piątek, 19 grudnia 2008

#80 Kultura Gniewu


Właśnie przeczytałem "Wartości Rodzinne" i muszę przyznać że troszkę się zawiodłem. Cała historia opowiada o rodzinie takiej standardowej: tata nie widzący żadnych problemów żyjący w swoim świecie, matka alkoholiczka z nudów, córka emo i syn ABS (absolutny brak szyi). Do tego jeszcze "ciocia" z Ukrainy, która jest za pół ceny gosposią, a w wolnym czasie próbuje ukraść tajne dokumenty ojca. Jest jeszcze jeden członek familii - Pan J. co potrafi zamienić wodę w wino. Cały komiks opowiada ich perypetie z życia codziennego, z czego mi najbardziej przypadła do gustu retrospektywa z okresu dorastania ojca. Jest naprawdę świetna, zabawna i to w taki sposób jak lubię.


Jestem fanem Śledzia już od czasów Produktów i Osiedla Swobody, które jak dla mnie są opus magnum autora. W nowej serii brakuje jakiegoś naprawdę świetnego humoru, a jest tylko taki co pozwala na uśmiech, zamiast śmiechu do łez. Bohaterowie są w sumie naprawdę ok ale brakuje im tego czegoś co pozwoliłoby, przynajmniej mi, ich naprawdę polubić. Jakoś tak mam wrażenie, że autora stać na więcej, chodź po drugi numer i tak chętnie sięgnę.

Co mi się naprawdę podoba to otoczka wokół komiksu. Utworzenie bloga, który w zamyśle ma być miejscem publikowania małych szortów i innego stafu. Zabawa z czytelnikami w postaci wyślij maila do autora a dostaniesz z powrotem małego szorta. To jest naprawdę świetny pomysł i jakaś taka nowość na naszym rynku. Mam nadzieję że stanie się to standardem.

Co do samego wydania to jak zwykle w przypadku Kultury Gniewu należą się same pochwały. Wydali ten 32 stronicowy zeszycik prawie jak album. Jakaś taka utwardzana okładka, papier jakiś grubszy. Wszystko na medal i czyta się to bardzo pięknie. Tylko ja jestem maruda i ja wolałbym to "jako zrulowany zeszyt w tylnej kieszeni dżinsów" (cytując odpowiedź samego Śledzia z jakiegoś wywiadu chyba na pytanie czym jest komiks dla niego? jednak mogę się mylić bo nie wiem skąd to pamiętam aby sprawdzić) za 6 zł co wychodzi przynajmniej co dwa miesiące. W tym miejscu przyłączę się do apelu z Motywu drogi chodź wątpię, aby autor komiksu tu kiedykolwiek zaglądnął, Śledziu wydawaj tą serię przynajmniej co dwa miesiące tak żebyśmy nie zdążyli zapomnieć co było w poprzednim numerze. Bo niestety tak zawsze było z wszystkimi Twoimi seriami.

Ogólnie zawiodłem się, ale chyba tylko temu że spodziewałem się nie wiadomo czego. Komiks jest naprawdę ok i polecam, jednak szkoda że tylko ok.

Taka troszkę autobiograficzna, a troszkę obyczajowa historia o tym jak to autor komiksu podczas wizyty w swoim domu rodzinnym. Odbywamy z nim spacer po Ohio podczas którego następują retrospekcje jego dzieciństwa. Muszę przyznać, że podoba mi się ten zabieg. Dla podkreślenia tej różnicy czasowej autor zastosował dodatkowo całkowicie odmienne style rysunku, których w komiksie jest łącznie pięć z czego najbardziej podoba mi się ta podczas teraźniejszości. Taka czysta, aż pedantyczna. Z kolei kreska przy wspomnieniach wypadku strasznie mi przypomina prace Charles Burns. Pewnie mi się wydaje ale tak mam.


Tak szczerze to nie wiem co powiedzieć o tym komiksie. Jest naprawdę fajny, miło się go czyta, fabuła prosta, acz ciekawa. Chodź akurat w tym komiksie ważniejsza jest chyba strona wizualna, która świadczy o bardzo wielkiej wszechstronności twórcy. Z tyłu na okładce piszą, że to prawie arcydzieło i takie tam ale ja jakoś tego nie widzę. Dla mnie to miłe czytadło i tyle. Fajne to i tyle, ale nic poza tym. Jakoś tak umknął mi ten geniusz.

2 komentarze:

  1. Dla mnie mogłoby być częściej. Tak przynajmniej raz na dwa miesiące to byłoby super. Przypomnij sobie jak wychodziło "Osiedle swoboda", "Produkt"? Wszyscy wiemy że Śledziu ma problemy z terminami.

    OdpowiedzUsuń
  2. z mojej strony... wartości rodzinne są poprostu fajne. I tyle. Uśmiechnelam się pod nosem pare razy, bardziej zaintrygowana zabawną kreską niż historią. No poprostu fajne. A chciałoby się więcej od Śledzia. No i zarabianie zarabianiem ale dla mnie no 1 jest papierowe wydanie boliblog. Niby czlowiek juz to wszystko widzial, mozna dyskutowac nad kwestią wyboru poszczegolnych rysunków a ubawiłam się niemożebnie. Czyta się z wypiekami. Po raz setny. Tego brakuje śledziowi. Objętość komiksu podobna, jakość wydania podobna, jakość odbioru nieporównywalna.

    OdpowiedzUsuń