między nimi kłótnię. Jakby tego było mało, po nieudanym odprawieniu rytuału jeden z bohaterów zostaje opętany. Swoją drogą ciekawa scena, gdzie z kadru na kadr czytelnik ma okazję obserwować jak zmienia się ta postać. Dodatkowo jeden z członków ekipy znika, a nie jest to wszystko co zastaje czytelnik podczas lektury. Całość dodatkowo została umiejętnie z potęgowana przez bardzo klimatyczne rysunki. Całość została utrzymana w szaro burych kolorach otoczonych sporą ilością cieni oraz mrocznych zakamarków pełnych pajęczyn i odrapanych ścian. Zdaję sobie sprawę, że to dopiero czwarty numer tej serii i trudno cokolwiek wyrokować na jej temat, ale moim zdaniem z numeru na numer jest coraz lepsza.


Uncanny X-Men v3 013Uncanny X-Men #13, Marvel


scenariusz: Brian Michael Bendis, rysunki: Chris Bachalo


Kolejna porcja walki pomiędzy mutantami z chyba już każdej możliwej linii czasowej. Jedna grupa z przyszłości po tym jak zaatakowała szkołę im. Jean Grey, znajduje się aktualnie w jej wnętrzu i stara się odesłać X-Men z przeszłości na ich właściwe miejsce. W tym samym czasie Cyclop z teraźniejszości wraz ze swoim składem i drugim oddziałem mutantów z przyszłości forsują szkołę, aby do tego nie dopuścić. Zdaję sobie sprawę, że jest to dość zagmatwany opis i przepraszam za to. Jednak jest to w miarę najpełniejszy obraz tego co się dzieje w tym numerze. Cała ta historia jest moim zdaniem pięknym przykładem na całe zło, które aktualnie trawi wydawnictwo Marvel. Co jakiś czas olbrzymie wydarzenia po których powstaje kilka nowych serii. Inne z kolei są restartowane. No i oczywiście nie można pominąć żadnego z tych zdarzeń, ponieważ każde z nim, przynajmniej według samych twórców, wywraca całe uniwersum do góry nogami. W skutek czego wszystkie te historie są nieczytelne. Również bardzo nieprzystępne dla nowych czytelników i każdy z nas gdy ma kupować po kilka serii na raz aby ogarnąć ten chaos, to czuje się sprowadzony do  roli maszynki mającej tylko za to zapłacić. Od jakiegoś czasu zbierałem się aby zaprzestać czytania większości serii z tego wydawnictwa i po zakończeniu tego wydarzenia to nastąpi.


Samurai Jack 001Samurai Jack #1, IDW Publishing


scenariusz: Jim Zub, rysunki: Andy Suriano


Była to chyba najbardziej oczekiwana przeze mnie premiera tej jesieni. Jako wielki fan tej postaci nie mogłem się doczekać chwili, aż będę mógł sprawdzić jak poradziła sobie przeniesiona na papier. Równocześnie miałem oczywiście wiele obaw, w końcu to serial z mojej absolutnej czołówki wśród animacji, więc oczekiwania miałem spore. Już po lekturze mogę śmiało powiedzieć, że jest dobrze. Całość rozpoczyna się dokładnie tak jak każdy odcinek serialu, czyli streszczeniem genezy całego konfliktu pomiędzy samurajem, a złym demonem Aku. W pierwszym numerze Jack odwiedza wielkiego mędrca, który wyjawia mu sposób na powrót do domu, dzięki czemu bohater wyrusza w zapewne długą drogę. Numer ten ma w sumie wszystko za co pokochałem serial. Wspaniałe filmowe ujęcia i ciekawe kadrowanie co świetnie widać już na trzeciej stronie, a dalej jest tego znacznie więcej. Ciekawą historię, która stwarza możliwość opowiadania historii w dowolnym klimacie. Pojedynki pełne akcji i różnorodnych przeciwników oraz samego głównego bohatera, który jest niezaprzeczalnie największym dobrem tego uniwersum. Pełen jest wszystkich wspaniałych cnót takich jak odwaga, dobroć, męstwo oraz mądrość, dzięki czemu idealnie nadaje się na bohatera. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to paleta barw wykorzystana do zilustrowania tego numeru. Momentami przypomina mi ona jakiś chory sen po kwasach, co trochę średnio pasuje do całej reszty. Jednak nie zmienia to faktu, że już nie mogę się doczekać kolejnego numeru.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz