niedziela, 8 września 2013

#247 cotygodniowa zeszytówka #71

Aquaman (2011-) 020Aquaman #20, DC Comics

scenarzysta: John Ostrander, rysunki: Manuel Garcia

Dwudzieste spotkanie z królem oceanów to straszny przerywnik opowieści z poprzednich numerów, który najlepiej jakby nigdy nie powstał. Aquaman pojawia się tylko w kilku kadrach, a głównymi bohaterami tym razem są The Outhers. Udają się oni przypadkiem do Arizony na spotkanie z tajemniczą Sky, która jest jedynym plusem tego zeszytu. To młoda Indianka posiadająca umiejętność chodzenia równocześnie po świecie żywych i umarłych. Całkiem interesujący pomysł i nie miałbym nic przeciwko, aby jeszcze kiedyś spotkać tą postać w innej opowieści. Taka zbieranina bohaterów musi stawić czoło SkinWalkerowi. Człowiekowi parającemu się czarną magią i będącym ucieleśnieniem czystego zła. Nie dość, że cała historia jest nudna i przewidywalna do bólu, to rysunki są na poziomie dna i pięć metrów mułu.  Obiecuję już nigdy nie marudzić na Ivana Reisa. Tutaj zdarza się, że jedna postać na przestrzeni jednej strony wygląda inaczej na każdym kadrze. Co więcej żadna z postaci nie jest podobna do siebie z poprzednich numerów. Rysownik, moim zdaniem jest na poziomie jakiegoś bardzo słabego web komiksu, których niestety jest sporo w sieci. Co ciekawe, na okładce jako twórcy tego numeru podani są Geoff Johns oraz Paul Pelletier, co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.


000Deadpool #9, Marvel


scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Mike Hawthorn

Niby to cały czas ten sam zabawny psychopatyczny zabójca, a jednak ten numer pokazał jak wielkim sukinsynem jest główny bohater. Ku dość wielkiemu memu zdziwieniu, ponieważ pierwsze jego strony zapowiadały coś zgoła odmiennego. Potem niestety Wide zabił gorszą wersję Aquamana w całkowicie debilny sposób na zlecenie demona Vetisa. Jednak to jeszcze nic w porównaniu z zakończeniem. Deadpool wysyła jedną z postaci, co prawda akurat tego co po części na to zasługuje, wprost na spotkanie z władcą piekielnym po prostu ją mordując. Dopiero teraz uderzyło mnie jak wielkim, nieodpowiedzialnym, samolubem jest główny bohater tej opowieści. Nie liczy się absolutnie z nikim, działa bardzo pochopnie, wręcz jak dziecko i zazwyczaj nie kończy się to katastrofą tylko dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności. Cały ten zeszyt wzbudził we mnie złość z powodu głupiego i chamskiego zachowania jego głównego bohatera. Nie mówię, że z tego powodu jest to zły numer, nawet wręcz przeciwnie. Już dawno nic nie wzbudziło we mnie jakiś większych uczuć, jak złość, smutek, strach, więc tym bardziej jestem na tak. Tylko z drugiej strony nie jestem do końca pewien, czy chcę nadal czytać przygody strasznego buca.


Ghosted 001Ghosted #1, Image Comics


scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Goran Sudzuka


 Markus Schreken jest lekko szalonym kolekcjonerem wszelkich magicznych i nadprzyrodzonych przedmiotów. Uwalnia on głównego bohatera  Jackson T. Winters z więzienia w zamian za wykonanie jednego zadania: musi on udać się do nawiedzonego domu i złapać ducha do jego kolekcji. Sam nie wiem co mnie skusiło, aby sięgnąć po ten zeszyt, ale swoje musiał przeleżeć. Twórcy jego są mi kompletnie nie znani. Gdzieś, tam przypadkiem poznałem ogólny zarys fabuły  i jakoś nie mogłem się zmusić do lektury. Jednak teraz muszę stwierdzić, byłem chyba głupi. Ten numer to bardzo dobre otwarcie nowej serii, po którym mam bardzo dużą ochotę na więcej. Jakoś wszystko tutaj kapitalnie współgra z sobą. Opowieść już w pierwszym numerze pokazuje, że nie wszystko wygląda tak jak z pozoru i zapowiada się na sporo niespodzianek. Dodatkowo wszystko zostało zbudowane na ciekawych i dobrze przemyślanych postaciach, które od razu każą czytelnikowi jakoś się do nich ustosunkować. Mamy tutaj do czynienia z lekko szalonym kolekcjonerem. Jest jakby egzorcysta, który jednak częściej dosadnie przemawia do pseudo opętanych niż faktycznie wypędza złe duchy. Medium w postaci młodej, czarnowłosej kobiety. Podstarzałego iluzjonistę, którego kariera już dawno przeminęła oraz dwóch braci, łowców duchów. Dopełnieniem składu jest główny bohater, świetny złodziej oraz tajemnicza blond piękność, najemnik. Jakby tego było mało całość została ładnie i bardzo klimatycznie zilustrowana. Kreska jest dość szczegółowa, realistyczna i kompletnie nie przypominająca typowych amerykańskich komiksów, co jest miłą odskocznią. Brak również nachalnie komputerowo nakładanych kolorów, które często można wręcz uznać za reklamę popularnych programów graficznych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz