niedziela, 28 września 2014

#349 cotygodniowa zeszytówka #126

Outcast 004 (2014)Outcast By Kirkman & Azaceta #4, Image Comics

scenariusz: Robert Kirkman, rysunki: Paul Azaceta

Dalej jestem zdania, że ten komiks to bardzo dobry dramat i opowieść o ludzkich problemach niż taki typowy horror na jaki go reklamowali podczas kampanii przed premierą. Jednak w tym wypadku to żaden mankament, bo klimat jest tutaj bardzo gęsty i przypomina mi ten z serialu "True Detective". Tam też cała fabuła opierała się głównie na spokojnych rozmowach, a napięcia było w tym tyle, że nie mogłem spokojnie wysiedzieć na krześle podczas seansu. Cały ten numer to właśnie takie pogawędki, a każdą kolejną stronę obracałem coraz szybciej od poprzedniej. Wszystko zaczyna się od sceny kiedy to głównego bohatera Kyle'a Barnes'a odwiedza gliniarz i prosi o pomoc w sprawie jego wieloletniego partnera, który został prawdopodobnie opętany. Potem czytelnik ma okazję być świadkiem kilku ciekawych rozmów, gdzie każda jest na swój sposób smutna i lekko przerażająca. Czy to problemy rodzinne siostry Kyle'a, czy rozwożenie paczek z żywnością potrzebującym przez miejscowego księdza i pewna starsza pani. Nawet historia policjanta i jego opętanego partnera jest tak bardzo przygnębiająca, a jej zakończenie bardzo niepokojące. Wszystko przekłada się na barwny i realistyczny obraz ludzkiego życia z wszelkimi jego problemami. Gdzie nadprzyrodzone moce nie są główną mocą napędową całej opowieści, a tylko tłem idealnie pasującym do całości. Dzięki temu jakoś znacznie łatwiej jest się wczuć w bohaterów oraz ich problemy, a cała historia robi się taka bardziej realna.


aquaman_ Aquaman and the Others: Futures End #1, DC Comics


scenariusz: Dan Jurgens, rysunki: Sean Chen


Niestety kontynuacja przygód Aquamana osadzonych w ramach wydarzeń Futures End tylko zaniża poziom tej serii i z pewnością nie zachęca mnie do sięgnięcia po pozostałe numery tego tytułu. W wielkim skrócie fabuła prezentuje się tak: Dead King pragnie odzyskać kilka artefaktów z Atlantydy, które posiadają członkowie The Others. Oczywiście skutkuje to dużą ilością walk i powrót jednego herosa jeszcze do niedawna uważanego za zmarłego. Co swoją drogą było jedną z lepszych rzeczy jaka zdarzyła się w macierzystej serii z przygodami władcy oceanów. Tylko kompletnie nie zostało wyjaśnione jak to się stało, że postać ta jednak nie zginęła. Pewnie doszło do tego na łamach tej serii, ale mi nie będzie dane się o tym przekonać. Nie tknę jej nawet kijem przez szmatę. Poza tym skoro jedna z głównych postaci powróciła z zaświatów, to ktoś inny musiał odejść. Przecież bilans pod koniec zeszytu musi się zgadzać, co nie? Jakby tej żenady nie było już wystarczają dużo to całość kończy się tak ckliwym happy endem, że aż zęby od tego bolą. Wszyscy się godzą, postanawiają razem współpracować ku świetlanej przyszłości, gdzie będą żyli długo i szczęśliwie. Niech tylko jeszcze Mera wybaczy Arthurowi i będą mogli resztę swoich dni spędzić w miłosnym trójkącie.  Piękną klamrą spinającą ten koszmar w spójną całość jest wizualna strona tego numeru. Rysunki są na poziomie jakiegoś dopiero początkującego artysty, który powinien tworzyć tylko do szuflady. Co prawda sam jakbym tak rysował, to bym się cieszył, ale żeby to od razu w DC wydawać to moim zdaniem jest przesada. Świetnie to wygląda w scenie rozmowy pomiędzy dawnymi kochankami przy więziennej celi. Aquaman jest niepodobny do siebie samego, koszmarne cienie i kolory jak u początkującego grafika, który na siłę i bardzo nieumiejętnie upycha gdzie się da jak najwięcej efektów. W ogóle cały ten komiks wygląda jakby go zrobił jakiś domorosły i początkujący kolorysta z rysownikiem do spółki. Dramat i pięć metrów mułu. Lektura tego komiksu to stracone 15 min mojego życia, których niestety nikt mi już nie odda.


Samurai Jack 012Samurai Jack #12, IDW Publishing

scenariusz: Jim Zub,  rysunki: Andy Suriano

Po nieudanym rytuale, który miał sprowadzić samuraja z powrotem do jego teraźniejszości, a skończył się wielkim niepowodzeniem nastają ciężkie czasy dla każdego. Aku, swoją drogą w spaniałej scenie podczas której pielęgnuje drzewko bonzai i napawa się swoją doskonałością odkrywa, że przestała istnieć jedyna rzecz na świecie której się naprawdę bał. To skłania go do wydania ogólnoświatowego listu gończego za Jackiem. Wszystko to oczywiście skończy się w jedyny możliwy sposób, ale chyba nie o to tutaj chodzi. Bo o ile koniec jest tutaj przewidywalny to już droga prowadząca do niego zapowiada się wspaniale. W tym numerze jest wszystko to za co zawsze lubiłem ten serial, a teraz z wielką przyjemnością śledzę jego komiksową kontynuację. Jest wspaniały i prześmiewczy Aku przyjmujący coraz to bardziej zabawne nowe formy. Znalazło się również miejsce na ważniejsze przemyślenia za pomocą retrospekcji z życia samuraja, gdy nadszedł ten moment kiedy sięgnął po miecz swego ojca, a matka jego udzieliła mu błogosławieństwa. Wszystko to razem składa się na wspaniałą, zabawną ale przede wszystkim mądrą opowieść. Właśnie na łamach tej serii rozgrywa się najdłuższa i jak na razie najlepsza opowieść, którą gorąco polecam.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz